The Morning Show
Ocena
serialu
10
Doskonały
Ocen: 2
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Jennifer Aniston ujawniła, że Adam Sandler latami wspierał ją w jej walce z niepłodnością

Gwiazda "The Morning Show" w nowym wywiadzie wróciła wspomnieniami do swoich wieloletnich starań o dziecko. Aniston przyznała, że podczas zmagań z niepłodnością otrzymywała wsparcie od kolegi po fachu i bliskiego przyjaciela Adama Sandlera. Każdego roku z okazji Dnia Matki wysyłał on laureatce Złotego Globu bukiet kwiatów. W rozmowie z WSJ. Magazine aktorka ujawniła też, jaki ma stosunek do tzw. "kultury unieważniania" oraz zdradziła, że wciąż ma w szafie ubrania pochodzące z planu "Przyjaciół".

Jennifer Aniston udzieliła WSJ. Magazine obszernego wywiadu, a także pojawiła się na okładce tego pisma. W rozmowie z magazynem 54-letnia gwiazda opowiedziała o problemach w życiu prywatnym.

Aniston przyznała, że liczne nieudane związki były pokłosiem rozwodu jej rodziców. Obserwowanie rozpadu własnej rodziny sprawiło, że w dorosłym życiu instynktownie broniła się przed zaangażowaniem. "Związki były dla mnie czymś trudnym, skomplikowanym, bo tak naprawdę zawsze czułam się samotna" – zdradziła aktorka. I dodała, że niebagatelną rolę w miłosnych niepowodzeniach odegrała także jej niezależność.

Reklama

"Nie podobała mi się koncepcja, według której masz poświęcić to, kim jesteś lub czego potrzebujesz dla dobra związku. Prawdę mówiąc, nie umiałabym nawet tego zrobić. Bycie singielką właściwie było łatwiejsze" – zaznaczyła.

Jennifer Aniston o walce z niepłodnością. "Naprawdę chciałam zajść w ciążę"

W towarzyszącym wywiadowi profilu Aniston wspomniano także o jej bolesnej, utrzymywanej w tajemnicy przed mediami walce z niepłodnością. Okazuje się, że w czasie tych zmagań otrzymywała ona nieocenione wsparcie od kolegi po fachu, a prywatnie bliskiego przyjaciela Adama Sandlera. Gwiazdor "Zabójczego rejsu" wraz z żoną Jackie rokrocznie wysyłał Aniston bukiet kwiatów z okazji Dnia Matki.

O swoich doświadczeniach związanych z nieudanymi staraniami o dziecko aktorka opowiedziała w szczerym wywiadzie, którego jesienią zeszłego roku udzieliła magazynowi Allure.

"Naprawdę chciałam zajść w ciążę. Zdecydowałam się nawet na in vitro, ale nie udało się. Ze względu na nieustannie spekulacje na temat mojej ciąży, to był potwornie trudny czas. Poświęciłam się temu bez reszty – przechodziłam procedurę zapłodnienia pozaustrojowego, piłam chińskie zioła, robiłam, co mogłam. Oddałabym wszystko za jedną pomocną radę: 'Zamroź jajeczka. Zrób sobie te przysługę'. Nie myślałam o tym wtedy. A teraz ten statek już odpłynął" – wyznała gorzko.

Jennifer Aniston ma dość "kulturą unieważniania"

W nowym wywiadzie hollywoodzka aktorka pokusiła się także o refleksję nad tzw. "kulturą unieważniania" – zjawiskiem, które oznacza wykluczanie z dyskursu publicznego osób głoszących poglądy sprzeczne z zasadami poprawności politycznej. "Ofiarami" cancel culture padają zwykle znani ludzie, których niegodziwe występki wyszły na jaw i spotkały się z falą krytyki, a także celebryci, którzy głoszą rasistowskie, homofobiczne lub seksistowskie komentarze.

Kontestatorzy kultury unieważniania wskazują, że odsądzanie od czci i wiary osób, które ośmieliły się wygłosić niepopularną opinię jest krzywdzące i niebezpieczne, gdyż wiąże się z ryzykiem cenzurowania publicznego dyskursu. Aniston niewątpliwie podziela ten pogląd. 

"Mam dość kultury unieważniania. Prawdopodobnie sama zostanę teraz unieważniona, bo to powiedziałam. Czy naprawdę nie ma miejsca na odkupienie? Staram się nie wrzucać wszystkich do szufladki Harveya Weinsteina" – stwierdziła aktorka nawiązując do sprawy skazanego za gwałty i molestowanie seksualne producenta filmowego, który odsiaduje obecnie wyrok 23 lat pozbawienia wolności.

Rozmawiając z WSJ. Magazine Aniston ujawniła również, że wciąż ma w szafie dwa elementy garderoby pochodzące z planu "Przyjaciół" – kwiecistą sukienkę, którą nosiła Monica Geller grana przez Courteney Cox oraz czerwone mokasyny Rachel Green. Wspominając przesłuchanie do roli, która okazała się być dlań trampoliną do sukcesu, gwiazda przyznała, że choć bardzo zależało jej na otrzymaniu angażu, nie spodziewała się, że zdoła pokonać konkurencję. Wiadomość od producentów serialu określiła mianem "najważniejszej rozmowy telefonicznej swojego życia". Zapytana o to, co uważa za swoje największe osiągnięcie, Aniston odparła bez wahania: "To, że wciąż tu jestem".

Czytaj więcej: 54-letnia gwiazda Hollywood ma dość bycia singielką. Jakiego partnera szuka?

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Jennifer Aniston | Adam Sandler
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy