Jessica Chastain: Makijaż zniszczył twarz pięknej aktorki!

Są aktorzy, którzy dla roli są w stanie poświęcić wiele, nawet własne zdrowie. Doskonale znane są przypadki gwiazd, które na potrzeby przygotowań do filmu drastycznie chudły lub mocno przybierały na wadze; miesiącami poddawały się katorżniczym treningom albo stosowały restrykcyjne, nierzadko zagrażające zdrowiu, diety. Na podobne poświęcenie zdobyła się Jessica Chastain, którą już niedługo zobaczymy w najnowszym filmie Michaela Showaltera. Choć wizualna metamorfoza w jej przypadku polegała jedynie na drobiazgowej charakteryzacji, jak sama przyznaje, wyraźnie ucierpiała na tym jej uroda.


Jessica Chastain poświęciła urodę dla roli

Gwiazdę "Służących" i "Drzewa życia" już wkrótce zobaczymy w dramacie biograficznym o słynnej amerykańskiej prezenterce i ewangelistce Tammy Faye Bakker. Aby wiarygodnie sportretować bohaterkę, której znakiem rozpoznawczym był bardzo mocny makijaż, Chastain musiała każdego dnia aplikować niebotyczne ilości kolorowych kosmetyków. Jak przyznaje aktorka, negatywnie odbiło się to na jej cerze.

"Kiedy wreszcie zdjęłam cały ten makijaż, pomyślałam: 'Wyglądam na 50 lat!'. Podejrzewam, że trwale uszkodziłam sobie skórę. Ale pogodziłam się z tym - wszystko dla sztuki"" - ubolewa laureatka Złotego Globu.

Reklama

W dramacie biograficznym "The Eyes of Tammy Faye" Chastain wcieliła się w główną bohaterkę, amerykańską prezenterkę, piosenkarkę i tele-ewangelistkę Tammy Faye Bakker. Produkcja prześledzi losy Tammy i jej męża Jima, którzy wspólnie stworzyli największą na świecie religijną sieć radiowo-telewizyjną i nieistniejący już chrześcijański park rozrywki. Po ujawnieniu finansowych oszustw, za które Jim Bakker został skazany na osiem lat więzienia, ich starannie budowane imperium runęło niczym domek z kart.

Jessica Chastain w "The Eyes of Tammy Faye"

Tammy słynęła z zamiłowania do luksusowego stylu życia i dość kiczowatego wizerunku. Jej znakiem rozpoznawczym był przerysowany, ciężki makijaż składający się z pomalowanych ciemnoróżową szminką ust i oczu mocno podkreślonych czarną kredką. Aby więc wiarygodnie sportretować swoją bohaterkę, Chaistain musiała aplikować niebotyczne ilości kolorowych kosmetyków. Dlatego aktorka spędzała w charakteryzatorni od czterech do siedmiu godzin dziennie. Jak sama przyznaje, negatywnie odbiło się to na jej skórze.

"Staram się dobrze odżywiać, na co dzień dbam o pielęgnację i unikam słońca, a mimo to mojej cerze bardzo to zaszkodziło. Musiałam nosić wiele warstw makijażu przez cały dzień. Miałam wrażenie, że skóra mi się od tego rozciągnęła i zwiotczała. Martwiłam się też o swoje krążenie, bo miewałam nagłe uderzenia gorąca - wyznała gwiazda w rozmowie z "The Los Angeles Times".

Jessica Chastain uszkodziła sobie skórę!

Poddawanie się tak drobiazgowej i długotrwałej charakteryzacji było dlań do tego stopnia nużące, że gdy pierwszego dnia zdjęć weszła na plan, zabrakło jej sił. "Nie miałam już energii. A Tammy była niesamowicie energiczną osobą, więc ukazanie tej cechy było kluczowe" - ujawniła Chaistain.

I dodała, że wbrew temu, co można przypuszczać, rekwizyty i makijaż wcale nie ułatwiają aktorowi pracy.

"Ludzie myślą, że wejście w rolę staje się dzięki temu prostsze, ale tak nie jest. Nie możesz pozwolić na to, by twoja kreacja ograniczyła się do tego monstrualnego makijażu, by to on stanowił esencję twojego występu. Musisz przebić się przez charakteryzację, która tak naprawdę utrudnia ukazanie emocji" - podkreśliła Chastain.

W "The Eyes of Tammy Faye" zagrali także m.in. Andrew Garfield, Cherry Jones i Jay Huguley. Film na ekrany polskich kin trafi 24 września.


PAP life
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy