1920. Wojna i miłość
Ocena
serialu
7,1
Dobry
Ocen: 271
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"Lubię ekstremalne doznania"

W serialu "1920. Wojna i miłość" Wojciech Zieliński, gra odważnego podporucznika Władka. Prywatnie lubi silne wrażenia. Od niedawna jest szczęśliwym ojcem.

Czy rola Władka Jarocińskiego wymagała od Pana nowych umiejętności?

- To moja pierwsza filmowa przygoda z kostiumem. Musiałem nauczyć się jazdy konnej i oswoić ze zwierzęciem, w szkole aktorskiej miałem tylko podstawy jazdy konnej. Przyznam, że dopiero po 20 dniach zdjęć pewnie poczułem się w siodle. Pokochałem konie, to wspaniałe stworzenia. Jak będę miał więcej pieniędzy, może sprawię sobie jednego.

Wszystkie sceny kręcił Pan bez kaskadera?

- Kierownictwo produkcji nie pozwoliło mi na to. Prywatnie lubię ekstremalne doznania, szybko jeżdżę motocyklem i samochodem. Niestety, jestem już trochę poskładany, bo spadłem kiedyś z dużej wysokości.

Reklama

Z jakimi cechami Władka łatwo się Panu utożsamić?

- Cenię jego odwagę, patriotyzm. Heroizm ludzi walczących wtedy w obronie Polski jest dla mnie niesamowity. Trzeba pamiętać, że tamta wojna różni się od współczesnych, stawało się z wrogiem oko w oko, obowiązywał kodeks honorowy. Ja też jestem patriotą, kocham mój kraj, ludzi, którzy mnie otaczają.

Jest Pan gotowy do walki?

- Gdyby coś dzisiaj zmuszało mnie do działania, to stanąłbym w obronie ojczyzny, bo to dla mnie oznacza też obronę ludzi, języka i kultury.

A nie marzy Pan o karierze w Hollywood?

- Oczywiście, jestem z natury marzycielem. Chciałbym się sprawdzić w pracy poza granicami kraju.

Tylko tam trudno mówić po polsku...

- No właśnie. A jeśli chodzi o języki obce, to jestem antytalentem. Nawet z polską gramatyką miewam problemy. Na szczęście w filmach nie trzeba odmieniać rzeczowników przez przypadki!

Wiem, że w Pana życiu prywatnym zaszły spore zmiany...

- Spotkałem kobietę swojego życia [aktorkę Karolinę Gorczycę - red.] i zostałem ojcem. Teraz walczę z pieluchą i smoczkiem, bez szabli i konia, ale tytuł "Wojna i miłość" jest metaforycznie adekwatny do roli młodego ojca i jego malutkiej córuchny.

Rozmawiała Ewa Modrzejewska

Tele Tydzień
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy