Krzysztof Hanke: Aktor, który został żeglarzem

Krzysztof Hanke szerszej publiczności dał się poznać jako Bercik ze "Świętej wojny". Jak się okazuje, po wielu latach odnalazł jeszcze jedną pasję - żeglarstwo. Przepłynął już raz cały Atlantyk i marzy, by zrobić to ponownie.

Komediowe role to pana specjalność. Chciałby pan zagrać coś mniej komediowego, może kino akcji, dramat?

Krzysztof Hanke: - Jeśli dostałbym jakąś poważną propozycję, to jak najbardziej. Na moje szczęście albo nieszczęście, póki co, jedyne propozycje jakie dostaję, to role komediowe.

Ludzie na ulicy widzą w panu Krzysztofa Hanke czy pamiętają jeszcze Bercika?

- Oczywiście, że Bercika! 90 procent osób bierze mnie za Bercika.

Jest pan liderem kabaretu RAK. Wasz talent doceniono także za granicą, m.in. w Niemczech. Planujecie dalej się rozwijać?

Reklama

- Światowa kariera to dla nas już przeszłość. Niestety przez pandemię odpadają nam koncerty w Niemczech, gdzie jeździliśmy co roku, a także w Kanadzie, Belgii, Austrii. Niestety pracujemy w takich miejscach, które z powodu pandemii pierwsze zostają zamknięte, a ostatnie otwarte.


Jako dziecko dawał pan pierwsze występy na balkonie. Już wtedy marzył pan o byciu gwiazdą polskiej estrady?

- Nawet nie śmiałem tak myśleć. Zawsze chciałem być skromnym aktorem. Już w ósmej klasie pisałem w ankietach, że chcę zostać aktorem. Ale chciałem być także pilotem, a nagle potem zostałem żeglarzem. Nigdy nie wiadomo, co człowieka w życiu spotka. Jeszcze chwila i znowu zacznę być bardziej żeglarzem niż aktorem, bo ilość zaplanowanych występów nie jest zbyt duża. Myślę o przerwie i chciałbym wypłynąć swoim jachtem w ocean.

Kiedy narodziło się w panu zamiłowanie do żeglarstwa?

- To był impuls. Pewnego razu zobaczyłem inżyniera, który wsiada w pięknym białym swetrze na łódkę klasy Hornet - wysoki, przystojny brunet. Obserwowałem, jak patrzyły na niego wszystkie kobiety. Od razu pomyślałem, że też chcę taki być. Oczywiście nie wszystko poszło po mojej myśli, ale żeglarzem zostałem!

Przepłynął pan swoim jachtem cały Atlantyk. To od zawsze było Pana marzeniem?

- Za rok mam zamiar przepłynąć go ponownie. Teraz mogę to nazwać marzeniem, nie zamiarem, bo w tych czasach boję się cokolwiek planować. Chcę przypłynąć do Hiszpanii i zamieszkać na swojej łódce. Mam tam córkę, więc miałbym do niej blisko i jeśli tylko praca mi na to pozwoli, nie widzę przeszkód, żeby zostać tam na jakiś czas. Nie jestem wymagający. Pięć metrów kwadratowych mi zupełnie wystarcza.

Kto panu towarzyszy podczas rejsów?

- Zawsze jest ze mną mój brat, przyjaciel - zawodowy marynarz i drugi przyjaciel z Uniwersytetu Morskiego w Gdyni.

W jednym z wywiadów stwierdził pan, że szybko się nudzi i zorganizował sobie życie tak, żeby cały czas być w drodze. Co na to pana bliscy?

- Skoro nie mam czasu jeździć na urlop, to zdecydowałem, że urlop będę miał w pracy. Mieszkam w Ustce, w górach i w Warszawie. Dla moich bliskich to już normalne. Mnie po świecie przede wszystkim goni praca, a gdy jej nie ma, to i tak staram się podróżować. Często jeżdżę nad morze. Tam mogę pobyć sam ze sobą i trochę odpocząć. Jak mam jakieś ciekawe propozycje, to jeżdżę do Warszawy, bo przeważnie tam jest najwięcej pracy.

Co jeszcze sprawia, że czuje się pan wolnym duchem?

- Gdy rzucę cumę, mam przed sobą trzy tysiące mil i jestem zdany tylko na siebie. Wtedy jestem wolny od wszelkich myśli i jedyne, co zaprząta mi głowę, to żeby bezpiecznie dopłynąć do celu. To zupełnie inne życie.

Coś jeszcze zajmuje pana czas wolny?

- Gram amatorsko w tenisa. Mam wielu przyjaciół z kręgów artystycznych i pogrywamy razem na różnych turniejach w całej Polsce. Dzięki temu również podróżuję, bo takich turniejów tenisowych dla artystów jest dosyć dużo. Nie dość, że mam okazję przebywać we wspaniałym towarzystwie, to jeszcze zawsze zostajemy miło przyjęci i ugoszczeni przez sponsorów. Wspólnie rozmawiamy i biesiadujemy. Chyba nie ma osoby, której nie spodobałby się taki sposób spędzania czasu.

Edyta Dąbrowska

AKPA
Dowiedz się więcej na temat: Krzysztof Hanke
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy