Świat według Kiepskich
Ocena
serialu
9
Super
Ocen: 8525
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"Świat według Kiepskich": Śmiech z amerykańskiego banku

Amerykanie pierwsi stworzyli masowy popyt na telewizję – odmianę kina dla leniwych. Kolejnym krokiem w rozleniwianiu widza było wymyślenie sitcomu, komediowego serialu, który „śmieje się” za oglądającego. Wydawało się, że stworzenie takiego śmiechu to nic trudnego. Kiedy jednak i w Polsce zaczęto kręcić sitcomy, okazało się, że śmiech to poważna sprawa. Co mówią na ten temat twórcy „Świata według Kiepskich”, „13 posterunku” i „Lokatorów”?

Najtrudniej oczywiście miała pionierska ekipa, która ćwierć wieku temu stworzyła pierwszy polski sitcom "13 posterunek". Był to całkowicie rodzimy produkt, tak więc twórcy nie mogli liczyć na pomoc doświadczonego zagranicznego licencjonodawcy. "13 posterunek" został wymyślony, napisany i wyreżyserowany przez Macieja Ślesickiego ("Tato", "Sara"), który początkowo nie zdawał sobie sprawy z faktu, że czeka go niezła przeprawa ze śmiechem.   

Na początku były eksperymenty

- Najpierw sporo eksperymentowaliśmy - otwarcie przyznał po latach Maciej Ślesicki.

- Zgrywaliśmy śmiech z różnych płyt polskich i zagranicznych, korzystaliśmy z fonotek. Ale to była bardzo mozolna praca, która w sumie nie przynosiła oczekiwanego efektu. W końcu wypracowaliśmy własną metodę pozyskiwania śmiechu. Zapraszaliśmy około stu osób na specjalny pokaz trzech kolejnych odcinków "13 posterunku" i nagrywaliśmy ich reakcje. Każdy z widzów oglądał je ze słuchawkami na uszach, więc reakcje były jak najbardziej indywidualne i autentyczne. Ta metoda okazała się najprostsza i dała najlepsze, najprawdziwsze efekty - ujawnił twórca "13 posterunku".

Reklama

Na zakupy po śmiech

Twarz Okiła Khamidowa, pierwszego reżysera "Świata według Kiepskich", nabiera poważnego wyrazu, gdy pada pytanie o śmiech.

- To trudna sprawa - podkreśla na dzień dobry.

- W przypadku "Świata według Kiepskich" korzystaliśmy z bazy śmiechu - ujawniła nam szefowa produkcji Anna Skowrońska.

- Sprowadziliśmy cały bank śmiechu z USA i to się znakomicie sprawdziło. Próbowaliśmy też stworzyć własną bazę śmiechu, ale to nie za bardzo wychodziło. Pamiętajmy, że Amerykanie zbierają swoje śmiechy od siedemdziesięciu lat.

- Oczywiście, występuje on z dowcipem słownym czy zabawną sytuacją. My staramy się, żeby śmiech o ułamki sekund wyprzedzał reakcje widzów, a więc również je prowokował.

- Trochę inaczej było z "Miodowymi latami" - zauważa Anna Skowrońska.

- "Miodowe lata" nagrywano na żywo przed publicznością w teatrze. Odbywały się po trzy spektakle ze zorganizowaną publicznością i wtedy nagrywano reakcje. Jeśli te reakcje nie występowały w odpowiedniej gęstości, resztę dogrywano z banku śmiechu.

Wszystko zgodnie z licencją

Natomiast licencyjna umowa nie pozostawiła pola do eksperymentowania twórcom "Lokatorów".

- W umowie licencyjnej "Lokatorów" zostało wyraźnie zastrzeżone, że śmiech na ścieżce dźwiękowej serialu musi pochodzić z nagrań publiczności w studiu - twierdzi producent Zbigniew Kamiński.

- W związku z tym z każdego odcinka "Lokatorów" organizowaliśmy dwa spektakle, podczas których nagrywaliśmy śmiech i inne reakcje publiczności. Te reakcje bywały bardzo różne, bo i publiczność nie była ta sama, zarówno pod względem wieku, jak i poczucia humoru.

Niezależnie od wszystkiego warto powrócić do tych klasyków, bo czy śmiech pochodził z puszki, czy nie, te seriale bawiły nas i wciąż bawią do łez.

Zobacz też:

Aktorzy, którzy ulegli magii Kremla! Oficjalnie stali się Rosjanami

Jerzy Turek: Listonosz, który zastępował prezydenta RP

Charlie Cox znowu wcieli się w Daredevila?

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Świat według Kiepskich
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy