Przepis na życie
Ocena
serialu
7,9
Dobry
Ocen: 1123
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Dość czekania na propozycje!

Agnieszka Pilaszewska spełniała się dotąd jako aktorka. Niedawno zaczęła wyciągać z szuflady swoje scenariusze. Jeden z nich, do "Przepisu na życie", staje się przebojem.

"Przepis na życie" to Pani debiut jako scenarzystki?

- Tylko o tyle, że jest to mój autorski pomysł. Już wcześniej pisałam dialogi do "Samego życia" pod tzw. drabiny przygotowane przez innych scenarzystów. Oprócz historii Anki z "Przepisu na życie" mam dużo nowych pomysłów. Jest nadzieja, że chociaż część z nich zostanie zrealizowana.

Skąd pomysł na historię Anki?

- W części z niedosytu, który pozostawił we mnie projekt autorskiego programu kulinarnego. Nie powstał on, ale za to ewoluował w stronę serialu telewizyjnego. Najpierw więc mnie się zdarzyło to, co mojej bohaterce, a potem nastąpił zwrot akcji, zgodnie z powiedzeniem "nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło". Napisałam jeden odcinek, który szczęśliwie spodobał się producentom: Michałowi Kwiecińskiemu, właścicielowi Akson Studio i Dariuszowi Gąsiorowskiemu z TVN.

Reklama

Nie kusiła Pani rola w serialu własnego pomysłu?

- Pojawiłam się w czwartym odcinku, ale tylko na chwilę, bo zagrałam maleńki epizod.

Pani mąż Maciej Maciejewski jest cenionym scenarzystą. To od niego uczyła się Pani nowego dla aktorki fachu?

- A i owszem. Żyję od prawie dwudziestu lat pod jednym dachem z wybitnym scenarzystą i z silną osobowością. Trudno było nie śledzić jego działalności zawodowej. Tym bardziej że jako aktorka jestem wyczulona na dobry scenariusz, na rytmy i tempa zawarte w nim oraz na historię, którą opowiada. W związku z tym uwielbiałam momenty, kiedy mąż dawał mi do przeczytania swój kolejny scenariusz filmowy. Był to zawsze powód do dyskusji o jego formie. I właśnie z tej lektury i z tych dyskusji nauczyłam się najwięcej. A teraz mąż pisze powieści (premiera powieści Macieja Maciejewskiego 20 kwietnia - przyp. red.), mogę więc czytać duże formy i mam nadzieję, że nasza historia z pisaniem nigdy się nie skończy.

Czy to, że zajęła się Pani zawodowo pisaniem scenariuszy, oznacza rezygnację z aktorstwa?

- Czasami chciałabym z tego zawodu zrezygnować, ale z wiekiem nabieram przekonania, że urodziłam się aktorką. Chęć życia cudzym życiem tkwi we mnie od zawsze. Nigdy więc się nie rozstanę z tym zawodem. Ale ponieważ jako starzejącej się aktorce obrzydło mi czekanie nie tyle na interesujące propozycje, co na jakiekolwiek propozycje, to w wyniku tej frustracji naszedł mnie pomysł na nowy zawód, czyli pisanie scenariuszy.

Rozmawiała: Anna Mieczkowska.

Nie widziałeś ostatniego odcinka? Widziałeś, ale chcesz go sobie przypomnieć? ŚwiatSeriali.pl ma dla Ciebie serialową ściągę. Przeczytaj streszczenie!

Tele Tydzień
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy