"Sanatorium miłości 5": Tragedie życiowe Anity. Oszust wyłudził od niej wielkie pieniądze
Czasem trudno poznać, ile człowiek przeszedł w swoim życiu. 60-letnia bydgoszczanka Anita Nowicka bierze udział w "Sanatorium miłości 5" i wywołuje wielkie emocje wśród fanów produkcji TVP. Ostatnio w szczerej rozmowie z Martą Manowską opowiedziała o swoich życiowych traumach. Niepublikowany wcześniej materiał pojawił się na oficjalnym profilu programu na Facebooku.
Anita Nowicka to jedna z uczestniczek 5. edycji programu "Sanatorium miłości". Ten format ma pokazywać, że miłość nie zna wieku, a także ułatwiać znalezienie bratniej duszy w przyjaznej, sanatoryjnej atmosferze. Pochodząca z Bydgoszczy 60-latka jest dentystką, a przede wszystkim spełnioną matką oraz babcią.
Życie Anity nie jest jednak usłane samymi różami, gdyż jej związek małżeński nie przetrwał próby czasu. Bydgoszczanka była zdradzana przez męża, a następnie podjęła decyzję o rozwodzie. Bardzo mocno na jej stan psychiczny wpłynął nie tylko sam rozpad małżeństwa, ale również to, co zdarzyło się po nim.
Po oficjalnym rozpadzie jej związku małżeńskiego Anita Nowicka poznała mężczyznę, który od początku wydawał się idealnym kandydatem na partnera. Okazało się jednak zupełnie inaczej, co bydgoszczanka stwierdziła w jednym z ostatnich wywiadów:
Poruszyła w nim także kwestię relacji, jakie zaoferował jej nowo poznany mężczyzna:
oraz wpływu, jaki miał na jej małe w tamtym czasie dzieci:
Anita ujawniła także kwotę, na jaką została oszukana. Jest ona zawrotna nawet na dzisiejsze czasy:
Obecnie, by odłożyć taką sumą, osoba pobierająca najniższą emeryturę, musiałaby ją odkładać przez ponad 20 lat.
Mężczyzna przez cały czas starał się pokazywać swoją dobrą twarz, a także obiecywał, że już niedługo odda wszelkie długi, jakie zaciągnął u uczestniczki "Sanatorium miłości". Z perspektywy Anity ten czas nie wyglądał tak beztrosko, co potwierdza słowami:
W ujawnieniu prawdy bydgoszczance pomógł ojciec, jednak Anita sama zaczęła zauważać po latach, że nie wszystko wygląda tak, jak powinno. Opisała to w następujący sposób:
Ostatecznie Anita z Bydgoszczy nie odzyskała 370 tysięcy złotych. Nie ma również informacji, by zgłosiła organom ścigania sprawę, która wygląda bliźniaczo, jak w popularnym dokumencie "Oszust z Tindera".
Trudne sytuacje w życiu Anity odcisnęły także niemałe piętno na jej zdrowiu psychicznym. Jak sama twierdzi, od dzieciństwa już zauważała u siebie pewne objawy, jednak dopiero rozwód i oszustwo matrymonialne tak mocno negatywnie na nią wpłynęły.
Bydgoszczanka przyznała przed kamerami, że choruje na depresję dwubiegunową, która podobnie jak dwubiegunowa choroba afektywna, charakteryzuje się krótkimi epizodami manii i dłuższymi epizodami depresji.
Uczestniczka "Sanatorium miłości" wyznała, że od roku bierze leki antydepresyjne i przy pomocy specjalistów stara się normalnie żyć. Bez wsparcia, jak sama twierdzi, nie daje rady.
Czy znajdzie w programie bratnią duszę? Kolejny odcinek "Sanatorium miłości 5" już w najbliższą niedzielę w TVP1.