Rick Moranis: Zrezygnował z kariery dla rodziny
Rick Moranis był jednym z najpopularniejszych aktorów lat 80. i początku 90. XX wieku. Wystąpił w kultowych dziś filmach. Gdy zmarła jego żona, porzucił jednak karierę, by wychować dzieci. Jak wyznaje po latach, nigdy nie żałował tej decyzji.
Rick Moranis urodził się w 18 kwietnia 1953 roku w Toronto. Szybko rozpoczął karierę. Początkowo działał pod pseudonimem Rick Allen i był DJ-em w różnych stacjach radiowych w rodzinnym mieście.
W połowie lat 70. zaczął pojawiać się w komediowym show "Second City Television" (później zmieniło nazwę na "SCTV"), które cieszyło się dużą popularnością.
Wkrótce pojawiły się pierwsze propozycje filmowe. Debiut zaliczył w produkcji "The Adventures of Bob & Doug McKenzie: Strange Brew" (1983), ale już rok później pojawił się aż w pięciu filmach, w tym w sensacyjnych "Ulicach w ogniu", a przede wszystkim kultowych dziś "Pogromcach duchów".
Kreację Louisa Tully'ego powtórzył w sequelu produkcji Ivana Reitmana z 1989 roku, a wcześniej wystąpił jeszcze m.in. w takich klasycznych dziś komediach, jak "Miliony Brewstera", "Klub Raj" (1986), "Kosmiczne jaja" (1987) czy "Spokojnie, tatuśku".
Najważniejszą kreacją w karierze Moranisa okazała się jednak postać zwariowanego wynalazcy Wayne'a Szalinskiego. Wcielił się w niego w serii filmów familijnych: "Kochanie, zmniejszyłem dzieciaki" (1989), "Kochanie, zwiększyłem dzieciaka" (1992) i "Kochanie, zmniejszyliśmy siebie" (1997). Te produkcje przyniosły mu światową sławę.
W latach 90. Moranis zagrał ponadto w "Historii z Los Angeles" (1991), "Gigancikach" (1994) i "Flinstonach" (1994) oraz "Zgrywusie" (1996). Nie da się zaprzeczyć, że był wówczas jednym z najbardziej rozchwytywanych aktorów komediowych.
Fani byli więc w szoku, gdy w 1997 roku, tuż po premierze filmu "Kochanie, zmniejszyliśmy siebie", Moranis ogłosił, że rzuca aktorstwo, żeby wychować dzieci. Moranis był samotnym ojcem od 1991 roku, kiedy na raka piersi zmarła jego żona, Ann Belsky. Para doczekała się dwójki pociech - córki Rachel i syna Mitchella.
Moranis nie był w stanie dłużej łączyć aktorskiej kariery z samotnym wychowywaniem swoich pociech. Dla rodziny postanowił odejść z kina.
"Jestem samotnym rodzicem. Zrozumiałem, że nie mogę łączyć wychowywania dzieci i pracy zawodowej, która wymaga wielu podróży. Zrobiłem sobie małą przerwę, która zmieniła się w dłuższą przerwę, a potem odkryłem, że naprawdę nie tęsknię za tym wszystkim" - wyznał w wywiadzie z "USA Today" kilka lat temu.
Moranis został tatą na cały etat. Wycofał się z branży, nie udzielał wywiadów, a nawet nie ułożył sobie na nowo życia osobistego. Nigdy jednak tego nie żałował.
"Ludzie muszą podejmować takie decyzje przez cały czas. Nie różnię się od innych i nikt by nie zwrócił na mnie uwagi, gdybym nie był sławny" - wyznał. "Nie rzuciłem aktorstwa tak na zawsze, ale całą swoją kreatywność zastosowałem w życiu domowym, co pomogło mi w wychowywaniu dzieci. Byłem i jestem tą samą osobą. Nie zmieniłem się. Zmieniły się moje priorytety" - tłumaczył w jednym z wywiadów.
W 2016 roku Rick Moranis przyznał na łamach "The Hollywood Reporter", że po odejściu z show-biznesu otrzymywał wiele propozycji filmowych, ale zwyczajnie je odrzucał. Chociaż nie wracał na ekrany, zdarzało się, że użyczał swojego głosu w animacjach. Można go było usłyszeć między innymi w produkcjach: "Rudolph czerwononosy renifer i wyspa zaginionych zabawek", "Mój brat niedźwiedź" i "Mój brat niedźwiedź 2".
"W ostatnich filmach, w których zagrałem - wysokobudżetowych produkcjach Hollywood - brakowało mi tego, żebym mógł stworzyć coś swojego. Kiedyś mogłem ulepszać moje teksty, a potem dotarłem do punktu, w którym tylko 'grałem', bo to reżyserzy decydowali, co mam powiedzieć. To już nie było dla mnie. Naprawdę nie jestem aktorem - jestem komikiem, dlatego moim bodźcem zawsze było przepisanie tekstu na nowo, żeby było jeszcze śmieszniej" - mówił Moranis.
Kiedy odrzucił propozycję zagrania w "Ghostbusters. Pogromcach duchów" z 2016 roku, fani nie kryli rozczarowania. "Po prostu 'Pogromcy duchów' już do mnie nie przemawiają. Życzę im dobrze, ale powrót nie ma dla mnie sensu" - podkreślił.
Tym większe było zaskoczenie, gdy w 2020 roku ogłoszono, że Rick Moranis wraca na duży ekran. Aktor podpisał kontrakt z Disneyem i pojawi się w nowym filmie z serii "Kochanie, zmniejszyłem dzieciaki". Tym razem ma zagrać ojca głównego bohatera.