Co zamiast "Anny German"?
"Mała Moskwa" - film Waldemara Krzystka o zakazanej miłości w czasach PRL-u - podzielił krytyków i zachwycił widzów. Czteroodcinkowy serial pokazuje jeszcze pełniejszy obraz historii Wiery i Michała...
Piątkowe wieczory z dobrym serialem stają się już znakiem rozpoznawczym Jedynki. W miejsce "Anny German" pojawi się teraz "Mała Moskwa".
Wojska radzieckie stacjonowały w Polsce prawie pół wieku: od końca II wojny aż do roku 1993. W Legnicy mieścił się najpotężniejszy w Polsce garnizon Armii Czerwonej. W latach 60. zakwaterowani tam żołnierze i cywile stanowili niemal połowę mieszkańców miasta. Dlatego nazywano je Małą Moskwą.
To tu w 1967 roku sprowadza się Jura (Dmitrij Uljanow) wraz z żoną Wierą (Swietłana Chodczenkowa). Kobieta bierze udział w polsko-radzieckim konkursie piosenki. Brawurowo wykonuje "Grande valse brillante" Ewy Demarczyk i wygrywa. Nagrodę wręcza jej Michał Janicki (Lesław Żurek) - porucznik Wojska Polskiego. Mężczyzna zakochuje się w niej od pierwszego wejrzenia. Wiera broni się przed tą miłością. Ma świadomość, że jej życie jest pod stałą kontrolą władz. A jednak...
Pisząc scenariusz Waldemar Krzystek inspirował się prawdziwymi wydarzeniami. Pierwowzorem postaci Wiery Swietłowej była Lidia Nowikowa, która przyjechała do Polski z mężem - żołnierzem Armii Radzieckiej. Wkrótce potem popełniła samobójstwo lub... została zamordowana przez SB. Szczegółów nigdy nie poznamy. Wiadomo jednak, że była nieszczęśliwie zakochana w polskim podoficerze...
Film w 2008 roku święcił triumfy na festiwalu w Gdyni i na rozdaniu Orłów w 2009 roku. Jednocześnie podzielił krytyków. Jedni się nim zachwycali, inni zarzucali zbytni patos. Dziś malkontenci przekonują się, że twórcy zrobili kawał dobrej roboty. Film, a przede wszystkim, jego serialowa, rozszerzona wersja wciąga i wzrusza.
AJ