Barwy szczęścia
Ocena
serialu
7,9
Dobry
Ocen: 19772
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"Barwy szczęścia": Kto pomógł umrzeć mężowi Reginy?

W czasie, gdy policja przesłuchiwać będzie Borysa (Jakub Wieczorek) na okoliczność śmierci Adama (Mariusz Drężek), w komisariacie zjawi się kobieta, która opiekowała się mężem Reginy (Kamila Kamińska) w ostatnim okresie jego życia. - Mam ważne informacje w sprawie śmierci pana Czapli - poinformuje oficera dyżurnego.


W 1946. odcinku "Barw szczęścia" (emisja w TVP2 w środę 21 listopada o godzinie 20.55) wyprowadzany z pokoju przesłuchań Borys zauważy stojącą obok jednego z policjantów kobietę (Mirosława Olbińska). Od razu rozpozna w niej opiekunkę Adama.

- To ona! Była tam w dniu śmierci Czapli. Musiała widzieć, że nic nie zrobiłem! Że żył, kiedy wychodziłem - krzyknie do konwojenta.

- Błagam, niech im pani powie, jak było - zwróci się do opiekunki.

Okaże się, że kobieta przyszła na komisariat, bo - jak stwierdzi - ma ważne informacje o śmierci Adama. Poprosi o spotkanie z komisarzem prowadzącym sprawę.

Reklama

- Pan Borys tego nie zrobił - powie Dworczykowi, ale ten nie uwierzy jej.

- Wczoraj mówiła pani co innego. Jeśli ktoś z otoczenia pana Grzelaka próbował na panią wpłynąć, albo co gorsza pani groził... - zacznie, ale opiekunka przerwie mu.

- Z nikim na ten temat nie rozmawiałam - zapewni policjanta, po czym wyzna, że to ona zrobiła Adamowi zastrzyk z pentobarbitalem.

Kobieta zezna, że Czapla błagał ją o to, by pomogła mu umrzeć, a nawet proponował jej pieniądze za tę "usługę".

- Nie zrobiłam tego dla pieniędzy. Chciałam mu ulżyć. Przyznaję się do winy, bo zrozumiałam, że za to, co zrobiłam, konsekwencje poniesie niewinny człowiek - westchnie.

Dworczyk natychmiast zdecyduje się zatrzymać opiekunkę.

Tymczasem w komisariacie zjawi się Aldona (Elżbieta Romanowska). Komisarz Dworczyk od razu poinformuje ją, że wie już, iż jej mąż jest niewinny.

- Opiekunka pana Czapli przyznała się do wszystkiego. Właśnie dzwoniłem do prokuratora po zgodę na wypuszczenie pana Borysa - powie jej.

Wkrótce potem Grzelak odzyska wolność.

- Od początku mówiłem, że jestem niewinny - powie komisarzowi, gdy opuści areszt.

- Byłem idealnym kandydatem na oskarżonego. Pasowałem do obrazu mordercy. Zastanawiam się, co by było, gdyby ta kobieta się nie przyznała... - westchnie.


Agencja W. Impact
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy