Osiecka
Ocena
serialu
6,5
Niezły
Ocen: 1575
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"Osiecka": Hanna Bakuła ostro o serialu: „Scenarzyści nie mieli pojęcia o życiu Agnieszki!”

Hanna Bakuła znana jest z ostrego języka i tego, że zawsze mówi to, co myśli. Malarka zdecydowała się właśnie zabrać głos w sprawie serialu "Osiecka", którego jest jedną z bohaterek (wciela się w nią Aleksandra Konieczna).

"Serial o Agnieszce wzbudza wielkie zainteresowanie, często negatywne i każdy ma coś do powiedzenia, głównie na temat obsady. I słusznie" - napisała w mediach społecznościowych.

Hanna Bakuła bez owijania w bawełnę wytknęła producentom, że popełnili fatalny błąd, angażując do głównej roli Magdalenę Popławską.

Reklama

"(...) ma pod każdym względem niewiele wspólnego z prawdziwą Agnieszką" - stwierdziła i dodała, że zmarła w 1997 roku poetka miała prosty piękny nos, idealne usta i nieskazitelne zęby, a tego - niestety - nie da się powiedzieć o grającej ją aktorce.

"Mężczyźni tracili dla Agnieszki głowy, bo kręciła ich jej... młodość, czego w serialu kompletnie nie widać. Aktorka, która gra Agnieszkę w wieku 25 lat, wygląda bardzo poważnie, na grubo po czterdziestce" - powiedziała Hanna Bakuła w rozmowie z "Newsweekiem".

Malarka, która była jedną z najbliższych przyjaciółek Agnieszki Osieckiej i do dziś przyjaźni się z córką poetki, Agatą Passent, jest przekonana, że scenarzyści "Osieckiej" nie mieli pojęcia o życiu kobiety, którą uczynili bohaterką swojego serialu.

"Szkoda, że nie porozmawiali z osobami, które ją dobrze znały" - mówi.

Hanna Bakuła twierdzi, że Agnieszka Osiecka przedstawiona w serialu nijak się ma do Agnieszki Osieckiej takiej, jaka naprawdę była. Między innymi dlatego, że - choć rzeczywiście dużo piła - nigdy nie sięgała po alkohol w dzień i nigdy nie piła... z gwinta, a poza tym nie upijała się białym winem, bo po prostu go nie znosiła (wolała winiak i wódkę).

Co jeszcze razi Hannę Bakułę w serialu "Osiecka", który jest dumą szefa TVP Jacka Kurskiego?

Malarka nie kryje, że nie może zrozumieć, dlaczego mężczyźni, z którymi związana była Osiecka, zostali pokazani w serialu jako... smutne zero (Daniel Passent), płaczący prymus (Marek Hłasko) i nieatrakcyjny nudziarz (Jeremi Przybora).

"To byli przecież fascynujący faceci" - grzmi Bakuła.

"Daniel Passent, kiedy się poznali, miał opinię najbardziej błyskotliwego felietonisty w Polsce. Z serialu wynika, że Agnieszka przygarnęła jakiegoś zagubionego faceta w sweterku. A on jej strasznie imponował, ona poszła na nazwisko Passent" - wspomina.

Hanna Bakuła na razie nie skomentowała tego, jak ona została przedstawiona w serialu. Jeszcze przed premierą wyraziła jednak zadowolenie, że zagrała ją Aleksandra Konieczna, którą bardzo ceni jako aktorkę.

Ostatnio głos w sprawie produkcji TVP zabrała po raz kolejny królowa polskich serial, czyli Ilona Łepkowska.

"Takie rzeczy (...) jako producenta - o czym wiedzą moi współpracownicy - doprowadzają mnie do szewskiej pasji" - napisała Ilona Łepkowska po obejrzeniu 10. odcinka "Osieckiej". Tym razem zwróciła uwagę na... psa głównej bohaterki, którego w dwóch następujących po sobie scenach "zagrały" dw

a zupełnie niepodobne do siebie czworonogi. Dostało się też Aleksandrze Koniecznej, czyli serialowej Hannie Bakule.

Stało się już tradycją, że po emisji premierowego odcinka "Osieckiej" Ilona Łepkowska wytyka twórcom serialu błędy i wpadki, które - według niej - nigdy nie powinny mieć miejsca i które nie najlepiej świadczą o profesjonalizmie producentki telewizyjnej opowieści o Agnieszce Osieckiej, Joannie Ochnik. Tym razem królowa polskich seriali poczuła się "doprowadzona do szewskiej pasji" z powodu... szczeniaczka.

"Agnieszka przychodzi do matki trzymając na rękach psa. Szczeniak rasy spaniel, konkretnie - springer spaniel. Bez wątpienia - biało-czarny. Mama nie chce psa, więc Agnieszka z nim wychodzi. Na ulicy szczeniak robi się nieco mniejszy i zmienia umaszczenie na brązowo-białe. Agnieszka spotyka Hannę Bakułę, która zaprasza ją, wraz z psem, do swojej pracowni nieopodal. I nagle, w tejże pracowni szczeniak znowu jest czarno-biały" - napisała Ilona Łepkowska na Facebooku po obejrzeniu 10. odcinka "Osieckiej".

Scenarzystka uważa, że "podmiana" psa była kompletnie nieuzasadniona i najprawdopodobniej doszło do niej, bo ktoś - to jej słowa - "dał d...y".

"Ja wszystko rozumiem, psy rosną, a serial się kręci nie po kolei... Ale takie rzeczy naprawdę można ogarnąć" - grzmi Ilona Łepkowska i dodaje, że u niej za podobne wpadki ludzie tracili pracę.

"Za to, że dziecko, wychodząc z domu, w korytarzu miało zielony smoczek, a za progiem czerwony, wyrzucałam z pracy. Tak, wiem, suka jestem..." - stwierdziła w komentarzu do własnego posta.

Jedna z internautek zwróciła scenarzystce uwagę na scenę, w której grana przez Magdalenę Popławską Osiecka określa swojego czworonożnego pupila słowami: "Rasowy. Nie jakiś zwykły kundel", co można odebrać jako demonstrację... pogardy poetki dla kundli.

"To było rzeczywiście dość paskudne. Generalnie, przykro mówić, ale Osiecka w tym serialu nie budzi sympatii" - napisała twórczyni m.in. "M jak miłość" i "Na dobre i na złe".

Ilona Łepkowska skrytykowała też... Aleksandrę Konieczną, która - jako Hanna Bakuła - pojawiła się po raz pierwszy w 10. odcinku "Osieckiej". Scenarzystka uważa, że aktorka grająca przyjaciółkę poetki jest zdecydowanie za stara do tej roli.

"Poznały się z Osiecką gdzieś koło roku 80-tego. Hanna Bakuła miała wtedy 30 lat. Aleksandra Konieczna obecnie ma 55. Była od Osieckiej w chwili spotkania wyraźnie młodsza, tu - wyraźnie starsza. To mnie ubawiło" - pisze królowa polskich seriali.

Zgadzacie się z jej opinią?

swiatseriali
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy