"Barwy szczęścia": Pożegnanie Kasi Zielińskiej
Katarzyna Zielińska, czyli Marta Walawska z „Barw szczęścia”, żegna się z produkcją, w której gra od prawie 10 lat i której zawdzięcza ogromną popularność. - Czas na nowe życie – wyznała aktorka w wywiadzie, tłumacząc powody swego odejścia z serialu Dwójki.
- Kochani! Nie była to łatwa decyzja, ale tak – postanowiłam odejść z serialu „Barwy szczęścia”. 10 lat wspaniałej przygody za mną. 10 lat z Wami! - napisała na swej tablicy na Facebooku emocjonalny list do fanów.
Katarzyna Zielińska nie kryje, że rola Marty Walawskiej była jej trampoliną do kariery: - Jestem tego świadoma! Gdyby nie szansa, którą dostałam od pani Ilony Łepokowskiej i pana Tadeusza Lampki, to pewnie ludzie nie przychodziliby dziś do teatru, żeby oglądać moje spektakle. Każdemu aktorowi życzę, żeby dostał taką szansę – powiedziała w rozmowie z magazynem „Party”.
Aktorka, która na planie „Barw szczęścia” po raz pierwszy stanęła pod koniec czerwca 2007 roku, twierdzi, że właśnie wtedy rozpoczął się najintensywniejszy zawodowo czas w jej życiu.
- Każdy mi mówił wtedy, że zaczęło się moje pięć minut. Powiem mało skromnie, bo doceniam każdy dzień spędzony w pracy, że to moje pięć minut ciągle trwa. Jestem za to bardzo wdzięczna. Ale trzeba wiedzieć, kiedy z tej sceny zejść i wejść na kolejną – wyznała.
Katarzynę Zielińską jeszcze przez kilka miesięcy (najprawdopodobniej aż do końca 10. sezonu) oglądać będziemy na ekranie jako Martę Walawską, ale aktorka pożegna się z produkcją znacznie wcześniej.
- Od dwóch lat się nad tym zastanawiałam, a intensywnie – od pół roku... – mówi, pytana, kiedy podjęła decyzję o odejściu z „Barw szczęścia”.
- Ten serial to moje drugie życie, drugi dom – dodaje.
Katarzyna Zielińska nie kryje, że czuje, iż dała granej przez siebie postaci wszystko, co miała – jako aktorka – do zaproponowania. Chciałaby, aby widzowie dobrze Martę zapamiętali, żeby się nią nie znudzili.
- Chcę być uczciwa wobec widzów, ale również wobec siebie. Muszę się rozwijać! - stwierdziła.
- Kochani! Nie była to łatwa decyzja, ale tak – postanowiłam odejść z serialu „Barwy szczęścia”. 10 lat wspaniałej przygody za mną. 10 lat z Wami! - napisała na swej tablicy na Facebooku emocjonalny list do fanów.
Katarzyna Zielińska nie kryje, że rola Marty Walawskiej była jej trampoliną do kariery: - Jestem tego świadoma! Gdyby nie szansa, którą dostałam od pani Ilony Łepokowskiej i pana Tadeusza Lampki, to pewnie ludzie nie przychodziliby dziś do teatru, żeby oglądać moje spektakle. Każdemu aktorowi życzę, żeby dostał taką szansę – powiedziała w rozmowie z magazynem „Party”.
Aktorka, która na planie „Barw szczęścia” po raz pierwszy stanęła pod koniec czerwca 2007 roku, twierdzi, że właśnie wtedy rozpoczął się najintensywniejszy zawodowo czas w jej życiu.
- Każdy mi mówił wtedy, że zaczęło się moje pięć minut. Powiem mało skromnie, bo doceniam każdy dzień spędzony w pracy, że to moje pięć minut ciągle trwa. Jestem za to bardzo wdzięczna. Ale trzeba wiedzieć, kiedy z tej sceny zejść i wejść na kolejną – wyznała.
Katarzynę Zielińską jeszcze przez kilka miesięcy (najprawdopodobniej aż do końca 10. sezonu) oglądać będziemy na ekranie jako Martę Walawską, ale aktorka pożegna się z produkcją znacznie wcześniej.
- Od dwóch lat się nad tym zastanawiałam, a intensywnie – od pół roku... – mówi, pytana, kiedy podjęła decyzję o odejściu z „Barw szczęścia”.
- Ten serial to moje drugie życie, drugi dom – dodaje.
Katarzyna Zielińska nie kryje, że czuje, iż dała granej przez siebie postaci wszystko, co miała – jako aktorka – do zaproponowania. Chciałaby, aby widzowie dobrze Martę zapamiętali, żeby się nią nie znudzili.
- Chcę być uczciwa wobec widzów, ale również wobec siebie. Muszę się rozwijać! - stwierdziła.
Reklama