"M jak miłość": Rogowski bierze Marysię na litość?
Maria po kolejnej wizycie w szpitalu jest bliska załamania. I w końcu żali się Robertowi:
- Nie mam już siły do Artura, zachowuje się, jak dziecko… A najgorsze jest to, że w ogóle nie wierzy w sens rehabilitacji! I to kto? Lekarz!
Bilski próbuje ją pocieszyć:
- Niepotrzebnie się tym tak denerwujesz… Cały czas ci powtarzam: nie jesteś za niego odpowiedzialna!
Jednak w oczach Rogowskiej widać łzy…
- Nie mogę go teraz zostawić! Lada moment wypiszą go do domu, zostanie zupełnie sam… A jeśli na dodatek nie będzie ćwiczył… To przecież wiadomo, jak to się skończy...
A Robert - po spotkaniu z ukochaną - postanawia działać. I kilka godzin później sam odwiedza rywala w szpitalu…
- Przestań się w końcu nad sobą użalać i brać Marysię na litość… To żenujące!
- Nie mam już siły do Artura, zachowuje się, jak dziecko… A najgorsze jest to, że w ogóle nie wierzy w sens rehabilitacji! I to kto? Lekarz!
Bilski próbuje ją pocieszyć:
- Niepotrzebnie się tym tak denerwujesz… Cały czas ci powtarzam: nie jesteś za niego odpowiedzialna!
Jednak w oczach Rogowskiej widać łzy…
- Nie mogę go teraz zostawić! Lada moment wypiszą go do domu, zostanie zupełnie sam… A jeśli na dodatek nie będzie ćwiczył… To przecież wiadomo, jak to się skończy...
A Robert - po spotkaniu z ukochaną - postanawia działać. I kilka godzin później sam odwiedza rywala w szpitalu…
- Przestań się w końcu nad sobą użalać i brać Marysię na litość… To żenujące!
Reklama