Anna Wanda Głębocka: Dlaczego gwiazda telewizji odeszła z TVP?

W czasach PRL-u prezenterki telewizyjne i spikerki były prawdziwymi gwiazdami. Widzowie zachwycali się ich profesjonalizmem, z którym szła zawsze w parze uroda. Do grona uwielbianych spikerek należała również Anna Wanda Głębocka. W pracy przeżyła mnóstwo pięknych dni, ale też chwile grozy. Dlaczego po latach pracy, odeszła z TVP?

Pierwsze celebrytki telewizji

Profesjonalizm, elokwencja, nienaganna dykcja i nietuzinkowa uroda. Prezenterki telewizji polskiej nie miały kiedyś sztabu stylistów. Same się ubierały i malowały. Kochały je miliony widzów. Niemal każda Polka chciała mieć podobną fryzurę czy równie wystrzałową kreację. 

Dzisiejsze gwiazdy telewizji mogą tylko pomarzyć o popularności i sympatii, jakimi cieszyły się Krystyna Loska, Bogumiła Wander czy Edyta Wojtczak. "Stanowiliśmy małe, hermetycznie grono. Spikerzy byli telewizyjną elitą. Jak człowiek został spikerem, musiał być najlepszy" - mówiła w rozmowie z Aleksandrą Szarłat Katarzyna Dowbor, ostatnia spikerka Telewizji Publicznej.

Reklama

Prezenterki sprzed lat. Gwiazdy małego ekranu

Wczesna kariera

Do grona najlepszych spikerek należała również Anna Wanda Głębocka. Swoją przygodę z telewizją zaczęła już na trzecim roku studiów. Studiowała psychologię na wrocławskiej uczelni. Na trzecim roku studiów zaproponowano jej prowadzenie programów młodzieżowych w TVP Wrocław. Po studiach przeniosła się do Warszawy, gdzie dostała się na staż dziennikarski, po którym zaczęła pracę w TVP jako dziennikarka. 

W TVP prowadziła programy m.in.: "Koncert życzeń", "Sportowa pozycja" wspólnie z Tomaszem Hopferem, a także losowanie totolotka. Była gospodynią festiwalów w Opolu, Kołobrzegu i Zielonej Górze. Anna Wanda Głębocka cieszyła się tak dużym zaufaniem i sympatią widzów, że została gospodynią własnych programów" "Listy od telewidzów" oraz "Śniadanie z Anną Wandą Głębocką". 

Edyta Wojtczak: Ikona telewizji nie miała szczęścia w miłości

Koszmar w studiu TVP

Wspominając pracę w TVP, Anna Wanda Głębocka zawsze przywołuje wydarzenia, które miały miejsce w gmachu na Woronicza w noc poprzedzającą wprowadzenie stanu wojennego w Polsce. Akurat miała wtedy dyżur spikerski w Jedynce. 12 grudnia 1981 roku o godzinie 19.00 weszła do studia, które chwilę wcześniej opuściła Edyta Wojtczak, żeby zapowiedzieć "Dobranockę". Nic nie sygnalizowało wtedy, że wkrótce wydarzy się coś, czego nie zapomni do końca życia.

"Tuż po północy do budynku weszli panowie z karabinami. Nakazali przerwać program, a nam nie pozwolili wyjść na zewnątrz. Trzymali nas w hallu" - opowiadała wiele lat później w rozmowie z "Angorą". "Byliśmy przerażeni, nikt nie wiedział, że to stan wojenny. Niektóre koleżanki wpadły w histerię... Kiedy w końcu wyszłam na ulicę, zobaczyłam czołgi, wojsko. Dopiero rano wszystko się wyjaśniło" - wspominała.

Kolejny dyżur Anna Wanda Głębocka miała zapisany w grafiku na poniedziałek 14 grudnia. Gdy przyszła do pracy, odesłano ją do domu z poleceniem powrotu w środę. Powiedziano jej, że ma się ubrać na czarno i że będzie zapowiadać program, siedząc przy stole, który wyglądał jak trumna. Nie była w stanie - po raz pierwszy w życiu - patrzeć prosto w kamerę.

Bożena Marki: Była gwiazdą TVP. Jedna zapowiedź zniszczyła jej karierę!

Życie po telewizji

W 1999 roku zdecydowała się odejść z telewizji. Żartowała, że nie chciała starzeć się na oczach widzów. "Nawet z najlepszego balu trzeba odejść we właściwym czasie. Wolę usłyszeć pytanie, dlaczego mnie już nie ma, niż po co tam ciągle jestem" - powiedziała 20 lat temu, żegnając się z telewidzami. Dodała również, że była to w pełni świadoma decyzja. Uznała, że po 30 latach pracy przyszedł czas na danie szansy młodym dziennikarzom. 

Po odejściu z TVP Anna Wanda Głębocka przez jakiś czas zajmowała się konferansjerką - prowadziła wielkie bale, koncerty i imprezy charytatywne, ale gdy tuż przed 60. urodzinami przypadkowo spotkała mężczyznę, w którym była kiedyś do szaleństwa zakochana, zdecydowała się na dobre zrezygnować z pracy i poświęcić swe życie miłości. Legenda PRL-u była już wcześniej zamężna. Na drugim roku studiów poślubiła stomatologa. Jednak ich małżeństwo przetrwało tylko kilka lat. 

Z jej drugim mężem połączyła ją wielka miłość, ale dzieliła ich odległość. Choć jej ukochany mieszkał w Australii, nie chciała jednak przeprowadzić się do niego na stałe. Anna Wanda Głębocka nigdy nie zdecydowała się opuścić Polski na dłużej niż kilka miesięcy. Mężowi tłumaczy, że musi wracać do domu w podwarszawskim Konstancinie, bo czeka na nią... pies.

Aktorka została "wrogiem PRL-u". Co się stało z Anną Prucnal?

swiatseriali
Dowiedz się więcej na temat: TVP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy