"Milionerzy": Uczestnik poszedł do sądu. Poszło o... kajzerki
"Milionerzy" od lat cieszą się w Polsce ogromną popularnością, a zmagania graczy z pytaniami śledzą przed telewizorami dziesiątki tysięcy widzów. Niedawno głośno było o mężczyźnie, który zaskarżył producentów show. Brał kilka lat temu udział w programie i odpadł przy pytaniu za 500 złotych, ale twierdził, że jego odpowiedź była prawidłowa. Jak skończyła się ta sprawa?
Uczestnik postanowił skierować do sądu pozew przeciwko producentom teleturnieju "Milionerzy", ponieważ twierdził, że miał rację i komputer błędnie nie uznał jego odpowiedzi.
"Doszedłem do 500 złotych, gdy otrzymałem pytanie: 'Ile nacięć ma kajzerka?'. Odpowiedziałem, że cztery. Zdaniem komputera - pięć. Nie zgadzałem się z tą odpowiedzią, ale byłem zmuszony przerwać grę. W domu jeszcze raz przestudiowałem materiały źródłowe i upewniłem się, że to ja miałem rację, a nie komputer" - tłumaczył kilka lat temu w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Mężczyzna początkowo próbował odwołać się od decyzji komputera. Jego argumentacja została jednak odrzucona przez komisję odpowiadającą za pytania.
"Przytoczone przez pana źródła podają co prawda, że kajzerka to bułka nacięta na krzyż, ale należałoby przyjąć określenie 'na krzyż' jako hasłowe, a nie dosłowne. Żadna kajzerka nie jest nacięta na krzyż, ponieważ nacięcia są łukowate i nie ma w sprzedaży kajzerek o nacięciu na krzyż" - mieli wyjaśnić jej członkowie.
W związku z tym mężczyzna zaskarżył producentów "Milionerów". Doszło do procesu, ale sąd również uznał, że zawodnik się pomylił i przyznał rację stacji.
Pomimo tego telewizja TVN zdecydowała się zaproponować mu ponowny udział w programie. Uczestnik zakończył jednak grę w tym samym momencie, co za pierwszym razem, czyli odpadł przy pytaniu za 500 złotych. Definitywnie opuścił studio z pustymi rękami.