Jolanta Fraszyńska chciała wrócić do "Na dobre i na złe". Produkcja pozbawiła ją złudzeń
Jolanta Fraszyńska sympatię widzów zaskarbiła sobie przede wszystkim rolą doktor Moniki Zybert w serialu "Na dobre i na złe". Przez dekadę pracowała na planie i nawiązała szczególną więź z kolegami z pracy. Aktorka przyznaje, że chętnie wróciłaby do serialu, lecz produkcja pozbawiła ją nadziei.
Jolanta Fraszyńska urodziła się w 14 grudnia 1968 roku w Mysłowicach. Już jako mała dziewczynka marzyła by zostać aktorką. Lubiła stać przed lustrem i - jak żartowała w jednym z wywiadów - robić miny. "Grałam, odkąd pamiętam" - wspominała.
W spełnianiu marzenia dopisało jej szczęście - do wrocławskiej szkoły teatralnej dostała się za pierwszym razem i bez żadnych przeszkód ją ukończyła. Szybko też zaczęła pracę w teatrach i pojawiła się na ekranach.
Prawdziwą popularność zyskała jednak dopiero w 1999 roku, gdy zagrała w komedii Juliusza Machulskiego - "Kiler-ów 2- óch" oraz w trzeciej serii "Ekstradycji". Widzowie natomiast pokochali ją za rolę doktor Moniki Zybert w serialu "Na dobre i na złe", w którą wcielała się przez 10 lat.
Postać Moniki Zybert zapisała się w pamięci wielu widzów "Na dobre i na złe". Jolanta Fraszyńska po latach dobrze wspomina pracę na planie, szczególnie wraca pamięcią do relacji z innymi aktorami.
"'Na dobre i na złe', szczególnie z tą dawną obsadą, darzę nieprawdopodobną sympatią. Wcześniej z Bartkiem Opanią zagrałam w filmie „Białe małżeństwo” i połączyła nas mocna siostrzano-braterska relacja. Potem nastał czas Mariana. Zawsze miałam deficyt ojca i to, co stworzyliśmy na planie, było wyjątkowe. Nawiązaliśmy niezwykle czułą i dobrą więź. Widzieli to też widzowie, bo ktoś ze znajomych widział kiedyś na Krupówkach, jak uliczny artysta sprzedawał portret Mariana ze mną. (śmiech) Uznano więc, że jesteśmy dobrze kojarzącą się parą, ojca i córki. To było bardzo sympatyczne" - mówiła Fraszyńska w wywiadzie dla TeleTygodnia z 2018 roku.
Okazuje się, że aktorka bardzo chętnie wróciłaby do serialu, by ponownie zagrać Monikę Zybert. Jak zauważyła w jednym z wywiadów, wątek jej bohaterki nie został domknięty.
"Z tym serialem mam nieskończony romans. To miłość, która chociaż jest odcięta, nie ma jednak końca. Moja bohaterka nagle przestała się po prostu pojawiać. Skoro więc Marian Opania wraca... To bardzo fajny trop, chociaż nie wiem, co na to producent 'Leśniczówki'" - wyznała w tej samej rozmowie.
Przeszkodą nie okazała się rola w "Leśniczówce". Osoba z produkcji pozbawiła nadziei zarówno aktorkę, jak i fanów, mówiąc Super Expressowi: "Nie planujemy, aby ten wątek wrócił. W serialu co chwilę pojawiają się nowe postaci, a ich losy cieszą się zainteresowaniem widzów".
Jolanta Fraszyńska, która od sześciu lat wciela się w Katarzynę Ruszczyc w "Leśniczówce", miała niedawno okazję pracować pod okiem swojego byłego męża. Aktorka i operator Grzegorz Kuczeriszka spotkali się na planie nowego - reklamowanego jako opowieść pełna rodzinnych emocji - serialu Polsatu "Teściowie".
Gdy byli małżeństwem, często współpracowali ze sobą i twierdzili, że dobrze to robi ich związkowi. Obecnie aktorka od ponad dekady jest w związku z Tomaszem Zielińskim.