DETEKTYW | Piątek, 31 lipca 2015 (09:15)
Mają miłość fanów, cenne nagrody (wśród nich też te najważniejsze), kasowe hity filmowe na koncie i karierę na dużym ekranie. A mimo to często decydują się zagrać w produkcjach telewizyjnych i zawalczyć o widza szklanego ekranu. A tu bywa różnie. Niektórzy potwierdzają swoją aktorską wielkość, a inni smakują gorycz porażki...
1 / 9
Matthew McConaughey i Colin Farrell ("Detektyw") Już po pierwszej rozmowie z Nikiem Pizzolato zdecydowany był zagrać w swoim pierwszym serialu. – Nie miałem pytań. Chciałem w to iść i tyle – wyznał w „Variety” Matthew McConaughey. Początkowo starał się o rolę Harta, ale od samego początku był pewien jednego: rola Rusty’ego jest dla niego stworzona. – Chciałem wejść w jego głowę. Uwielbiam postaci prowadzące monologi – dodał w wywiadzie. Udało się. Krytycy podchodzili do wyboru aktora sceptycznie, ale tylko do czasu emisji pilota serialu „Detektyw”. Genialna kreacja aktorska – pisali, a widzowie im wtórowali. Serial szybko zyskał miano odkrycia ub. roku, a producenci poinformowali o planowanej kontynuacji, ale już bez Matthew. – Nie biorę udziału w kolejnej części. Od początku pisałem się na 8 odcinków. Moja historia miała początek, rozwinięcie i koniec. Życzę powodzenia mojemu następcy – skomentował sprawę McConaughey. Jego miejsce zajął kolega – gwiazdor dużego ekranu, Colin Farrell. – Interesowałem się produkcją, gdy ogłoszono, że będzie kolejny sezon. Dostałem scenariusz i to było to. Super! To dobry film, ale podzielony na części! – zdradził w „Variety”. Entuzjazmu Farrella nie podzielają dziś widzowie, którzy zawiedli się na kolejnej części superserialu.
Źródło: materiały prasowe