Krytycy go doceniają, widzowie kochają. Pożarł prawie 300 mln dolarów
Przepracowaliście już najnowszy sezon „Czarnego lustra”, pierwszy rozdział ostatniego sezonu „Opowieści podręcznej” czy poniedziałkowy odcinek „The Last of Us”? Kwiecień tego roku zaoferował widzom mnóstwo wrażeń, a to jeszcze nie koniec. Dzisiaj na Disney+ debiutują pierwsze trzy odcinki finału „Andora”, najlepszego serialu z uniwersum „Gwiezdnych wojen”. Przeczołga was emocjonalnie prawie tak samo, jeśli nie bardziej, jak pozostałe z wymienionych wyżej tytułów.
Już po premierze pierwszych epizodów pierwszego sezonu "Andora" było wiadomo, że jest to serial pod wieloma względami wyjątkowy, nie tylko w serialowo-filmowym świecie "Gwiezdnych wojen". Opowieść o losach Cassiana Andora (Diego Luna) i początkach Rebelii nie była historią o rycerzach Jedi, a o zwykłych ludziach, którzy postanowili podjąć walkę przeciwko Imperium nie patrząc na cenę, jaką musieli za to zapłacić.
Był to serial o poświęceniu, trudnych wyborach, ogromnych konsekwencjach. Drugi sezon w niczym nie odstępuje pierwszemu - jest za to bardziej emocjonujący, widowiskowy (realizacja dwunastu odcinków pochłonęła ponad 290 milionów dolarów) oraz może sprawić, że po seansie ostatniego odcinka, podobnie jak ja, zwiniecie się w kłębek.
Drugi sezon "Andora" ukazuje cztery lata z życia bohatera i jego sojuszników przed wydarzeniami przedstawionymi w filmie "Łotr 1. Gwiezdne wojny - historie". Serial składa się z dwunastu odcinków - dostajemy więc cztery tematyczne segmenty po trzy odcinki świetnie skonstruowanej opowieści z intrygującym wstępem, widowiskowym środkiem oraz emocjonującym zakończeniem.
W najnowszych odcinkach zobaczymy, jak tworzył się Sojusz Rebeliantów. Jak walka z Imperium przebiegała na innych planetach, jak funkcjonowały komórki Rebelii, współpracowały i zjednoczyły się przed bitwą na Yavin. Wszystko łączy się również z osobistymi historiami i tragediami bohaterów - Andor i Bix (Adria Arjona) próbują ułożyć sobie życie pomiędzy jedną misją a drugą, a sama Bix mierzy się z traumą po wydarzeniach na Ferrix.
Mon Mothma (Genevieve O'Reilly) ze wszystkich sił wspiera Rebelię, nie tylko w Senacie, gdzie rozegra się jedna z najwspanialszych scen drugiej serii, ale płaci ogromną osobistą cenę, decydując o przyszłości swojej córki.
Po drugiej stronie barykady obserwujemy jak Dedra Meero (Denise Gough) awansuje w szeregach Imperium, nie bacząc na to, co dzieje się wokół niej. Zmienia się także jej skomplikowana relacja z Syrilem (Kyle Soller) - nadal wykorzystują się wzajemnie, ale są chwile, w których wydaje się, że jakieś z ich uczuć są prawdziwe, a oni sami... bardziej ludzcy. Szczególnie w momencie, kiedy zdają sobie sprawę z tego, do czego zdolne jest Imperium.
Przed premierą twórca serialu, Tony Gilroy, wspominał, że druga seria to "gobelin postaci". I miał rację - choć głównym bohaterem jest Andor, a Diego Luna gra go fantastycznie, to postacie drugoplanowe i ich losy nie schodzą na dalszy plan. Większość wątków jest znakomicie rozpisana, a historie bohaterów poruszają i są godnie zakończone. Jak zawsze nie zawodzi Genevieve O'Reilly, której Mon Mothma pozostaje jedną z moich ulubionych bohaterek - wytrzymała, od lat oddana sprawie, lojalna i odważna. O'Reilly stworzyła z postaci, którą widzieliśmy zaledwie przez kilka sekund w oryginalnej trylogii "Gwiezdnych wojen", pełnowymiarową bohaterkę, której łatwo się nie zapomina.
Vel Sartha (znana z serialu "Dojrzewanie" świetna Faye Marsay) przechodzi od pierwszego sezonu bolesną podróż, ale nigdy nie traci z oczu najważniejszego celu. Marsay zawsze przykuwała uwagę na ekranie, jednak jej pełen bólu i emocji monolog w drugim akcie przyprawia o dreszcze. Po wszystkim, co przeszła, niezmiernie cieszy mnie finałowa scena z jej udziałem.
Większą rolę niż w pierwszym sezonie ma Elizabeth Dulau wcielająca się w rolę asystentki Luthena (Stellan Skarsgård). Jej Kleya dostaje w końcu własną historię, a widzowie dowiedzą się jak jej losy skrzyżowały się z losami Luthena. Odcinek poświęcony tej dwójce, jak i odcinek szósty, ósmy i dziewiąty oraz finał, to istny majstersztyk. Ukazuje ich więź oraz to, co ukształtowało Luthena oraz jego oddanie sprawie.
"Andor" to przykład mistrzowsko napisanego scenariusza, w którym najważniejsze są postacie i dbałość o szczegóły. Cieszy mnie ogromnie, że w pełnym akcji i napięcia drugim sezonie znalazły się ciche, krótkie sceny pomiędzy bohaterami. Jeżeli kiedyś spotkali się, walczyli ramię w ramię, czy też połączyła ich przyjaźń, jednak los rzucił ich w odległe zakątki galaktyki, to znajdują chwilę, aby porozmawiać, wspomnieć dawnych przyjaciół czy po prostu sobie pomóc. Taką chwilę znajdują np. Vel i Andor - jest ona krótka, jednak niesamowicie ważna dla obu postaci.
"Andor" to wspaniale wykreowany świat politycznych intryg, historia walki o wolność, prawdę i sprawiedliwość z o wiele silniejszym wrogiem, który nie cofnie się przed niczym. Opowieść o manipulacji, propagandzie, konspiracji, brutalności, niemożliwej do zaspokojenia ambicji i żądzy władzy oraz o niezłomności i poświęceniu rebeliantów, aby temu wszystkiemu się sprzeciwić.
Drugi sezon to również wspaniale oddany świat "Gwiezdnych wojen". Można dyskutować o zasadności ogromnej kwoty, którą wydano na te dwanaście odcinków, jednak zainwestowany budżet widać na ekranie w każdej minucie. Przenosimy się w końcu na Coruscant, Andor wykrada myśliwiec Imperium, Rebelianci walczą ze szturmowcami, a przygodę kończymy na planecie Yavin.
Na koniec warto jeszcze wspomnieć o ostatnim odcinku. Finałowe kilka minut to fenomenalny montaż, w którym na ten moment żegnamy się z bohaterami, ale i... minuty, w których czeka na nas jeden z największych zwrotów akcji w serialu oraz piękna klamra spinająca pierwszy akt drugiej serii z finałem. Diego Luna stwierdził ostatnio w wywiadzie, że drugi sezon "Andora" całkowicie zmieni odbiór "Łotra 1". I miał stuprocentową rację - po tym, jak zobaczycie wszystkie odcinki zapragniecie od razu obejrzeć film. Mimo tego, że najprawdopodobniej zniszczy was to emocjonalnie.
Zobacz też: Ukryta perełka Disney+. Takiego kryminału po prostu nie można przegapić