PRZEPIS NA ŻYCIE | Piątek, 31 sierpnia 2012 (08:24)
Aktorka wszechstronna. Nie boi się odważnych ról w teatrze u Warlikowskiego, jednocześnie zachwycając widzów zabawnym i lekkim wcieleniem Beaty Darmięty w „Przepisie na życie”. O sobie mówi ogólnie, nie lubi zwierzeń i publicznych wyznań, najchętniej udzielałaby wywiadów wyłącznie o swojej pracy. Maja Ostaszewska w poniedziałek, 3 września, kończy 40 lat. Czego życzycie jej z okazji urodzin?
1 / 10
Wychowała się w rodzinie artystycznej. Maja Ostaszewska pytana o to, czy była skazana na aktorstwo, odpowiada: - Nie, zdecydowanie nie. Nasi rodzice, mówię nasi, bo również mojego rodzeństwa, nigdy żadnej presji na nas nie wywierali, nigdy niczego nie podpowiadali. Myślę, że na pewno było mi łatwiej zarazić się miłością, na początku do teatru, ponieważ już jako dość mała dziewczynka oglądałam spektakle teatralne. Wychowałam się w Krakowie, więc miałam dostęp do teatru na naprawdę najwyższym poziomie. Zabierali nas do filharmonii, na koncerty jazzowe, więc wiadomo, że szybciej zobaczyłam, czym jest sztuka i pewnie była to prostsza droga do zafascynowania się tym. Ale decyzja, że będę aktorką była absolutnie moja. Zresztą każde z mojego rodzeństwa poszło w innym kierunku. Na zdjęciu jako siostra Maria Leonia Graczyk w filmie „Prymas. Trzy lata z tysiąca”.
Źródło: AKPA