"Silos": Dystopijna wizja przyszłości! Najlepszy serial tego roku?
Serial "Silos" to obraz dystopijnego świata, w którym ludzie skryli się pod ziemią. Według ich wiedzy, Ziemia przypomina teraz piaszczyste pustkowie. Czy jednak informacje sprzed 140 lat są prawdziwe? Znajdujące się pod powierzchnią planety miasto, ogromny, złożony ze 144 poziomów silos, wydaje się jedynym bezpiecznym miejscem do momentu, kiedy Juliette Nichols (Rebecca Ferguson), inżynier zamieszkująca najniższe poziomy silosa, zaczyna szukać odpowiedzi na intrygujące ją pytania. W świecie, w którym zadawanie nieodpowiednich pytań grozi śmiercią, poszukiwanie prawdy wcale nie jest takie proste, o czym przekonuje się nie tylko główna bohaterka.
Niewiele brakowało, a adaptacja cyklu powieści ("Silos", "Zmiana", "Pył") Hugh Howeya nie ujrzałaby światła dziennego. W 2012 roku rozpoczęły się prace nad filmową ekranizacją trylogii, jednak po kilku latach projekt przepadł. Dopiero w 2021 roku temat przejęła platforma Apple+. Zamiast filmu zrealizowano serial, a jego najmocniejszą stroną już po kilku odcinkach okazała się Rebecca Ferguson.
"Silos" od początku porównywano do cenionego serialu "Snowpiercer" (który powstał na motywach filmu "Snowpiercer. Arka przyszłości"). W obu przypadkach widzów zachwycił klimat produkcji, gra aktorska i poruszane kwestie społeczne. W "Silos" nikt nie wie, jak lub kto zbudował silos. Podzielone na klasy społeczeństwo przestrzega zasad "Paktu", a wszelkie odstępstwo jest surowo karane. Nikt nie zna przeszłości, nikt nie wie, co tak naprawdę wydarzyło się podczas niesławnej "rebelii" czy kto rządzi silosem. Każdy zna swoje miejsce oraz rolę i nie wychodzi poza nią - dla "dobra" całej społeczności.
Dystopijna wizja Howeya przyprawiona jest dodatkowo zagadką kryminalną, która przez kilka pierwszych odcinków serialu jest perfekcyjnie poprowadzona. Tempo nieco zwalnia w drugiej połowie sezonu, a niektóre odcinki mogą się trochę dłużyć, jednak intryga i próbą odkrycia przez główną bohaterkę prawdy przykuwa widza do ekranu i nie odpuszcza.
A dlaczego nie odpuszcza? Przede wszystkim z powodu fenomenalnej Ferguson, która po cichu stała się jedną z największych gwiazd Hollywood. Aktorka nie przyciąga uwagi brukowców - zamiast tego systematycznie gra w największych amerykańskich produkcjach. Na koncie ma "Diunę" (druga część już w tym roku), trzy części "Mission: Impossible" (kolejna, "Dead Reckoning", za dwa tygodnie w kinach), a wkrótce główną rolę w ekranizacji pierwszej części epickiej historii fantasy Joe Abercrombiego "Zemsta najlepiej smakuje na zimno", gdzie będzie wymierzać sprawiedliwość z mieczem w ręku.
W "Silos" zaintrygował ją przedstawiony świat, który odbiera jako metaforę współczesności i systemu klasowego. I, oczywiście, postać Juliette Nichols.
Nichols jest swojego rodzaju antybohaterką. Nie interesują ją problemy innych, ona chce tylko poznać prawdę i wymierzyć sprawiedliwość. Jej życie nie było łatwe - swoją traumę bohaterka niejako "nosi" na sobie. Widać to w jej twarzy, zachowaniu, interakcjach z innymi postaciami. Jules jest zamknięta w sobie, rozbita; nikomu nie ufa - tej ufności uczy się właściwie po drodze. Nigdy nie przepracowała traumy z dzieciństwa, raczej ukryła ją głęboko w sobie i po prosty funkcjonowała z dnia na dzień.
Na początku nie do końca wzbudza sympatię i nie chce za bardzo dociekać prawdy - znajduje się w jednym miejscu, wykonuje pracę, w której jest diabelsko dobra. I nagle jedno wydarzenie i jedno pytanie zamienia jej życie w istny chaos, a ona sama zaczyna coraz bardziej drążyć, aby poznać prawdę. I właśnie ta zmiana jest fantastyczna.
Serial "Silos" jest dostępny na platformie AppleTV+. Finałowy odcinek pierwszego sezonu zadebiutuje w piątek, 30 czerwca.
Zobacz też:
Wiedźmin Fest: 2,5 tysiąca fanów serialu Netfliksa na imprezie w Łodzi