Anna Powierza miała myśli samobójcze... Depresja niemal jej nie zabiła!
Anna Powierza, czyli Czesia Kurzawska z „Klanu”, nie kryje, że przez kilka lat zmagała się z depresją. Aktorka jest oburzona insynuacjami podróżniczki i pisarki Beaty Pawlikowskiej, która niedawno obwieściła w sieci, że leki przeciwdepresyjne nie pomagają, a wręcz mogą wywołać chroniczny stan depresji. - Gdyby nie farmakoterapia, nie wiem, czy byłabym jeszcze z wami. Mnie z depresji wyciągnęły leki – stwierdziła gwiazda „Klanu” na Instagramie.
Anna Powierza wyznała kiedyś, że depresja to najstraszniejsza rzecz, jakiej doświadczyła.
- Wiem dobrze, że nigdy, przenigdy więcej nie chciałabym ponownie jej przeżyć! Bo mogłoby mi się to nie udać - powiedziała podczas swej wizyty w studiu "Dzień dobry TVN.
- Nieleczona depresja to choroba śmiertelna - dodała.
Aktorka, którą wkrótce oglądać będziemy w serialu TV Puls "Kurierzy", jest przerażona tym, że są ludzie, którzy lekceważą depresję i twierdzą, że można ją wyleczyć bez stosowania farmakoterapii. Po niedawnych wynurzeniach Beaty Pawlikowskiej na temat rzekomej "szkodliwości leków antydepresyjnych" Anna Powierza nie mogła nie zabrać głosu...
- Mnie z depresji wyciągnęły leki - napisała we wstępie do obszernego postu na Instagramie.
Gwiazda "Klanu" ma za sobą długą i ciężką walkę z depresją. Wie, że choroba może w każdej chwili wrócić!
- Dlatego ja, gdy czuję się ze sobą gorzej, idę do specjalisty. 45 minut. Tyle trwa wizyta, która może uratować życie. Nie wolno wstydzić się szukać pomocy - wyznała kiedyś w wywiadzie.
Dziś Anna Powierza wprost mówi, że - to jej słowa - "cholernie trudno jest wyjść z depresji i nigdy nie udaje się tego zrobić samemu".
- W depresji wszystko jest trudniejsze. Wstawanie rano z łóżka może być większym wyzwaniem niż wejście na Mount Everest, a rozmowa z panią z warzywniaka może kosztować więcej niż przemawianie przed tysięcznym tłumem - mówi aktorka.
Właśnie dlatego, że doświadczyła depresji, Anna tak bardzo oburzyła się "wykładem" Beaty Pawlikowskiej na temat tej strasznej choroby, w którym przekonywała, że antydepresanty to... zło.
- Ja po roku grzecznego przyjmowania tabletek poczułam się już na tyle świetnie, że je odstawiłam. No bo po co będę się truć, jak jest dobrze? Oczywiście, że zrobiłam to bez konsultacji! Był to jeden z największych błędów ever! - napisała Anna Powierza na Instagramie.
Ania, zaraz po tym, jak zrezygnowała z przyjmowania leków, przekonała się, że bez nich po prostu nie jest w stanie funkcjonować!
- Stany lękowe, myśli samobójcze, bezsenność, dół, bezsilność... uderzyły z podwójną siłą - wspomina.
- Lekarz doradził, bym wróciła do leków. Resztki instynktu samozachowawczego na szczęście zadziałały i nie dyskutowałam. Nie broniłam się przed tym, tylko pokornie słuchałam zaleceń - wyznała w mediach społecznościowych.
Anna Powierza jest wdzięczna przyjaciołom, którzy "wepchnęli" ją na terapię i przez wiele tygodni stali pod drzwiami psychoterapeuty, pilnując, by stamtąd nie uciekła.
- Sprawdzali, czy grzecznie łykam przepisane pigułki - twierdzi.
Dziś aktorka czuje się naprawdę dobrze.
- Ale wiem, że z depresją nie ma żartów. Jeśli jest Wam źle, nie wahajcie się poradzić lekarza. To on powinien decydować, co dalej. Jeśli przepisze leki, to nie wstyd. One mogą uratować Wam życie! - napisała w sieci.