Ma tylko jeden cel. Uratować świat przed szczęściem
Vince Gilligan powraca z serialem, który stawia odważne pytania o cenę szczęścia. "Jedyna" to oryginalna opowieść, w której Carol jest jedyną nieszczęśliwą osobą w świecie pełnym harmonii. Jej misja? Zniszczyć ten błogostan i przywrócić świat do "ustawień fabrycznych". To prawdopodobnie najlepszy serial tego roku. W dodatku gra w nim Polka!
Czy w otaczającym nas świecie można być bezwzględnie szczęśliwym i kompletnie nie przejmować się przyszłością? Cóż, obecnie trudno jest to sobie wyobrazić. Jednak kilka lat temu na pomysł (nie)idealnego świata wpadł uwielbiany reżyser Vince Gilligan i tak powstał serial, który stawia widzów przed szeregiem pytań o życie, komfort i oportunizm.
"Jedyna" z mistrzowską główną rolą Rhei Seehorn to oryginalna opowieść łącząca różne gatunki. Główna bohaterka ma przed sobą nie lada zadanie - obecnie jest najnieszczęśliwszą osobą na świecie pełnym harmonii i beztroski. Teraz będzie starała się przywrócić świat do dawnego stanu.
Cóż, misja nie jest prosta, bo wszystkie szczęśliwe osoby zostały "zarażone" pewną kosmiczną sekwencją zmieniającą RNA, która nie tylko sprawia, że wszystkie zmartwienia znikają, ale też łączącą całą populację ludzi w jeden, potężny wspólny umysł. Dzięki temu jednostki nie odczuwają żadnych egoistycznych pragnień, a to z kolei w samym zarodku ucina wszelkie agresywne dążenia. Społeczeństwo żyje w harmonii i błogostanie... poza główną bohaterką.
Carol jest postacią, której nie polubiłam już od samego początku. Trudno jest zaprzyjaźnić się z kimś, kto we wszystkim widzi problem, a szklanka zawsze jest do połowy pusta. Jej kompletnym przeciwieństwem jest Helen - agentka i bliska jej sercu osoba. Kobiety doskonale się uzupełniają, jednak w wyniku "zarażenia" Helen umiera, a główna bohaterka pogrąża się w przerażeniu i rozpaczy.
W tym miejscu zaczyna się właściwa historia. Carol jest otoczona przez samych szczęśliwych ludzi, co dla niej jest prawdziwym piekłem. Rozumie, że wydarzyło się coś niezwykłego i rozpoczyna śledztwo, by dowiedzieć się, co dokładnie.
Na jej drodze staje Zosia, która została wybrana jako towarzyszka dla głównej bohaterki. Stara się w każdy możliwy sposób umilić życie oraz odpowiadać na pytania związane ze "Wstąpieniem". Carol reaguje wrogością, co niestety niesie za sobą konsekwencje dla... całej ludzkości.
Jest jednak nadzieja. Carol nie jest jedyną ocalałą ze "Wstąpienia" - poza nią pozostało jeszcze 12 osób, które nie są połączone wspólnym umysłem. Postanawia zorganizować spotkanie z kilkoma anglojęzycznymi osobami i być może wypracować wspólny plan działania.
Niestety, okazuje się, że pozostali są bardzo zadowoleni z zaistniałej sytuacji. Wciąż mają swoje rodziny, a nawet wiele więcej - mogą w pełni korzystać z dobrodziejstw świata i spełniać wszelkie marzenia.
Carol pozostaje więc w swojej walce osamotniona, jednak nie ma zamiaru się poddawać. Zaczyna działać metodycznie pomimo przepełniającej jej złości i planuje kolejne kroki, by podstępem wydobyć niezbędne informacje. Wierzy, że uda jej się odwrócić "Wstąpienie" i nie cofnie się przed niczym, by przywrócić świat do "ustawień fabrycznych".
Rhea Seehorn genialnie wciela się w rolę nieszczęśliwej Carol. Jak już wspomniałam, nie polubiłam tej bohaterki, ale nie dlatego, że jest źle napisaną postacią. Jest po prostu osobą, którą po prostu większość z nas by się nie stała. Carol nie chce skorzystać z nadarzającej się okazji, by zażyczyć sobie willi nad morzem, czy prywatnego samolotu. Stawia opór, ale robi to w taki sposób, że widz zgrzyta zębami. I to jest w tym wszystkim genialne - jest bohaterką, którą wszyscy potrzebują, ale nikt jej nie chce.
Wiele czasu na ekranie poświęcono także Zosi, w którą wciela się Karolina Wydra - aktorka, która od lat pojawia się w amerykańskich produkcjach. Polka świetnie odnajduje się w roli uśmiechniętej przewodniczki, która jest gotowa spełnić każde życzenie podopiecznej. I choć wiemy, że jest pewnego rodzaju "przybyszem", zagrożeniem, to tak naprawdę chcemy ją przytulić i ochronić przed złością Carol.
Serial kończy się w takim momencie, że chcemy krzyknąć "i co dalej?!", a potem zostajemy z ogromną pustką i milionem pytań. Zostawia nas z moralnymi dylematami: czy też walczyłabym o przywrócenie dawnego świata? Dlaczego miałabym nie skorzystać z takiej okazji? Dlaczego nie wybrać ładu i harmonii, ale za cenę wolności jednostki?
Zbliżamy się powoli do końca roku i chyba to już ta pora, że śmiało mogę przyznać: "Jedyna" to prawdopodobnie najlepszy serial, który widziałam w tym roku i z całego serca polecam go każdemu. Czeka na was dziewięć genialnych odcinków. Mam ogromną nadzieję na kontynuację i wierzę, że Vince Gilligan ponownie stworzy serialowe dzieło, a AppleTV+ otrzyma kolejny hit.
