Melanie Griffith: Kiedyś najpiękniejsza w Hollywood, a dziś? Co robi i jak wygląda?

Melanie Griffith była ulubienicą Hollywood. Dziś 63-letnia aktorka nie przypomina już dawnej siebie, a częściej niż o jej nowych rolach czytamy... o uzależnieniu od operacji plastycznych. Zobaczcie, jak się zmieniła!

W latach 80. i 90. amerykański show-biznes należał do niej. Urodziła się w hollywoodzkiej rodzinie królewskiej - jej ojcem jest aktor i przedsiębiorca Petera Griffitha, a matką aktorka i modelka Tippi Hedren. Od dziecka związana była z show-biznesem, ale dopiero film "Pracująca dziewczyna" zapewnił jej miejsce na liście najpopularniejszych gwiazd.

Melanie Griffith należała do jednych z najpiękniejszych aktorek. Naturalna i pełna wdzięku szybko podbiła serca widzów. Rozkochiwała w sobie mężczyzn. Już jako 14-latka (!) wywołała ogromny skandal, gdy zamieszkała z Donem Johnsonem, starszym od siebie o 8 lat aktorem, z którym cztery lata później połączył ją węzeł małżeński. Za Johnsona wyszła za mąż dwukrotnie (od 8 stycznia do lipca 1976 i od 29 stycznia 1989 do lutego 1996). W 1989 roku na świat przyszła córka pary, Dakota Johnson.

Reklama

Od 1982 do 1987 roku była żoną aktora Stevena Bauera, z którym ma syna Alexandra. W 1996 roku poślubiła trzy lata młodszego aktora Antonio Banderasa, kilka miesięcy później na świat przyszła ich córka. Przez wiele lat tworzyli zgodne małżeństwo. I ten związek nie przetrwał próby czasu. W grudniu 2015 roku aktorzy rozwiedli się. Melanie mówiła po latach, że to właśnie Antonio był miłością jej życia.

Bardzo przeżyła to rozstanie. Po rozwodzie odsunęła się w cień. Przestała pojawiać się na czerwonych dywanach. Powróciły problemy z alkoholem i narkotykami...

Melanie Griffith od kilku lat regularnie wraca na pierwsze strony gazet. Niestety nie za sprawą nowych ról, a wyglądu. Na aktorkę spadła ogromna fala nieprzychylnych wiadomości. "Ludzie mówią mi, że wyglądam koszmarnie. Wiadomości, które dostaję, są naprawdę nieprzyjemne" - mówiła w jednym z wywiadów. Po rozwodzie z Banderasem jeszcze silniej zaczęła walczyć z upływającym czasem.

Aktorka walczy nie tylko ze zmarszczkami, ale od lat zmaga się z rakiem skóry, który obecnie jest w remisji. Melanie została zdiagnozowana w 2009 roku. Zmiany nowotworowe pojawiały się na jej nosie. Już kilka razy walczyła z nawrotami choroby. W 2018 roku poddała się zabiegowi dermabrazji, czyli mechanicznemu ścieraniu naskórka oraz górnych warstw skóry właściwej. W wywiadach przestrzegała innych:

"To, co mi się stało, jest straszne, gdyż jestem aktorką, a twarz jest niezbędna w mej pracy. Radzę wam, bardzo uważajcie z wystawianiem się na słońce, żeby was nie spotkało to samo co mnie" - napisała na swoim Instagramie. Nie ukrywa, że przyczyną raka skóry może być to, że kiedyś bardzo często poddawała się operacjom plastycznym.

"Nie zdawałam sobie sprawy, jak źle to wygląda, dopóki ludzie nie zaczęli mówić: 'Boże, co ona ze sobą zrobiła?'. To bardzo mnie raniło. Poszłam do innego lekarza, który zaczął odwracać efekty tego gówna, które zrobiła mi tamta doktorowa. Mam nadzieję, że teraz już wyglądam bardziej normalnie" - przyznała w jednym z wywiadów. Aktorka nie zrezygnowała jednak z zabiegów upiększających. Paparazzi już kilka razy przyłapali ją wychodzącą z kliniki chirurgii plastycznej.

Obecnie Melanie deklaruje, że zerwała z nałogami: nie pije, nie pali, choć robiła to od 12. roku życia, zachowuje wewnętrzny spokój.

Ostatni raz na ekranie oglądaliśmy ją w serialu "SMILF", słyszeliśmy jako głos Carrie w "Dirty Dianie" i mogliśmy podziwiać w filmie "Na topie". Bardzo wspiera też swoją córkę Dakotę Johnson w rozwoju kariery filmowej.

Griffith wciąż przyłapywana jest przez paparazzi, którzy polują na jej zdjęcia bez makijażu. Poniżej prezentujemy, jak dziś wygląda aktorka.




swiatseriali
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy