Hollywood go chciało, ale... Stanisław Zaczyk miał inne plany

Dziś obchodzimy 101. urodziny Stanisława Zaczyka, wybitnego aktora polskiego kina i teatru. Jego kariera, choć pełna sukcesów, miała swoje dramatyczne zwroty, a jego życie prywatne było naznaczone rozstaniami i trudnymi chwilami.

Stanisław Zaczyk przyszedł na świat 26 września 1923 roku w Nowym Sączu, gdzie już od młodości rozwijał zainteresowanie sztuką. Jego aktorska przygoda rozpoczęła się z pełnym impetem tuż po II wojnie światowej, gdy w 1945 roku zadebiutował w filmie "2 x 2 = 4" w reżyserii Antoniego Bohdziewicza. Choć ten pierwszy występ filmowy otworzył mu drzwi do świata kina, Zaczyk swoje prawdziwe aktorskie umiejętności pokazał kilka lat później.

Lata 50. - niełatwy początek kariery filmowej

Po debiucie filmowym Zaczyk pojawił się w "Ostatnim etapie" (1947) Wandy Jakubowskiej, wcielając się w postać Tadka, więźnia obozu koncentracyjnego. Choć rola ta miała duże znaczenie, jego filmowa kariera na wiele lat nie rozwijała się tak, jak mogłoby się wydawać po tak mocnym starcie. W latach 50. Zaczyk pojawiał się jedynie w kilku produkcjach, co nie przeszkodziło mu jednak zdobyć uznania w teatrze. Na scenie rozwijał swoje umiejętności i zyskiwał popularność jako aktor dramatyczny.

Reklama

Powrót na ekran w latach 60. - "Rok pierwszy"

Rok 1960 przyniósł przełom w jego filmowej karierze. Zaczyk zagrał główną rolę sierżanta Łukasza Otryny w filmie "Rok pierwszy" Witolda Lesiewicza. Postać ta, odpowiedzialna za utrzymanie porządku w małym miasteczku, w którym ścierają się różne siły polityczne, została doceniona przez krytyków. Jego rola była pełna wewnętrznych konfliktów, które aktor zagrał z subtelnością i głębią. Właśnie to, jak podkreślali krytycy, wyróżniało go spośród innych aktorów - umiejętność oddania skomplikowanych emocji w naturalny i nienachalny sposób.

Współpraca z największymi reżyserami

Lata 60. i 70. to czas, kiedy Zaczyk współpracował z największymi nazwiskami polskiego kina. W filmie Andrzeja Wajdy "Popioły" wcielił się w postać księcia Józefa Poniatowskiego, z kolei w "Walkowerze" Jerzego Skolimowskiego zagrał jedną z bardziej wyrazistych ról drugoplanowych. Kolejne sukcesy przyniosły mu role u Janusza Majewskiego, gdzie mógł zaprezentować swój talent w filmach "Zaklęte rewiry" i "Sprawa Gorgonowej".

Widzowie szczególnie zapamiętali jego występy w serialach historycznych. Role niemieckich oficerów w "Stawce większej niż życie" oraz "Polskich drogach" na zawsze wpisały go w świadomość polskiej publiczności. Zaczyk był aktorem, który potrafił doskonale zagrać zarówno role sympatycznych bohaterów, jak i tych mroczniejszych, o bardziej skomplikowanej psychice.

Teatr Telewizji i reżyseria - kolejne etapy kariery

Zaczyk swoją artystyczną drogę łączył z teatrem. Występował w wielu spektaklach Teatru Telewizji, gdzie szczególnie wyróżniała się jego rola Iwana Karamazowa w "Braciach Karamazow" z 1969 roku. W tym okresie aktor stał się rozpoznawalny także dzięki licznym rolom w popularnych wówczas Teatrach Sensacji i "Kobrach". Co ciekawe, w latach 70. sam zaczął reżyserować kilka spektakli, co dodało mu kolejny wymiar jako artyście.

"Dom" - ostatnia wielka rola

Lata 80. to czas, kiedy Zaczyk stworzył jedną z najbardziej pamiętnych ról - doktora Leopolda Lawiny w kultowym serialu "Dom". Postać ojca Basi, człowieka naznaczonego wojennymi doświadczeniami, który nie potrafi zaakceptować powojennych zmian, zapisała się na trwałe w sercach widzów. Była to jego ostatnia wielka rola przed nagłą i tragiczną przerwą w karierze.

Trudne ostatnie lata

Na początku lat 80. Zaczyk doznał udaru mózgu, który znacząco wpłynął na jego życie. Stracił nie tylko sprawność fizyczną, ale też radość z życia zawodowego. W tym samym okresie zmagał się z osobistymi problemami - rozwód z Alicją Bobrowską, z którą przeżył wiele szczęśliwych lat, dodatkowo pogłębił jego poczucie samotności. W rezultacie, aktor wycofał się z życia publicznego i nigdy już nie wrócił do aktorstwa.

Stanisław Zaczyk zmarł 6 kwietnia 1985 roku, pozostawiając po sobie bogaty dorobek aktorski, zarówno w filmie, jak i teatrze. Jego postaci, pełne emocji i skomplikowanych psychologicznych portretów, do dziś inspirują i pozostają w pamięci kolejnych pokoleń widzów.

Zobacz też:

"Sezony": Ten film jest festiwalem aktorstwa. Wybitne nie tylko role główne

49. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Konrad Eleryk o aktorskich wyzwaniach w "Kuleju" i "Wrooklyn Zoo"

"Cisza nocna": Pośmiertne pożegnanie. To była ostatnia rola polskiego aktora

swiatseriali
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy