Ludzie nie mają pojęcia, w jakiej rodzinie się wychował. Tak wygląda prawda
Sławomir Zapała od najmłodszych lat wiedział, co chce robić w życiu, ale bez wsparcia rodziców nie byłby tym, kim jest. Aktor i gwiazdor rock polo nie kryje, że był maminsynkiem wpatrzonym jak w obrazek w... ojca. Ludzie nie mają pojęcia, w jakiej rodzinie się wychował.
To, że ma talent, rodzice Sławomira zauważyli, zanim jeszcze poszedł do szkoły.
Miał 7 lat, gdy zapisali go na zajęcia do działającego przy Nowohuckim Domu Kultury teatru muzycznego.
"Trzy razy w tygodniu oboje odwozili mnie na te zajęcia i czekali na mnie kilka godzin. Wspierali mnie, kibicowali mi, a dziś są moimi największymi fanami" - mówił Sławomir Zapała w rozmowie z Żurnalistą.
Państwo Zapałowie tylko raz mieli do syna żal. Gdy przyniósł im swoją pierwszą płytę, nie rozumieli, dlaczego podpisał ją tylko imieniem.
"Tata zapytał: 'A gdzie nazwisko?', mamie też było przykro. Wytłumaczyłem im, że Sławomir to nie ja, ale projekt, który stworzyłem z Kajrą. Zrozumieli, o co chodzi i było po pretensjach" - opowiadał gwiazdor rock polo w cytowanym już wywiadzie.
Pierwsze wiersze i teksty Sławomir pisał pod okiem mamy, która - choć pracowała - zawsze miała dla niego czas. Gdy był dzieckiem, jego ojciec często wyjeżdżał na tzw. kontrakty, zdarzało się, że nie było go w domu przez trzy miesiące.
"Tata był moim idolem, ale to mama się mną zajmowała, więc siłą rzeczy miała największy wpływ na mnie" - wspominał aktor u Żurnalisty.
Józefa Zapała dbała, by jej jedynakowi nigdy nie brakowało uwagi. Nawet na moment nie spuszczała go z oka, pilnowała, żeby nie spadł mu włos z głowy. Nie była przy tym zaborcza, na wiele mu pozwalała.
"Mama kojarzy mi się z bezpieczeństwem i cudownym dzieciństwem. Motywowała mnie do nauki, ale też pozwalała robić to, co sprawiało mi radość" - wyznał na łamach "Gali".
Ojciec - operator ciężkiego sprzętu budowlanego o duszy artysty - zaraził syna miłością do muzykowania. Gra na gitarze, na trąbce i akordeonie, pięknie śpiewa.
"Utalentowany człowiek z sercem na dłoni" - napisał o nim Sławomir.
"Ludzie go kochają, bo ma dobrą energię, jest zawsze uśmiechnięty, serdeczny. Jest w nim też dużo mądrości, takiej prostej, ale skutecznej. Ona wiele razy ratowała mi d..." - wyznał.
Gdy ojciec pracował za granicą, Sławomir nie mógł się doczekać jego powrotu do Nowej Huty.
Uwielbiał, kiedy tata zabierał go na budowę, usadzał obok siebie w kabinie koparki i pokazywał, jak się ją obsługuje.
"Uważał, że każdy młody chłopak powinien mieć okazję zobaczyć swojego ojca, jak pracuje. W dzieciństwie mi go brakowało, jak poszedłem do liceum, już nie wyjeżdżał, spędzaliśmy ze sobą dużo czasu" - opowiadał aktor Żurnaliście.
Sławomir twierdzi, że ominął go okres buntu, bo jako nastolatek nie miał się przeciwko komu buntować. Rodzice mieli do niego zaufanie.
"Głupio by mi było ich zawieść. Tata był sprytny. Jak chciałem iść na imprezę, dawał mi swój samochód, mówił: 'Będziesz miał czym odwieźć dziewczyny do domów'. A ja się dopiero na imprezie orientowałem, że nie mogę się napić. On mnie tak często wkręcał" - wspomina aktor.
Kajra, żona Sławomira, przepada za teściem.
"Mój tata nie żyje, on cudownie go zastępuje, mogę na niego liczyć w każdej sprawie" - stwierdziła w rozmowie z "Super Expressem".
Jak tylko koncertują na Śląsku, Andrzej Zapała jest wśród publiczności. Najbardziej czeka na piosenkę "Andrzej", którą syn napisał z myślą o nim i dla niego.
"Przed laty, jak jeździłem na festiwale piosenki dziecięcej, to oboje mi towarzyszyli. Zawsze miałem rodziców na widowni" - mówi aktor i wokalista.
Ojciec zagrał w paru teledyskach Sławomira, zna na pamięć wszystkie piosenki zespołu.
"Wierzył w nas od samego początku" - powiedziała Kajra na łamach cytowanego już tabloidu.
"Kajra i mój tata mają temperamenty południowe. Oboje potrafią czasem wybuchnąć, ale też doskonale można się z nimi dogadać" - dodał Sławomir.
Sławomir Zapała nie kryje, że w jego rodzinnym domu przykładało się wielką wagę do tradycyjnych wartości. Dla ojca, górala z Gorców, i pochodzącej z Podkarpacia mamy ważne było, by ich jedyny syn wyrósł na dobrego chrześcijanina.
"Wiara pomaga mi w życiu, czerpię z niej dużo siły. Myślę, że mam dobry kontakt z 'górą'. To zasługa rodziców, bo nauczyli mnie rozmawiać z Bogiem" - wyznał artysta w rozmowie z katolickim portalem Stacja7.pl.