"Crossing Swords": Adam Pally i Tony Hale o serialu, jakiego jeszcze nie było!

"Crossing Swords" to serial animowany dla dorosłych, stworzony przez Toma Roota (m.in. kultowy "Robot Chicken"). Zabawna i pełna zwrotów akcji historia Patricka, który 10 lat temu, po tragicznym ataku smoka na jego rodzinne miasto, przysiągł zostać najwspanialszym rycerzem, jakiego widział świat. Głosów głównym postaciom użyczyli m.in. Adam Pally, Tony Hale, Nicholas Hoult, Luke Evans, Alanna Ubach, Maya Erskine i Yvette Nicole Brown.

Dla tych, którzy jeszcze nie widzieli serialu, czy moglibyście nam wyjaśnić, kogo w nim dokładnie gracie?

Adam: - Gram Brotha, nazwanego na cześć płynnej części zupy, który jest dozgonnym i najlepszym przyjacielem Patricka i wesprze go nieważne, co się stanie.

Tony: - Gram Blarneya, najbardziej rozleniwione dziecko w rodzinie. Jest klaunem, który zarabia na życie na przyjęciach urodzinowych. Za pieniądze robi też inne mroczne rzeczy. Unika płacenia alimentów, udając, że nie żyje. To naprawdę smutna postać i dlatego fajnie się ją gra.

Reklama

Obydwaj pracowaliście przy "Zwierzętach". Jak to było ponownie móc wspólnie pracować nad "Crossing Swords"?

Tony: - Zupełnie zapomniałem o tym, że obydwoje byliśmy w "Zwierzętach".

Adam: - Ja też, ale założę się, że już kilka razy nasze strony na IMDB [Internet Movie Data Base, największa na świecie internetowa baza danych na temat filmów i ludzi z nimi związanych, przyp. red.] się spotkały.

Tony: - [śmiech] No nie wiem.

Zobacz też: Polska premiera 4 nowych seriali Sony Pictures Entertainment: Crossing Swords", "WOKE", "Monsterland " i "Into the dark"

Jak zachęcono was do udziału w serialu?

Adam: - To było tak: zapytali, "czy chcę przeczytać scenariusz ludzi od "Robot Chicken", ale tym razem o zabawkach Fisher-Price w czasach średniowiecza?" i odpowiedziałem im: "Tak, jasne, że chcę".

Tony: - Obydwaj jesteśmy ogromnymi fanami "Robota Chickena". A ja nigdy nie brałem udziału w animacji poklatkowej, więc bardzo się ucieszyłem. I postać jest po prostu zabawna. Gdy mi powiedzieli, że "jest klaunem alkoholikiem, porażką życiową i czarną owcą w rodzinie", pomyślałem sobie "Dawajcie, zróbmy to".

Jakie są trudności, a jakie przyjemności podkładania głosu?

Tony: - Obydwaj z Adamem podkładaliśmy głos pewnie jakoś rok temu. Twórcy bardzo się przyłożyli, zrobili tak drobiazgową animację poklatkową, że świetnie było zobaczyć tego efekty. A wyzwania? Trudno się pracuje, gdy nie ma z Tobą w pokoju reszty obsady. Szczególnie w przypadku komedii, w której trzeba znaleźć z drugą osobą wspólny rytm i chemię. To stanowiło wyzwanie.

Adam: - To idealna odpowiedź. Nie chcę nic dodawać, bo to byłoby jak oprawienie Mony Lisy brzydką ramą.

Myślicie, że "Crossing Swords" to dobry sposób na ucieczkę od pandemii koronawirusa?

Adam: - Nie jestem pewien, czy jest coś takiego jak idealny serial na czas pandemii, ale wydaje mi się, że w mrocznych czasach ludzie szukają wielu rzeczy. Eskapistyczny i absurdalny humor może dać ludziom w takich czasach wytchnienie, ale nie jestem pewien, czy to idealny sposób. Nie wiem, jak miałoby to wyglądać.

Tony: - Kojarzy mi się to z wieloletnią pracą na planie "Figurantki". Świat polityki był tak pokręcony, że czułem, że jest to dobre ujście dla emocji. Można się było bezkarnie śmiać, podczas gdy śmianie się z wiadomości ze świata powodowało poczucie winy. To była dobra ucieczka.

Czy serial jest po prostu wulgarny i wypełniony chorobami wenerycznymi, czy na głębszym poziomie traktuje również o poważnych tematach?

Adam: - Cóż, "wypełniony chorobami wenerycznymi" to dość surowa ocena. [śmiech] Ale dobra, przyjmuję to. Myślę, że czasami trzeba po prostu pośmiać się z tych najprostszych rzeczy w życiu... i z wydzielin. Nie można brać za pewnik takiego porządnego śmiechu.

Tony: - Poza tym wydaje mi się, że w średniowieczu mogło być jeszcze bardziej prostacko niż w serialu. Jeśli popatrzylibyśmy na to z metapoziomu, to mogło być bardziej nieprzyjemnie.

Byliście fanami średniowiecza, zanim zagraliście w "Crossing Swords"?

Adam: - Lubię Monty Pythona, lubię "Grę o tron" i lubię też, gdy do różnych filmów dodaje się element dobrej fantastyki. Myślę, że będziemy widzieli sporo rzeczy z tego gatunku, ponieważ to świat, w którym można żyć i nie myśleć o trudnej rzeczywistości pandemii.

Tony: - Trudno oglądało mi się "Grę o tron". Widziałem ostatni sezon z moją żoną, ale pamiętam, jak obejrzałem pierwszy odcinek pierwszego sezonu i gdy wypchnęli to dziecko przez okno, pomyślałem sobie: "Dzieci w niebezpieczeństwie, nie ma opcji". Oczywiście, takie rzeczy dzieją się też w "Crossing Swords", ale jest coś takiego w animacji poklatkowej, że nie wydaje się to prawdziwe, a przy "Grze o tron" to było dla mnie za dużo.

Adam: - Właśnie to spodobało mi się w "Grze o tron".

Tony: - Lubisz, jak wyrzucają dzieci przez okna?

Adam: - Pomyślałem sobie: "Można wypychać dzieci przez okna? Ale super!".

Jak przebiega proces podkładania głosu, gdy jest się aktorem?

Tony: - To prawdziwa współpraca. Na początku nie znasz za bardzo pełnej wizji serialu, więc nie wiesz, czego oczekują. Wchodzisz, próbujesz czegoś i tak w kółko, żeby znaleźć i wydobyć z siebie taki głos, jakiego chcą. Z mojego doświadczenia to ciągłe powtarzanie.

Adam: - Dla mnie to właśnie fajny aspekt animacji i podkładania głosu - masz wiele prób i można próbować tego samego na wiele sposobów.

Jak myślicie, czemu dorosłej widowni podobają się takie komedie?

Adam: - Myślę, że to znowu możliwość odcięcia się od trudnej rzeczywistości przedstawianej w wiadomościach, pośmiania się z czegoś, co łatwo załapać. Można po prostu popatrzeć na wydzieliny i dobrze się bawić.

Tony: - Podoba mi się również element zaskoczenia - nie tylko w sferze wizualnej. Lubię, gdy żarty prowadzą do różnych dziwnych miejsc. To zabawne, gdy się nie wie, co będzie dalej.

Mieliście okazję zobaczyć plany filmowe "Stoopid Buddy"?

Tony: - Gdy tylko zacząłem, oprowadzili mnie po studiu. Nie wiem, czemu nie wzięli Adama. [Śmiech] Chyba stwierdzili, że nie jest wystarczająco wyjątkowy.

Adam: - Właściwie to byłem przy produkcji kilku rzeczy.

Tony: - Oprowadzili mnie i bardzo mi się podobało, bo wszystko znajdowało się na takiej wielkiej scenie, na której były wszystkie miniplany filmowe. Coś szalonego - nie tylko w kontekście talentu, jakiego to wymagało, lecz także cierpliwości do stworzenia tego serialu. Takiej cierpliwości mi brakuje.

Serial "Crossing Swords" można zobaczyć po raz pierwszy w Polsce w usłudze PlayStation® Plus Video Pass - nowej, ograniczonej czasowo usłudze, która oferuje członkom PlayStation Plus w Polsce dostęp do popularnych filmów i seriali z kolekcji SPE w ramach istniejącego abonamentu.


swiatseriali
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy