Olgierd Łukaszewicz, czyli Eryk z "Przyjaciółek", jest jednym z pierwszych polskich aktorów, którzy zdecydowali się błysnąć przed kamerą... swymi klejnotami. W pełnej krasie mieliśmy okazję oglądać go m.in. w 1975 roku w głośnych "Dziejach grzechu" Waleriana Borowczyka.
Olgierd Łukaszewicz nie kryje, że kiedy był młody, nie wstydził się swojego ciała, ale wcale nie był zachwycony tym, że reżyserzy chcą go rozbierać przed kamerą. Faktem jest, że był zabójczo przystojny i miał sylwetkę młodego boga, jednak poza umięśnioną klatką piersiową i jędrną pupą nie chciał pokazywać nic więcej.
Tymczasem to jego... klejnoty stały się magnesem przyciągającym widzów do kin. Podobno gdy na ekrany polskich kin weszły "Dzieje grzechu", do Warszawy przyjeżdżały na projekcję wycieczki ze Związku Radzieckiego, a w Finlandii reklamowano dzieło Waleriana Borowczyka jako... soft porno.
Odtwórca roli Franzela von Teussa w kultowej "Białej wizytówce" jest chyba pierwszym polskim aktorem, którego rozbierane zdjęcia trafiły również do prasy. W książce "Seksmisja i inne moje misje" Tomasza Miłkowskiego wyznał, że kiedyś bez jego zgody opublikowano fotos, na którym widać było w pełnej krasie jego wszystkie atuty.