Dziewczyny ze Lwowa
Ocena
serialu
7,7
Dobry
Ocen: 1148
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"Dziewczyny ze Lwowa": Polina to obrotna panna!

Polina przyjeżdża do Polski po dobre, godne życie. Magdalena Wróbel twierdzi, że taka rola to wymarzony debiut.


Za co można polubić Polinę?

Na pewno za umiłowanie życia. Kiedy się jej przyglądam, widzę młodą kobietę, która nigdy się nie poddaje, walczy do samego końca, a po każdej porażce podnosi się jeszcze silniejsza. Polina, która na Ukrainie musiała zamknąć swój biznes, czyli agencję modelek, potrafi wyjść z każdej opresji i za to ją cenię i podziwiam! Zabawne jest również to, jak mówi o mężczyznach. Myślę, że boi się zaufać, zawierzyć drugiej osobie. Twierdzi, że każda kobieta, która się zakocha, robi się trochę głupsza. Mam nadzieję, że znajdzie się jednak ktoś, kto ją prędzej czy później okiełzna (śmiech).

Reklama

Przygotowania do roli zajęły Ci bardzo dużo czasu?

- Realizację zdjęć poprzedzał miesiąc prób z reżyserem Wojtkiem Adamczykiem. Naszą ogromną zagwozdką była stylizacja językowa, bo każda z bohaterek zna polski - lepiej lub gorzej. To był jeden z powodów, dla których dziewczyny zdecydowały się na wyjazd do Polski. Aby uwiarygodnić naszą mowę, na planie towarzyszyła nam konsultantka językowa.

Co zapadło Ci w pamięć w trakcie zdjęć?

- Płonąca scenografia? Zjawiskowy Marian Dziędziel? Pierwsze odbicie w lustrze w nowej skórze, jako Polina? Nasza najmłodsza Olyia (Katarzyna Ucherska) po wypadku, cała we krwi i ja, niemogąca uwierzyć, że to charakteryzacja? A może kiedy uciekałam w Przemyślu przed nagusieńkim, pijanym Denisem, mężem Ulianki (Anna Gorajska)? Lista jest długa...

Co według Ciebie jest głównym atutem serialu?

- To, że opowiada wzruszającą historię przyjaźni dziewczyn, które w myśl zasady "jeden za wszystkich, wszyscy za jednego" potrafią poradzić sobie z przeciwnościami losu.

Postać Poliny jest Twoją pierwszą główną rolą. Czy odbierasz to jako wyróżnienie, szansę?

- Debiut telewizyjny zaczęłam od pierwszego planu. Jestem szczęśliwa, że właśnie mnie powierzoną tę cudowną rolę i dano możliwość uczestniczenia w tak niezwykłej przygodzie. Najchętniej zamieszkałabym na planie, nie zmywając charakteryzacji. Choć na początku jaskrawy styl Poliny, jej fryzury, ciuchy i buty wydawały mi się przesadzone, po 45 dniach zdjęciowych dziwnie się poczułam w swoich własnych dżinsach.

Rozmawiał Artur Krasicki

Tele Tydzień
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy