Żona to najwspanialszy dar, jaki dostał od losu!

Wspaniały aktor Jan Kobuszewski, czyli Jan z pierwszego polskiego serialu "Barbara i Jan", pytany, która rola dała mu najwięcej satysfakcji, bez wahania mówi, że to rola... męża, ojca i dziadka!

Jan Kobuszewski, którego mogliśmy oglądać m.in. w serialach "Zmiennicy", "U fryzjera", "Codzienna 2 m. 3" i "Klan", od ponad pięćdziesięciu lat jest wierny kobiecie swojego życia, Hannie Zembrzuskiej, cenionej aktorce teatralnej. Ich małżeństwo przetrwało niejedną próbę czasu.

Wszystko zaczęło się w czasach, gdy Jan Kobuszewski był jeszcze studentem warszawskiej szkoły teatralnej, uczniem samego Jacka Woszczerowicza. Pewnego dnia zobaczył idącą korytarzem uczelni młodą, uroczą blondynkę, która przyjechała na egzaminy wstępne.

- Będziesz moją pierwszą i ostatnią żoną - miał ponoć powiedzieć Jan na widok młodziutkiej Hani.

Reklama

Chłopak o pociągłej twarzy, orlim nosie, długich rękach i nogach nie wyglądał jak Romeo, a jednak...

- To była miłość od pierwszego wejrzenia - twierdzi Hanna Zembrzuska.

- Dziś jestem pewna, że właśnie wtedy oboje trafiliśmy na swoje połówki. Nigdy nie miałam wątpliwości, że - wiążąc się z tym dryblasem z głową w chmurach - zrobiłam najlepszą rzecz w życiu. Janek to dwa metry pogody ducha - dodaje aktorka ze śmiechem.

Jan Kobuszewski zaimponował dziewczynie niepowtarzalnym dowcipem i doskonałą kondycją fizyczną. Uprawiał wtedy siatkówkę i koszykówkę, jeździł wyczynowo na motocyklach, był świetnym szermierzem i pływakiem.

Państwo Kobuszewscy są przykładem wzorowego małżeństwa. Ich długoletnia miłość dowodzi, że opinie, jakoby aktorskie związki były nietrwałe i nieszczęśliwe, są opiniami mocno przesadzonymi. Oni nigdy nie przestaną liczyć na siebie - ani w zdrowiu, ani w chorobie. Kiedy kilkanaście lat temu aktor dowiedział się, że jego organizm został zaatakowany przez raka, przyjął to jak wyrok. Dopiero długie rozmowy z żoną, która nie mogła pogodzić się z załamaniem męża, postawiły go na nogi i popchnęły do walki. Przeszedł bardzo poważną operację i pokonał raka. Dzięki żonie, bo - co zawsze podkreśla - to właśnie jej miłość okazała się cudotwórczym lekarstwem.

- Wiadomo, że miłość czyni cuda! Gdyby nie Hania, nie pokonałbym choroby. Wiele jej zawdzięczam. Była przy mnie w najcięższych chwilach, walczyła razem ze mną i lekarzami o moje życie - opowiada.

Jan Kobuszewski i Hanna Zembrzuska często wspominają zabawne sytuacje, których życie im nie poskąpiło. Kiedyś na przykład, gdy byli jeszcze bardzo młodzi, poszli na kolację do znajomych i zasiedzieli się u nich. Hanna za nic nie chciała się zgodzić, by wydawać pieniądze na taksówkę i stanowczo stwierdziła, że do domu wróci tylko autobusem. I Jan... wynajął zjeżdżający akurat do zajezdni autobus. Śmiech jest częstym gościem w ich domu.

Hanna Zembrzuska, choć nie udało się jej zyskać takiej popularności, jaką od lat cieszy się jej mąż, nigdy nie narzekała na swój los. Uważa, że warto było poświęcić własną karierę dla najważniejszej dla kobiety roli - roli wzorowej żony i idealnej matki.

- Stworzyła dom, do którego z przyjemnością się wraca po ciężkim dniu - mówi Jan Kobuszewski. - Wspaniała rodzina to największy dar, jaki dostałem od losu - dodaje.

Agencja W. Impact
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy