Judyta Turan: Walczyła z agresywnym rakiem. Zmarła mając 37 lat

Choć nigdy nie zagrała na małym ekranie pierwszoplanowej roli, w życiu była prawdziwą bohaterką!

Judyta Turan urodziła się 30 lipca 1983 r., była absolwentką Warszawskiej Szkoły Filmowej. Debiutowała w 1999 r. na scenie warszawskiego teatru Druga Strefa. Związana była nie tylko z teatrami. Widzowie poznali ją dzięki rolom serialach takich jak "M jak miłość", "Klan", "Barwy szczęścia", "Motyw" czy "Diagnoza".

Aktorka od lat zmagała się z agresywnym rakiem piersi. O chorobie dowiedziała się w maju 2018 roku. Zmiany nowotworowe rozwijały się bardzo szybko i dawały przerzuty.


Turan w sierpniu 2018 roku przeszła operację. Poddała się także usunięciu ośmiu węzłów chłonnych, które również zajął nowotwór. "Chemię wspominam jako koszmar, którego nie życzę nikomu. Nie byłam w stanie wstać, jeść, żyć. Leczenie miało pomagać" - mówiła później aktorka.

Reklama

Jednak rak powrócił. W czerwcu 2019 roku aktorka dowiedziała się o kolejnych przerzutach do kości, a także na bliźnie operowanej piersi. Przyjaciele aktorki zorganizowali internetową zbiórkę na jej leczenie. Nadzieją dla aktorki i mamy dwóch córek - Emmy i  Grety - była kosztowna terapia w Niemczech. Długo walczyli o każdy grosz, aż w końcu udało się zebrać całą sumę.

"Sytuacja, w jakiej się znalazłam, jest dramatyczna. Mam 36 lat i dwie cudowne córeczki. Mam też bardzo agresywnego raka piersi... Nowotwór chce mnie zabrać w chwili, kiedy jestem najbardziej potrzebna. Proszę o pomoc. Chcę nadal być mamą. Muszę wyzdrowieć, muszę żyć! Leczenie jest mi potrzebne natychmiast" - pisała na stronie zbiórki.

"Gdy człowiek dowiaduje się, że ma raka, nagle uświadamia sobie, że jest śmiertelny... Że być może jego dni są policzone. Życie się przewartościuje, nagle znaczenie mają małe rzeczy i gesty - uśmiech Grety, rączka Emmy mocno ściskająca moją dłoń, każdy dzień, w którym wstaję i czuję się dobrze, mogę zrobić dziewczynkom śniadanie, pakować tornistry, czesać warkocze" - kontynuowała aktorka.

Terapia w Niemczech wydłużyła jej życie o ponad rok, jednak rak nie zniknął, znów zaatakował. Do końca miała nadzieję, że uda się jej pokonać chorobę, dzielnie walczyła:

 "Wierzę, że uda mi się wyzdrowieć (...) A przecież mam dla kogo żyć. Moje dwie córeczki czekają na mnie w domu, a ja mam im jeszcze tyle do powiedzenia! Kto będzie czytać im książki, śpiewać kołysanki, rozśmieszać, tulić do snu, ocierać łzy? Kto będzie obok, na dobre i na złe, gotów przychylić im nieba? Można zastąpić wszystko, miłości matki - tego nie zastąpi nikt ani nic..." - mówiła.

Jej ostatnie słowa wypowiedziane publicznie były pełne nadziei, choć brzmiały jak pożegnanie. Aktorka czuła się coraz gorzej i przygotowywała na najgorsze:

"Żegnaj 2020. Byłeś potrzebny, bo przecież wszystko dzieję się dokładnie tak, jak dziać się potrzebuje. Dziękuję Ci za czas spędzony z moimi córkami - gdyby nie Ty i Twoje pandemiczne dary, nie przeżyłybyśmy masy najcenniejszych chwil. Dziękuję za pracę - filmową, teatralną, aktorską i producencką, za możliwość coachowania wielu zdolnych ludzi; za mój pierwszy autorski film. Dziękuję za tych kilka podróży w Polskę i poza kraj, które udało mi się odbyć. I za setki medytacyjnych podróży w kosmos. Ale to i tak nic w porównaniu do kopa w dupę, jaki Ty i Życie dajecie mi od 1,5 miesiąca! Wiecie co lubię. Już Ty, Życie wiesz jak NAPRAWDĘ nauczyć mnie czym jest akceptacja cierpliwość i bycie większym niż ciało. Każdego dnia czuję wdzięczność, że siebie mamy i że ofiarowałeś mi tylu niesamowitych ludzi, z którymi mogę się Tobą dzielić. Kocham Cię. Ześlij nam 2021 obfitujący w miłość do siebie, bliźniego i Matki Ziemi, pełnego uważnej obecności, zdrowia i radości życia. Oby nam się!" - napisała na Instagramie.

Odeszła 12 lutego tego roku. Żegnały ją tłumy znajomych i fanów.

"Będzie Nam Ciebie brakować. Odpoczywaj Aniele" - pisali pod ostatnim postem aktorki.

Zobacz też:

Anna Mucha z ciążowym brzuszkiem! W komentarzach sypią się gratulacje!

swiatseriali
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy