Alicja Bienicewicz nie dbała o sławę. Odeszła przedwcześnie
Występowała w serialach i filmach, a przede wszystkim w Teatrze Starym w Krakowie. Zawsze na drugim planie, ale jej kreacje wbijały się w pamięć. 13 sierpnia mija 10 lat od śmierci Alicji Bienicewicz. Odeszła zbyt wcześnie, miała 58 lat. "Była niezwykłą osobą i aktorką" - mówił o niej wybitny polski reżyser Krystian Lupa.
Alicja Bienicewicz nie dbała o sławę i nie zależało jej na rozgłosie. Aktorstwo było dla niej wszystkim. Przez 35 lat była w zespole Starego Teatru w Krakowie.
Po raz pierwszy pojawiła się na scenie w 1973 roku, biorąc udział w słynnych "Dziadach" w reżyserii Konrada Swinarskiego. Jej debiutem teatralnym była tytułowa rola w spektaklu "Iwona, księżniczce Burgunda" Witolda Gombrowicza w reżyserii Krystiana Lupy. To zapoczątkowało jej współpracę z jednym z najwybitniejszych twórców teatralnych w Polsce. Za rolę Gertrudy Hentien w "Lunatykach" Lupy aktorka otrzymała Nagrodę im. Aleksandra Zelwerowicza. W Starym Teatrze zagrała kilkadziesiąt ról.
Nie ograniczała się jedynie do teatru. Miała na swym koncie wiele ról filmowych i serialowych. Widzowie mogą pamiętać ją z takich produkcji, jak "Amator" Krzysztofa Kieślowskiego, "Bez znieczulenia" Andrzeja Wajdy, "Rysa" Michała Rosy czy "Obława" Marcina Krzyształowicza.
Alicja Bienicewicz pojawiła się też w serialach, m.in. "Z biegiem lat, z biegiem dni..." i "Kryminalni".
Jej rozwijającą się karierę, przerwała choroba. Aktorka długo ukrywała przez koleżankami i kolegami z teatru, że jej stan jest bardzo poważny.
Alicja Bienicewicz zmarła 13 sierpnia 2012 roku w wieku 58 lat. Miała jeszcze do zagrania dużo ról. Miała sporo zawodowych planów.
"Z ogromnym bólem przyjęliśmy wiadomość, że 13 sierpnia 2012 roku po długiej walce z chorobą zmarła Alicja Bienicewicz, aktorka o niezwykłej wrażliwości i wielkim talencie, od momentu świetnego debiutu w "Iwonie, księżniczce Burgunda" Krystiana Lupy nieprzerwanie związana z naszym teatrem, niezapomniana Regina z "Marzycieli" i Gertruda z "Lunatyków" (Nagroda im. Aleksandra Zelwerowicza za rolę Gertrudy Hentjen), odtwórczyni świetnych ról w wielu innych spektaklach" - brzmiał komunikat, który pojawił się na stronie Starego Teatru w Krakowie.
Była osobą skromną, bardzo lubianą, ale też niedocenianą.
"O duszy kruchej jak porcelana, subtelna, pełna zniuansowanego napięcia, refleksyjna, zajmuje najtrudniejszą do zdobycia w teatrze przestrzeń" - pisała o aktorce Elżbieta Bińczycka, sekretarz literacki w Narodowym Starym Teatrze.
"Dla mnie Alicja była niezwykłą osobą i aktorką" - mówił Krystian Lupa po jej śmieci w rozmowie z "Gazetą Krakowską". "Ogromną pracę wkładała w kreowanie swoich postaci. Jest ważne, żeby środowisko teatralne Krakowa nie potraktowało jej śmierci zdawkowo" - dodał.
"Nigdy nie mówiła o swojej chorobie. (...) To duży cios dla mnie" - wyznał jej teatralny kolega Krzysztof Globisz. "Alu, odpoczywaj po walce z chorobą... Dziękuję Ci" - pisał aktor Zygmunt Józefczak.