Zapomniany rozdział z życia gwiazdy kultowego serialu. Nie miał za co żyć
"Czterdziestolatek" to jeden z najbardziej znanych polskich seriali. Produkcja osiągnęła sukces nie tylko ze względu na fabułę, z którą mogła utożsamić się publiczność, ale też genialną kreację Andrzeja Kopiczyńskiego, który portretował głównego bohatera - Stefana Karwowskiego. Mało kto wie, że zanim aktor dołączył do obsady serialu, brał udział w projekcie, który zrobił z niego bankruta.
Andrzej Kopiczyński dzięki jednej roli na stałe zapisał się w historii polskiej kinematografii. Mowa oczywiście o serialu "Czterdziestolatek", w którym aktor zagrał główną rolę. Historia przeciętnego PRL-owskiego inżyniera, bezwzględnie wierzącego we wszystko, uczuciowego i pozbawionego sprytu, Stefana Karwowskiego, do dziś jest jednym z najchętniej oglądanych polskich seriali wszech czasów.
"Fenomen serialu polega na tym, że poruszane w nim tematy są uniwersalne, które, pomimo zmiany ustroju, ciągle są aktualne. Każdy może w nim odszukać jakąś słabość, jakiś problem, który jest mu bliski" - opowiadała Anna Seniuk, która w produkcji grała u boku Kopiczyńskiego.
Zanim jednak Andrzej Kopiczyński dołączył do obsady "Czterdziestolatka", pracował nad innym projektem, który przysporzył mu sporych kłopotów. W latach 70. aktor dostał propozycję zagrania Mikołaja Kopernika w filmie Ewy i Czesława Petelskich. Produkcja przyniosła mu pożądany rozgłos, ale sprawiła również, że Kopiczyński był bliski porzucenia aktorstwa ze względu na poważne problemy finansowe.
Okazało się, że nagrania bardzo się przeciągały, a wynagrodzenie wypłacane było w ratach. Finalnie Andrzej Kopiczyński nie miał za co żyć. "80 dni zdjęciowych w ciągu półtora roku, honorarium rozłożone na raty... Pod koniec realizacji filmu byłem praktycznie pozbawionym środków do życia bankrutem" - wyznał w jednym z wywiadów.
Sytuacji nie poprawiał fakt, że w tamtych czasach pod koniec dni zdjęciowych główny aktor wyprawiał pożegnalny poczęstunek dla ekipy. Artysta nie chciał z tego rezygnować, ale ze względu na brak funduszy musiał coś wymyślić. Zdecydował się podjąć inną pracę przy filmie, zostać statystą i zagrać w scenie z koniem, chociaż wcale nie potrafił jeździć konno! Wszystko jednak poszło dobrze i aktor za zarobione dodatkowo pieniądze zorganizował poczęstunek dla współpracowników.
Po latach artysta wspominał, że udział w filmie był dla niego ciężki nie tylko ze względu na sytuację finansową. Dzięki roli w "Koperniku" Kopiczyński zyskał rozpoznawalność, ale miało to również swoje minusy. Wszyscy kojarzyli go tylko z tej roli i nikt nie chciał dać mu ciekawszej propozycji do zagrania.
"Ten Kopernik był dla mnie jak Janek Kos dla Janusza Gajosa i Kloss dla Staszka Mikulskiego. Wszyscy mnie utożsamiali z Kopernikiem, więc propozycję występu w 'Czterdziestolatku' uznałem za zrządzenie losu. Karwowski spadł mi z nieba" - mówił po premierze serialu.
Jak się okazuje, Andrzej Kopiczyński nie planował wiązać swojej przyszłości z aktorstwem. Pochodził z Międzyrzeca Podlaskiego i uczył się w technikum energetycznym. Zachwyt występami na scenie zrodził się w nim, gdy jako nastolatek często przechodził obok opery. Widok elegancko ubranych artystów popijających kawę sprawił, że Andrzej Kopiczyński też zapragnął być aktorem.
"Przechodząc koło opery w drodze do szkoły, stawałem przed szybką kawiarenki, w której siedzieli aktorzy, śpiewacy. To był inny świat: byli świetnie ubrani, uśmiechali się, popijali kawkę. Powiedziałem sobie wtedy: ja też tak chcę!" - wspominał aktor w wywiadzie dla "Polskiej Gazety Wrocławskiej" w 2011 roku.
Kopiczyński zdał do Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Łodzi, chociaż początki jego studiowania też były trudne. "Na pierwszym roku byłem wyrzucany z uczelni trzy razy" - przyznawał w wywiadach.
Dziś wiemy, że Kopiczyński stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych aktorów w Polsce. Zagrał nie tylko we wspomnianym "Czterdziestolatku czy "Koperniku", ale także w "Prawdziwym końcu wielkiej wojny", "Obok prawdy", "Cierpkich głogach", "Pułapce", "Znachorze", "Rajskim ptaku" czy "Korczaku". Zmarł 13 października 2016 roku w wieku 82 lat. Pod koniec życia zmagał się z alzheimerem.
Zobacz też: Ujawniono czas trwania nowych odcinków "Stranger Things". Fani mogą się zdziwić