"Czarne chmury" z wojną bolszewicką w tle
Nasz serial to są takie "Czarne chmury“ tylko na tle historycznie udokumentowanym - mówią Robert Miękus i Janusz Petelski, scenarzyści hitowego serialu "1920. Wojna i miłość“, który TVP 1 przypomina w piątki o 20.20.
Przypomnijmy, że serial "1920. Wojna i miłość" został nakręcony przy okazji 90. rocznicy Cudu nad Wisłą. Opowiada o losach trzech żołnierzy z trzech zaborów, o ich przyjaźni i związkach z kobietami. Po raz pierwszy tematem serialu uczyniono walkę Polski o niepodległość w 1920 roku. Kraj stanął wówczas nie tylko w obronie swoich granic, ale także całej cywilizacji europejskiej, której zagrażała sowiecka Rosja.
Główni bohaterowie to: polski szlachcic i oficer w rosyjskiej armii Bronek Jabłoński (Kuba Wesołowski), pochodzący z chłopskiej rodziny ze Śremu żołnierz pruskiej armii Władek Jarociński (Wojciech Zieliński) oraz matematyk ze Lwowa i zarazem oficer legionów w c. k. armii (wojsk monarchii austro-węgierskiej) Józef Szymański (Tomasz Borkowski). Wspólnym wrogiem Władka, Bronka i Józefa jest Rosjanin Aleksander Sribielnikow (Michał Żurawski).
- "1920. Wojna i miłość" to pierwszy i jedyny serial opisujący jeden z ważniejszych okresów w dziejach Polski, czas, kiedy dopiero co odzyskana po 123 latach zaborów wolność znów została zagrożona - podkreśla producentka Monika Jóźwik, która aktualnie - razem ze Sławomirem Jóźwikiem, Beatą Pisulą i Andrzejem Wyszyńskim produkuje czwartą serię "Komisarza Aleksa". - Wszyscy wiemy, jak słaba jest znajomość historii Polski, szczególnie tej najnowszej, XX wieku, wśród młodego pokolenia nastolatków, ale także dwudziesto- i trzydziestolatków.
Z tego choćby prostego powodu warto młodym ludziom tę historię pokazać, a starszemu pokoleniu Polaków przypomnieć. Trzynastoodcinkowa seria rozpoczyna się w roku 1918 - kiedy jeszcze przed końcem wojny poznajemy naszych bohaterów w okopach trzech armii: pruskiej, rosyjskiej i austriackiej (odcinek 1). W kolejnych częściach przenosimy się już do roku 20., opowiadając historię działań wojennych. W serialu nie brakuje scen masowych, większych i mniejszych bitew. Jest to także opowieść o przyjaźni, miłości, społeczeństwie i Polsce tamtych lat.
- Chcieliśmy zrobić serial, który będzie miał dużą widownię - zarówno kobiecą, jak i męską - nie ukrywał scenarzysta Robert Miękus, który z wykształcenia jest historykiem. - Z własnego doświadczenia wiem, że gdy oglądam film, przewijam sceny miłosne, a zatrzymuję się przy scenach batalistycznych, natomiast kobiety robią dokładnie odwrotnie. Toteż w tego typu produkcji muszą być emocje związane i z miłością, i z wojną. W "Czterech pancernych“ są czołgi, ale jest i Marusia.
- Żołnierz zawsze uczestniczy w wojnie z konieczności, a nie z wolnego wyboru! - podkreśla Janusz Petelski. - Nie myśli o tym, ilu ludzi jutro zaboje, raczej - czy jego zaboją, a poza tym o domu, o tych, których kocha. Staraliśmy się, żeby w scenariuszu naszego serialu najważniejsza była miłość z wojną tle.