Przyjaciele Friends
Ocena
serialu
9
Super
Ocen: 1412
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Cameo Superstars

Cameo to trochę zabawa z widzem, trochę wewnętrzny dowcip ekipy, ale głównie zaplanowany w najdrobniejszym szczególe zabieg marketingowy, który robi medialny szum, zarówno przy filmie czy serialu, w którym pojawia się gwiazda, jak i wokół samej gwiazdy. A przecież wszyscy gracze show-biznesu potrzebują odrobiny (albo ogromu) zainteresowania ze strony mediów raz na jakiś czas.

Mimo to najbardziej znanym "gościem" przewijającym się przez filmy i "mentorem cameo" pozostaje osoba, która nie robiła tego ani dla szumu, ani dla gaży. Mowa oczywiście o Alfredzie Hitchcocku, który regularnie pojawiał się w swoich filmach. I tak jak w "Latającym Cyrku Monty Pythona" popularną rozrywką był "camelspotting" (obserwacje wielbłądów), tak wśród wielbicieli Hitchcocka szerzył się "cameospotting", polegający na próbach dostrzeżenia krótkich wizyt reżysera wewnątrz jego filmów.

Reklama

I na szczęście nie można powiedzieć, że "niestety, te czasy bezpowrotnie minęły", gdyż od momentu gdy Hitchcock dał przykład innym, cameo jest popularnym hobby wśród reżyserów.

Scenarzyści również nie gardzą tego rodzaju grami z widzem. Dobrym przykładem jest Carlton Cuse, współtwórca serialu "Lost: Zagubieni". Trzeba przyznać, że nie jest to człowiek nachalny i jego wizyty wśród bohaterów serialu są co najmniej trudne do zlokalizowania.

Gdzie jest Carlton?

I jak? Zlokalizowaliście Cuse'a? Jeżeli nie, to wcale nie znaczy, żeście niespostrzegawczy. Scenarzysta "Lostów" ukrył się dokładnie w 1. minucie, 45. sekundzie tego klipu. To on mówi: "That's right Mary-Jo, because this is the sixteenth week without a winner". Cuse pojawia się także w odcinku "Through the Looking Glass", w jednej z futurospekcji Jacka.

Zaczęliśmy skromnie, czas odwrócić biegun i uderzyć z "grubej rury".

Dziesięć lat na antenie, ponad 60 nagród, prawie trzy razy tyle nominacji, miliony fanów. Mowa o, bardzo lubianym także w Polsce, serialu "Przyjaciele" ("Friends"). Gdy ten komediowy tasiemiec wspiął się na wyżyny oglądalności, zaczęły pojawiać się w nim niezliczone ilości gwiazd. I nie mówimy tu o Tomie Sellecku, który długi czas wcielał się w chłopaka Moniki. Mówimy o gwiazdach znacznie większego kalibru niż Tom.

Brad Pitt, Bruce Willis, George Clooney, Julia Roberts, Gary Oldman, Hugh Laurie, Charlton Heston (!), Robin Williams, Jean Claude Van Damme, Isabella Rossellini, Alec Baldwin, Reese Witherspoon, Winona Ryder, Sean Penn - czy te nazwiska coś wam mówią? Myślimy, że tak. A nie jest to nawet połowa cameo-listy. "Przyjaciele" to prawdziwy serialowy Krezus w kategorii gościnnych występów gwiazd dużego ekranu.

Zresztą zobaczcie sami:

Skoro przed chwilą widzieliśmy Hugh Lauriego brylujące w "Przyjaciołach", zostańmy jeszcze chwilę przy tym aktorze. Jak wiadomo, Laurie znany jest przede wszystkim ze swojej roli w serialu "Dr House". Oczywiście w "House'ie" także mieliśmy okazję oglądać kilku ciekawych gości. Na przykład w odcinku "The Tyrant" w rolę afrykańskiego dyktatora wcielił się James Earl Jones.

Może nie wszystkim od razu zapala się lampka, kiedy słyszą to nazwisko. Ale zamknijcie oczy i wsłuchajcie się w głęboki głos tego aktora.

Już coś świta? Chyba tak, bo James Earl Jones przeszedł do historii kinematografii jako aktor, który użyczył swoich niepowtarzalnych strun głosowych ikonie czarnych charakterów - Darthowi Vaderowi z "Gwiezdnych wojen" Georga Lucasa. Gdyby nie on, Lord Vader mówiłby ze szkockim akcentem grającego go Davida Prowse'a, a gwiezdna saga Lukasa być może nie odniosła by wtedy żadnego sukcesu. Nie wierzycie? To posłuchajcie sami.

Vader ze szkockim akcentem Peowse'a:


James Earl Jones u dr. House'a:


Na kolejnej stronie artykułu zajmiemy się zjawiskiem pięknych pań wcielających się w same siebie. Czytajcie dalej.

Piękne panie

Victoria Beckham - swego czasu wzór mody i urody, a do tego połówka najpopularniejszego brytyjskiego małżeństwa, wystąpiła w "Brzyduli Betty". Nie było to może wielkie wyzwanie aktorskie, biorąc pod uwagę fakt, że Posh wcielała się w samą siebie. No może nie do końca. Grała trochę bardziej zabawną i bardziej sympatyczną wersję siebie. To zresztą obowiązkowy zabieg w przypadku gdy gwiazda pojawia się pod własnym nazwiskiem w fabule serialu. W końcu to transakcja wiązana, kto chciałby wystąpić w telewizji jako zwyczajny nudziarz w kapciach? Tym samym tropem poszła supermodelka Heidi Klum, gdy pojawiła się w "Gotowych na wszystko". I mimo, że Heidi nie jest z pewnością sympatyczna w swojej scenie, to jej kreacja zapada w pamięć.

Victoria kradnie show:

Poznać się z Heidi Klum:

Wydaje się, że podobnym tropem poszła skandalizująca od czasu do czasu, dziedziczka hotelarskiej fortuny , Paris Hilton. Gwiazdka wystąpiła w jednym z odcinków serialu "Nie z tego świata" pod tytułem "Fallen Idol", wcielając się w Paris Hilton, ale taką nie z tego świata. Okazuje się mianowicie, że jest ona w istocie wcieloną w ludzkie ciało boginką.

Boska Paris ujawnia swoją prawdziwą naturę:

Trzeba przyznać, że nie brakuje tej młodej damie poczucia humoru.

Dużą odwagą wykazała się także Britney Spears, gdy zgodziła się wystąpić gościnnie w serialu "Jak poznałem waszą matkę". W przeciwieństwie do swoich koleżanek, młoda piosenkarka nie zagrała samej siebie, ale trochę neurotyczną asystentkę w klinice usuwania tatuaży. Britney należą się za tą rolę wielkie brawa, bo nie tylko pokazała talent aktorski, ale - co najważniejsze - stała się osobą, która pierwszy raz wyartykułowała największy komplement, jaki może usłyszeć mężczyzna. Tak, to ten tekst o Tomie Sellecku!

Britney Spears i Ted:

Na koniec nie wypada nie wspomnieć o Kylie Minogue, która zdecydowała się na odwiedziny w klimatach science fiction. Australijka zagrała w świątecznym odcinku słynnego brytyjskiego serialu "Doctor Who". Wcieliła się w rolę Astrid Peth, kelnerki na pasażerskim statku kosmicznym "Titanic", a także towarzyszki Doktora. Jak wam się podoba Kylie w stylu z początku XX wieku?

Kylie Minogue jako Astrid Peth, w specjalnym odcinku "Doktora Who":

Gościnne kreskówki

"Simpsonowie", "Głowa rodziny", "South Park". To trio z palcem w nosie może odebrać "Przyjaciołom" palmę pierwszeństwa, w kategorii ilości gwiazd na odcinek. W każdym odcinku, każdego z tych tytułów pojawia się tak wiele znanych postaci, że wymieniać ich nie sposób. Nie wiadomo nawet gdzie zacząć. Oczywiście często jest tak, że gwiazdor czy gwiazdorka nie mają pojęcia o tym, że ich alter ego zawitało do danej kreskówki. Ale nie rzadko, zwłaszcza w przypadku "Simpsonów" słynne nazwiska nie tylko zgadzają się na wykorzystanie wizerunku, ale i podkładają głos pod własne animowane awatary.

Rzućmy okiem na skromny wybór słynnych muzyków, którzy odwiedzili "Simpsonów":

Natomiast wspomniany wcześniej George Clooney, wcielił się w rolę… psa, w jednym z pierwszych sezonów "South Parku".

Jeszcze jedną zaletą robienia kreskówek jest to, że nie jest dla nas problemem, jeżeli chcemy, żeby wystąpił u nas ktoś kto nie istnieje. Na przykład Megatron z "Transformerów".

Megatron krzyczy na Petera:


Żyć tylko z cameo

Na koniec chcemy przybliżyć wam dość oryginalny projekt twórcy "Biura" - Ricky'ego Gervaisa I jego kolegi po piórze Stephena Merchanta. Ich pomysłem było stworzenie serialu, który będzie opierał się tylko i wyłącznie na gościnnych występach słynnych osób. Serial ten powstał i nazywa się "Extras". I jak większość pomysłów Gervaisa jest świetny. Gwiazdy pojawiające się w "Extras" najczęściej wypowiadają takie kwestie, że włos się jeży na głowie, a mowa tu o naprawdę wielkich nazwiskach: David Bowie, Ian McKellen, Kate Winslet, Ben Stiller, Chris Martin, Daniel Radcliffe, Robert De Niro - by wymienić jedynie kilka.

Zobacz niesamowity występ Davida Bowie w "Extras":

A co myślicie o gościnnych występach naszych, polskich gwiazd w serialach? Odwiedziny Majki w "BrzydUli", czy choćby Joanny Koroniewskiej w "Daleko od noszy"? Jakie są wasze ulubione cameo wśród rodzimych produkcji? Napiszcie do nas, a może stworzymy razem tekst na ten temat.

swiatseriali.pl
Dowiedz się więcej na temat: cameo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy