Usta Usta
Ocena
serialu
7,1
Dobry
Ocen: 735
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Pies zmasakrował twarz polskiej aktorki! Do dziś nie wróciła do pracy

"Rozpoczęłam leczenie moich blizn w klinice. Doktor Marek Wasiluk wytłumaczył mi, co na mojej twarzy zostało uszkodzone. Wykonałam pierwsze zabiegi i cierpliwie czekam na rezultaty. Mam nadzieję, że wkrótce będę mogła nosić okulary, nie czując bólu i że nie będą mi się one zsuwać. Obiecałam, że pokażę Wam moją drogę powrotu do zdrowia. Przezwyciężam wstyd i dzielę się z Wami moim doświadczeniem. Chcę jak najszybciej wrócić do pracy, nie oglądając się wstecz" - na początku lipca napisała na Instagramie Prykowska.

Reklama

Aktorka od miesiąca zamieszcza swoje fotografie, często dodając do nich motywacyjne cytaty i zapewniając fanów, że wciąż walczy o siebie.

Dodała także wpis przedstawiający fragment tekstu, mówiący o adopcji zwierząt, jaki po jej wypadku ukazał się w "Polityce". Aktorka cieszy się, że jej osobisty dramat stał się przyczyną do poruszenia ważnego tematu, jakim jest proces adopcyjny psów w Polsce i za granicą.

Ostatnie fotografie gwiazdy świadczą o tym, że leczenie blizn skutkuje. Na twarzy Prykowskiej nie widać już szpecących śladów po ugryzieniach, jednak aktorka cały czas jest pod opieką kliniki.

***Zobacz także***

Przypomnijmy, swoją dramatyczną historię Aleksandra Prykowska opowiedziała na łamach "Faktu":

"Poznałam tego psa 27 listopada w schronisku na Paluchu. (...) Logan był spokojnym, wesołym psem, często łaknącym czułości. Decyzję, by przygarnąć go do domu, podjęłam po 3 tygodniach, pod koniec zeszłego roku" - mówiła Prykowska.

"Około 1,5 tygodnia po zabraniu go do domu pies zaczął pokazywać agresywne zachowania. Było to tuż przed jego operacją, bo pies miał nowotwory i czekałam na termin w klinice. Byliśmy w domu, ja się schyliłam po coś pod stół, a on zaatakował mnie w twarz. Czuł się wtedy winny i długo takiego zachowania nie powtórzył. (...) Jednak gdy odzyskał zdrowie, miała miejsce kolejna sytuacja: (...) ponownie ugryzł mnie w twarz. (...) W międzyczasie Logan ugryzł również nastoletnią córkę mojej sąsiadki, kiedy byłam z nim w ogrodzie. Znów bez ostrzeżenia - żaliła się aktorka.

"Ostatnie pogryzienie miało miejsce na początku maja. (...) Logan odwrócił się do mnie i bez ostrzeżenia, tak jak poprzednio zaatakował mnie dwukrotnie, gryząc w twarz. W lustrze zobaczyłam oko zalane krwią. Myślałam, że je straciłam. Okazało się, że miałam wyrwane połowę powieki dolnej" - relacjonowała pokrzywdzona gwiazda.

Po ostatnim, najbardziej agresywnym ataku psa, Prykowska postanowiła, że nie może się nim dłużej opiekować i oddała go z powrotem do schroniska na Paluchu. Jednocześnie obawiała się, że zwierzę może zostać adoptowane przez kogoś, kto nie będzie znał jego historii i znowu spróbuje zaatakować właściciela.

"Nie robiliśmy i nie będziemy robić tajemnicy z tego, jak doszło do pogryzienia. Pani Aleksandrze niekoniecznie jest to na rękę, bo to jej zachowanie do tego doprowadziło. Psy nie gryzą bez powodu" - odpowiedzieli ostro na zarzuty aktorki pracownicy schroniska.

Opiekunowie zwierzęcia twierdzili, że wymagało ono szczególnej opieki, a aktorka nie stosowała się do ich zaleceń, dlatego doszło do tragedii.

swiatseriali
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy