"Wspaniali ludzie": Raper, który był na dnie i medalista w parabadmintonie - gośćmi Mariusza Węgłowskiego


Zaczęło się typowo - dzieciństwo na wrocławskim "Trójkącie Bermudzkim", w mieszkaniu między agencją towarzyską i meliną. Rozbita rodzina, koledzy z patologicznych środowisk, gwałty i morderstwa w okolicy widywane na co dzień. Zaczął ćpać w podstawówce.  Chciał doświadczać odmiennych stanów świadomości. Stał się narkomanem, którego życie kręci się wokół narkotyków i ich zdobywania.

Kiedy zorientował się, że popełnia samobójstwo na raty, postanowił narzucić sobie rygor. W czasach, kiedy wszyscy uciekali od wojska, on zgłosił się tam dobrowolnie. W jednostce nikt nie wiedział, że Waldek jest uzależniony, jego dowódca do tej pory nie chce mu uwierzyć, że zaczynał w jego kompanii jako narkoman w trzecim stadium uzależnienia.  Zwijał się z bólu i "zjazdów" narkotykowych, ale musiał razem z innymi o 5:30 biegać i robić pompki. To była walka. Wygrana, bo pokonał nałóg, dostał list gratulacyjny za służbę, pochwały od pułkownika i w nagrodę kurs na licencjonowanego pracownika ochrony. Po kursie dostał pracę w banku i tam na nocnych dyżurach postanowił, że zajmie się rapem, szlifował swoje umiejętności.   Po roku się udało - koncertował, nagrywał, pojawili się fani. Choć środowisko muzyczne nie sprzyja trzymaniu się z dala od nałogów, nie powtórzył swoich błędów. Najważniejsza była muzyka i kobieta, którą kochał. Jak mówi trzeba  mieć dla kogo lub dla czego żyć. Powiedział to w swoim wystąpieniu na TEDx o uzależnieniach, które jest bardzo  popularne i cienione zarówno przez środowiska uzależnionych jak i byłych uzależnionych.

Reklama

Kiedy pomagając przyjaciołom starającym się o pracę w Wielkiej Brytanii sam trafił na Wyspy, okazało się, że zostali oszukani. Jego koledzy nie mieli nawet za co wrócić do domu, nie mógł pozwolić by znaleźli się na ulicy. Stworzył po kryjomu związki zawodowe w sieci marketów, po jakimś czasie udało mu się z pomocą przyjaciół obnażyć oszustwa firmy, która ich ściągnęła do Anglii.  Firma dostała karę i musiała się zamknąć. Zaproponowano mu pracę w największej organizacji związkowej w Wielkiej Brytanii, tam walczył o prawa innych pracowników. Do parlamentu zaproszono go żeby opowiedział o działalności związkowej i o tym jak udało im się zdemaskować i pociągnąć do odpowiedzialności nieuczciwą firmę. Walczył później o prawa imigranckich sprzątaczy metra i podwyżkę dla nich. 

Dziś walczy z mitami o uzależnieniach i pomaga innym. Od zawsze stara się być wierny sobie i bierze "na klatę" konsekwencje. Może rozmawiać z młodymi ludźmi o uzależnieniu, bo sam z nim wygrał, choć był na dnie i wie, co to znaczy wychodzić kilka razy z różnych nałogów i życiowych dołów.


W tym odcinku poznamy też rodzinę państwa Jednakich. Grzegorz Jednaki cierpi na achondroplazję czyli niskorosłość. Mierzy 134 cm, co dla niektórych jest niepełnosprawnością, ale, jak sam mówi, w życiu oprócz kilku centymetrów wzrostu nie brakuje mu niczego.

Z wykształcenia jest elektrykiem, prowadzi własną firmę, jest szczęśliwym mężem, ojcem dwójki dzieci, duszą towarzystwa, zaraża pozytywną energią i realizuje swoje pasje. Jest też sportowcem, wielokrotnym reprezentantem Polski w parabadmintonie, który ma na swym koncie brązowy medal na Mistrzostwach Europy. Swoje dzieci uczy, by nie poddawały się, nie były bierne i nie dawały nikomu niszczyć swoich marzeń. Od lat walczy o tworzenie możliwości uprawiania sportu dla niepełnosprawnych dzieci. 

swiatseriali
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy