Młoda gwiazda Netflixa zaczyna karierę filmową. Szykuje się kinowy hit roku

Urodzona w Anglii szóstego września 2001 roku szturmem podbiła serca widzów dzięki swojej roli Ciri w netflixowej adaptacji literatury Sapkowskiego. Sukces serialowego "Wiedźmina" zapewnił ówcześnie nieznanej artystce coraz większy rozgłos, a zdobycie jedenej z głównych ról w popularnym widowisku science-fiction, wydaje się tę stale rosnącą popularność potwierdzać. Jak zatem wygląda dotychczasowa kariera Freyi Allan?

Złośliwi mogliby powiedzieć, że w kontekście jej dorobku nie ma za wiele do powiedzenia. Jednak, jak na dwudziestotrzyletnią aktorkę, śmiało można założyć, iż kobieta z pewnością nie próżnuje. Zacznijmy od tego, co dla niej samej jest początkiem jej prawdziwej kariery - "Wiedźmina". 

Freya Allan: Potwory i spółka

Serial z 2019 roku opowiada losy Geralta z Rivii (Henry Cavill) i jego przygód w fantastycznym świecie wykreowanym przez Sapkowskiego. Ciri ma być przeznaczeniem głównego bohatera, ku któremu ten zmierza. Cały pierwszy sezon zasadniczo przyjmuje formę filmu/serialu drogi, a zwieńczeniem tej podróży jest spotkanie się dwójki głównych bohaterów. Freya Allan, jak dotąd, wystąpiła w trzech sezonach, każdy z nich składał się z ośmiu odcinków.  

Reklama

Dziś łatwo rozpoznawalna postać Ciri, którą utożsamiamy z twarzą angielskiej aktorki, w momencie doboru obsady, wcale nie była tak oczywistym wyborem. O perturbacjach związanych z castingiem Allan opowiadała w wywiadzie udzielonym na łamach NUMÉRO NETHERLANDS, jak twierdzi od początku starała się o angaż w roli księżniczki Cirilli. Mimo tego, że jej występ na przesłuchaniu spodobał się, ostatecznie otrzymała propozycję zagrania innej postaci. Na szczęście zaproszono ją na kolejną audycję i tym razem dostała możliwość wcielenia się w jedną z głównych postaci. 

To od tego momentu jej życie zawodowe nabiera rozpędu. Szesnastoletnia aktorka będzie istotnym elementem składowym, który sprawił, że "Wiedźmin" stał się tak przebojową produkcją. Dla samej Allan to również cenna lekcja, która oprócz niezbędnej wiedzy i doświadczenia, przyniosła jej również poczucie spokoju. We wspomnianym wywiadzie mówi: "Nauczyłam się wszystkiego na planie "Wiedźmina", dodatkowo otrzymałam poczucie stabilności, której większość moich rówieśników nie ma, więc również w tym sensie to wielka zmiana".  

Zmiana nastąpi również w jej karierze, ponieważ aktorka powoli zacznie przenosić się ze streamingów i telewizji, by zagościć na wielkim ekranie.

 

Freya Allan: Magia kina

Przed sukcesem, który zapewniło jej wcielenie się w postać Ciri, Allan miała okazję, by wystąpić w paru krótkometrażowych produkcjach, jednakże do współpracy ze znanymi reżyserami, miała jeszcze daleko. Przełomowym okresem - oprócz grania w "Wiedźminie" - jest rok 2021, w którym to miała miejsce premiera "Zabójczego koktajlu" w reżyserii Navota Papushado. Choć w historii o płatnych morderczyniach angielska artystka dostała rolę poboczną - wcieliła się w główną bohaterkę z młodości - to miała okazję, podpatrywać zdecydowanie bardziej doświadczonych kolegów i koleżanki z zawodu. Karen Gillan, Lena Headey, Michelle Yeoh, czy Paul Giamatti, to właśnie z takimi wielkoformatowymi nazwiskami przyszło jej pracować. Mimo nieznacznej roli, jaką odegrała, miała okazję porównać charakter pracy na planie serialowym i filmowym, ucząc się i wykorzystując nabyte umiejętności w przyszłości.

 

Swoje przemyślenia i lekcje, które wyniosła podczas krótkiej przygody z "Zabójczym koktajlem", postanowiła wcielić w życie, angażując się w kolejny projekt filmowy - "Dwie minuty do piekła". Horror opowiada o kobiecie, która w spadku po zmarłym ojcu dziedziczy knajpę. Szybko się jednak okazuje, że nie jest to typowe miejsce, do którego przychodzą ludzie po ciężkim dniu pracy. W mrocznych zakamarkach przybytku czai się Baghead, potwór, który żeruje na nieprzepracowanych traumach, dając możliwość zobaczenia się ze zmarłą osobą. Jednakże taki seans musi trwać dokładnie dwie minuty, w innym przypadku uczestnicy muszą brać pod uwagę fatalne konsekwencje. 

Freya Allan zagrała tutaj główną rolę, jednakże jej kreacja raczej gubi się pod naporem gatunkowych klisz i dobrze znanych jump scare’ów. W zasadzie to tylko kolejny horror z brzydką złą twarzą, która straszy, aczkolwiek nie należy deprecjonować ekspozycji, jaką zapewniła sobie aktorka

Freya Allan: Ku przyszłości

Rok 2024 ostatecznie może okazać się największym przełomem w jej dotychczasowej karierze. "Wiedźmin" to niewątpliwie ogromny kamień milowy i początek pasma sukcesów, ale droga do Hollywood wydaje się prowadzić przez "Królestwo Planety Małp". Premiera tego duchowego spadkobiercy poprzednich części zapowiadana jest na maj. Wydarzenia tej produkcji rozpoczną się 300 lat po śmierci Cesara, a Freya Allan wcieli się w Mae, walcząc o przetrwanie w opanowanym przez małpy świecie. 

Aktorkę interesują również występy w bardziej niezależnych produkcjach. W cytowanej już rozmowie dla NUMÉRO NETHERLANDS stwierdza, że jej wielkim marzeniem jest trafić do studia A24 i współpracować z tamtejszymi reżyserami i scenarzystami. Być może zagranie w "Dwóch minutach do piekła" miało być preludium i wyrażeniem chęci współpracy z wytwórnią, która słynie ze swoich nieoczywistych horrorów. Z drugiej strony nie miałaby nic przeciwko, żeby wcielić się w Roszpunkę w filmowej wersji bajki "Zaplątani". 

Freya Allan pod pewnymi względami wydaje się przepełniona sprzecznościami, oby to zderzanie różnych światów przeniosło się na jej występy zarówno filmowe, jak i serialowe. Z dwoma nominacjami do nagrody Saturn w kategorii: najlepsza kreacja młodego aktora lub aktorki w serialu telewizyjnym za “Wiedźmina", możemy być pewni, że jeszcze o niej usłyszymy. 

swiatseriali
Dowiedz się więcej na temat: Freya Allan | Wiedźmin | Netflix: Seriale
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy