"Opowieści z San Francisco": Recenzja serialu
"Miejskie opowieści", historia Anny Madrigal (Olympia Dukakis), po raz pierwszy pojawiły się na antenie w 1993 roku. Wtedy poznaliśmy barwne postaci cyklu powieści Armisteada Maupina, których losy na przestrzeni lat mogliśmy śledzić jeszcze w "More Tales of the City" (1998) i "Further Tales of the City" (2001). Po prawie osiemnastu latach w "Opowieściach z San Francisco" (za serial odpowiada Lauren Morelli, scenarzystka "Orange is the New Black") wracamy na Barbary Lane 28, aby poznać zakończenie tych opowieści i spojrzeć na społeczne oraz kulturowe zmiany z perspektywy dwóch pokoleń.
Mary Ann (Laura Linney) popełniła w życiu klika błędów. Dręczona wyrzutami sumienia, nie potrafiąca odnaleźć swojego miejsca przyjeżdża do San Francisco na imprezę urodzinową Anny. Przy okazji wywraca do góry nogami życie ludzi, którzy kiedyś tworzyli jej rodzinę.
Przed bohaterką (której oczami obserwujemy zmiany, jakie zaszły w mieście przez ostatnie dwie dekady) pojawia się jednak szansa na naprawienie błędów przeszłości - jeżeli tylko uda się jej przestać uciekać i zamiast tego "pobiec w kierunku czegoś dobrego".
Anna Madrigal przyjmuje z kolei pod swoje skrzydła nowe pokolenie, wspierając ich w odnalezieniu własnej drogi czy tożsamości. Jej akceptacja oraz miłość jest spoiwem, które łączy mieszkańców Barbary Lane jak i całą społeczność queer.
Brian Hawkins (Paul Gross, czyli Benton Fraser z "Na południe") nadal nie może zapomnieć o Mary Ann. Przez lata samotnie wychowywał Shawnę (Ellen Page), próbując jakoś poskładać swoje życie. Z pomocą przyjaciół i Anny w roli ojca sprawdził się znakomicie, jednak nie był do końca szczęśliwy. Wraz z powrotem byłej żony okazuje się, że nawet ze zgliszcz, jeżeli tylko się chce, można uratować jeden z najważniejszych dla niego związków.
W najgorszej sytuacji znajduje się Shawna, która zostaje zmuszona do poradzenia sobie z demonami przeszłości oraz porzuceniem przez matkę. Jakby tego było mało na jaw wychodzi skrywana od lat tajemnica... Shawna będzie musiała nauczyć się wybaczać, jak i dać innym drugą szansę na naprawienie błędów.
W centrum wydarzeń znajduje się także Michael Tolliver (Murray Bartlett), najlepszy kumpel Mary Ann, oraz jego związek z Benem (Charlie Barnett, "Russian Doll").
Przez Barbary Lane przewija się jeszcze masa niesamowicie barwnych i ciekawych bohaterów (Sam, bliźniaki Raven i Ani, Margot), z których większość reprezentuje młode pokolenie i dostarcza tak potrzebnych komediowych wstawek.
"Opowieści z San Francisco" to pełna ciepła i nadziei, czasami słodko-gorzka, a czasami sentymentalna historia o rodzinie z wyboru; rodzinie po przejściach, której członkowie całkowicie różnią się od siebie, jednak dla każdego znajdzie się w niej miejsce (nawet jeżeli jego lub jej zachowanie doprowadza niektórych do szału).
Dziesięć odcinków oferuje nie tyko pełne spojrzenie na barwną społeczność San Francisco, ale także na historię miasta i problemów, z jakimi w latach 60. zmagały się osoby transseksualne (odcinek ósmy "Małe i duże wyrzeczenia"); porusza temat samoakceptacji; odkupienia win oraz drugich szans, przemijania i śmierci. Twórcy ukazują problemy bohaterów bez zbytniego dramatyzmu - raczej z sympatią i zrozumieniem.
Wątki komediowe (np. próba odkrycia przez Mary Ann i Shawnę kim jest tajemniczy Sam; wątek śledztwa rodem z serii typu "CSI: Kryminalne zagadki Las Vegas" z Mary Ann, Brianem oraz Michaelem w rolach głównych; monolog Sama o brytyjskim akcencie) świetnie łączą się z wątkami dramatycznymi (odcinek ósmy to w zasadzie odpowiednik pod względem tematyki - początku rewolucji i zmian społecznych - odcinka "Rosa" z ostatniego sezonu "Doktor Who").
Do tego należy dodać dość trafny komentarz na temat influencerów, mediów społecznościowych, który jednak nie obraża, a raczej traktuje współczesne nowości z przymrużeniem oka.
Pokazanie dwóch pokoleń bohaterów jest ogromnym plusem serialu. Kontrast pomiędzy postaciami, ich poglądami na życie oraz na innych ludzi ukazuje pozytywne zmiany w postrzeganiu świata przez młodszych bohaterów.
Co prawda młodsze postacie, chyba za wyjątkiem Shawny, są trochę gorzej poprowadzone niż starsi bohaterowie, ale właśnie w momencie, kiedy ich poglądy są przedstawione w dyskusji ze "starszyzną" postacie te mogą naprawdę zabłysnąć (patrz: rozmowa Bena z przyjaciółmi Michaela).
Co jednak najważniejsze - wszystkie wątki są ze sobą wspaniale zgrane. Żadna z przedstawionych historii nie jest niepotrzebna; nawet te, które z początku mogą wydać się tylko błahym wypełniaczem tak naprawdę nim nie są. Na akceptację i miłość zasługuje tu każda z postaci.
"Opowieści z San Francisco" to prawdziwa aktorska uczta.
Od kreacji Olympii Dukakis (dzięki której morały i życiowe porady Anny nie brzmią jak dyrdymały) i Victora Garbera (jego Sam to po prostu wspaniała postać) do świetnego popisu Laury Linney - Mary Ann przez pierwsze trzy odcinki jest denerwująca, ale jednak nie sposób jej nie polubić, szczególnie, kiedy w końcu mamy okazję dogłębnie ją poznać. Ellen Page jest jak zawsze kapitalna (jej sceny z Linney należą do moich ulubionych).
"Opowieści..." są mini serialem, zamkniętym rozdziałem kończącym opowieść, która powinna spodobać się zarówno widzom znającym poprzednie części historii, jak i nowym fanom.
Jest to pozycja obowiązkowa, szczególnie biorąc pod uwagę tematykę i miesiąc, w jakim trafia na Netflix (czerwiec to Pride Month, czyli miesiąc dedykowany społeczności LGBT+).
Ocena: 9/10
Premiera miniserialu "Opowieści z San Francisco" (dziesięć odcinków) jest zaplanowana na 7 czerwca (piątek) na Netflixie.