Ojciec Mateusz
Ocena
serialu
8,8
Bardzo dobry
Ocen: 4328
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"Ojciec Mateusz": Serial bez Artura Żmijewskiego? "Publiczność by nam tego nie wybaczyła"

Serial o księdzu-detektywie od lat cieszy się niesłabnącą popularnością widzów. Chociaż przez lata emisja była kilkukrotnie zmieniana, to nadal gromadzi przed ekranami wierną widownię. Wiele wskazuje na to, że serial czeka kolejna zmiana.

"Ojciec Mateusz": 15 lat od premiery serialu

Gdy w 2010 roku Artur Żmijewski postanowił odejść z "Na dobre i na złe", część fanów nie kryła swojego rozczarowania. Obawiali się, że nie będą widywać już swojego ulubieńca regularnie na ekranie. Szybko okazało się, że zdecydowanie nie mają powodów do zmartwień. Aktor postanowił bowiem skupić się na rozwoju innego serialu TVP, który wchodził właśnie w swój drugi sezon. Jednak nawet wtedy mało kto przypuszczał, że serial o księdzu-detektywie odniesie aż taki sukces. 

Reklama

Pierwszy odcinek historii o księdzu-detektywie pojawił się na telewizyjnych ekranach w listopadzie 2008 roku. Od września można oglądać jubileuszową 30. serię serialu. "Ojciec Mateusz" powstał na licencji włoskiej produkcji "Don Matteo", która cieszyła się popularnością na całym świecie. Twórcy oraz aktorzy polskiej wersji nie ukrywali jednak swoich obaw o losy rodzimego "Ojca Mateusza". Nie byli pewni, czy format się przyjmie. 

"Gdy zaczynaliśmy kręcić 'Ojca Mateusza', emitowany był jeszcze serial 'Plebania'. Miałem wrażenie, że on już dość mocno zapisał się w myśleniu widzów o tym środowisku. Wydawało się, że kolejna produkcja opowiadająca o losach księdza może nie być już tak entuzjastycznie przyjęta. Poza tym to był włoski format. A, jak wszyscy wiemy, z włoską telewizją różnie bywa. Zresztą, nie tylko ja miałem takie obawy. Uznałem jednak, że warto spróbować. Tym bardziej że pierwsze odcinki formatował Maciej Dejczer - uznany reżyser filmowy. Dawało to pewną gwarancję, że może wyjść z tego coś dobrego" - mówił Piotr Polk w rozmowie z Plejadą.

"Ojciec Mateusz": Jak to się wszystko zaczęło?

Akcja serialu rozgrywa się w Sandomierzu i jego okolicach. W pierwszym odcinku serialu, powracający z misji na Białorusi ksiądz Mateusz (Artur Żmijewski) zostaje wezwany przez biskupa (Sławomir Orzechowski). Na spotkaniu w kurii dowiedział się, że obejmie probostwo w niewielkiej miejscowej parafii. 

Na pierwszej mszy odprawianej przez Mateusza widzowie poznali barwne grono jego parafian, na czele z gospodynią Natalią (Kinga Preis), Piotrem - kościelnym i organistą w jednej osobie (Łukasz Lewandowski) oraz policjantem, aspirantem Noculem (Michał Piela). 

W premierowym odcinku Mateusz pomagał wdowie po robotniku budowlanym zatrudnionym w miejscowej papierni, który ponoć popełnił samobójstwo. Podczas rozmów z jego kolegami i szefem duchowny odkrył jednak podwójną mistyfikację.

Co ciekawe, serialowa plebania wcale nie znajduje się w Sandomierzu. To tak naprawdę jeden z wielu zabytkowych, drewnianych, tonących w zieleni domów w Radości pod Warszawą. Na czas zdjęć do "Ojca Mateusza" jeden z domów "grający" plebanię zamienia się w plan filmowy.

"Ojciec Mateusz": Serial bez Artura Żmijewskiego?

Z serialem na stałe związana jest grupa aktorów, która również zaskarbiła sobie sympatię widowni: Artur Żmijewski niezrównany jako ksiądz Mateusz, Kinga Preis w roli gospodyni plebanii Natalii, Piotr Polk jako inspektor Orest Możejko czy Rafał Cieszyński, który się wciela w postać sierżanta Gibalskiego. W ciągu 15 lat przez plan serialu przewinęło się wiele znanych osób, które zaskarbiły sobie sympatię widzów. Jednak to bez Artura Żmijewskiego trudno wyobrazić sobie ten serial. 

"Artur Żmijewski wspaniałą kreacją tej postaci zasłużył sobie na ogromne przywiązanie widzów. Ma w sobie mnóstwo ciepła i jest niezwykle wiarygodny w roli pozytywnego bohatera. [...] Nie mam najmniejszej wątpliwości co do tego, że publiczność nie wybaczyłaby nam, gdyby Artura Żmijewskiego zabrakło w 'Ojcu Mateuszu'. Gdy pojawiły się plotki o tym, że ksiądz Żmigrodzki zostanie zastąpiony przez inną postać, aktor, który ją zagrał, notabene też bardzo popularny i lubiany, zaczął dostawać pogróżki!" - mówiła w 2020 roku producentka Paulina Rzążewska

Za pierwszoplanową rolę ulubieniec widzów może liczyć na sowite wynagrodzenie. Aktor za każdy sezon zgarniać ma iście "bajońskie sumy". Rok temu "Super Express" donosił, że Artur Żmijewski zarabiał po 15 000 złotych za każdy dzień zdjęciowy. W jednym sezonie jest 30 dni zdjęciowych, co łącznie daje sumę 450 000 złotych. 

Według tabloidów w 2019 roku aktor miał zagrozić, że odejdzie z serialu, co definitywnie zakończyłoby produkcję "Ojca Mateusza". Podobno podwyżka miała przekonać go do zmiany zdania. Co więcej, Żmijewski nie tylko wciela się w głównego bohatera, ale również reżyseruje niektóre z odcinków. To z pewnością dodatkowo wpływa na wysokość jego wynagrodzenia.

Jackowi Kurskiemu przeszkadza "Ojciec Mateusz"?

Mimo dużej popularności od kilku sezonów powracają plotki o zakończeniu serialu. Wszystko za sprawą przeniesienia emisji na gorszy czas. Przez wiele lat był emitowany w czwartkowym prime-time, czyli ok. godz. 20.30. Jesienią 2020 roku został przesunięty na godz. 21.00, a jego miejsce zajęła wtedy "Leśniczówka". Wiosną 2021 roku premierowe odcinki 25. sezonu produkcji o detektywie w sutannie zostały przeniesione z czwartku na piątek o godz. 21.00, co okazało się katastrofalne w skutkach!

Specjaliści od tworzenia telewizyjnej ramówki doskonale wiedzą, że zmiana pasma emisji w kontekście liczącej 25 sezonów produkcji to krok w kierunku jej zakończenia. A przeniesienie jej na piątek, kiedy z góry wiadomo, że tego dnia tygodnia telewizję ogląda najmniej widzów, to skazanie jej na śmierć! Część widzów obawiało się, że serial podzieli los "O mnie się nie martw" oraz "rodzinki.pl" i zniknie z anteny na zawsze. Niektórzy twierdzili nawet, że "Ojciec Mateusz" przeszkadzał ówczesnemu prezesowi stacji, Jarosławowi Kurskiemu

"Brawo, pięknie zabity świetny serial. Komu przeszkadzał ten czwartek? Sprawa dla reportera też ma gorszą widownię niż o 21:45. Zmiany totalnie bez sensu, chyba, że Kurskiemu przeszkadza Ojciec Mateusz. Pytanie tylko dlaczego akurat serial o księdzu", "Panie Prezesie Kurski Jacku. Nie ma co się obrażać na ojca Mateusza jestem pewny, że następny ślub to on panu udzieli" - można było przeczytać w sieci.

Na szczęście dla fanów serialu nowe odcinki nadal są emitowane i to znowu w czwartkowe wieczory. Premierowy odcinek 30. sezonu zadebiutował na antenie TVP 14 września. Według informacji portalu Wirtualnemedia.pl w pierwszych tygodniach "Ojciec Mateusz" przyciągał przed ekrany średnio 1,52 mln widzów.

swiatseriali
Dowiedz się więcej na temat: Artur Żmijewski | Piotr Polk | Kinga Preis
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy