Kultowe seriale
Ocena
serialu
8,2
Bardzo dobry
Ocen: 10119
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Katarzyna Figura: Wybuchowy start!

Katarzyna Figura: Nie był to najlepszy okres dla debiutujących aktorów. Jednak patrząc na mój zawodowy start z perspektywy czasu, muszę przyznać, że eksplodował fajerwerkami. Udało mi się zaistnieć już na studiach. Plan filmowy nie był dla mnie nowością, bo jeszcze jako nastolatka zagrałam w dwóch filmach dla młodzieży. W 1983 roku do współpracy w swoim debiucie reżyserskim Przeznaczenie zaprosił mnie, studentkę drugiego roku, Jacek Koprowicz, a dwa lata później weszłam w futurystyczny, jakże bliski mi świat Piotra Szulkina. Partnerowałam samemu Danielowi Olbrychskiemu, wcielając się w rolę młodziutkiej prostytutki Once w filmie zamykającym Szulkinowską kosmiczną trylogię - Ga, ga: chwała bohaterom. Reżyser tylko korzystał z oprawy SF, aby mówić o współczesnych problemach. U Szulkina nie dało się grać realistycznie, ale w takich klimatach czułam się jak ryba w wodzie. Cenzura i tak miała swoje ale, oba filmy - choć jeden opowiadał o przeszłości, drugi o przyszłości - stały się "półkownikami", nie od razu weszły do kin.

Reklama

Jednocześnie pracowałam w teatrze. Jeszcze na czwartym roku studiów znalazłam się w zespole Teatru Współczesnego. To była w latach 80. obok Narodowego, Powszechnego i Ateneum najlepsza warszawska scena. Wtedy nie każdy młody aktor od razu po szkole dostawał angaż w teatrze, a ja go dostałam, jeszcze nie mając dyplomu. We Współczesnym debiutowałam rolą Iriny w Trzech siostrach Antoniego Czechowa, w reżyserii Macieja Englerta. I to w jakim towarzystwie! Maja Komorowska, Marta Lipińska, Czesław Wołłejko. Był też Teatr Telewizji i Fedra w reżyserii Laco Adamika, gdzie wcieliłam się w postać Arycji. Na planie tego teatru poznałam Bogusława Lindę.

Wydaję mi się, że od początku jako aktorka miałam w sobie jakiś bunt, rewolucyjność, taki rock and roll. Było to moim atutem, ale i przekleństwem. I jeszcze ten mój charakterystyczny głos. Nie dało się mnie schować gdzieś na drugim, trzecim planie, bo i tak wszyscy mnie widzieli i słyszeli.

Fragmenty pochodzą z książki "Kobiety przełomu" Katarzyny Kościelniak i Katarzyny Jurkowskiej, wydanej nakładem wydawnictwa Znak.

Czytaj dalej -->


Popularność przyszła po "Pierścieniu i róży" w reżyserii Jerzego Gruzy - bajce dla dzieci, którą równie chętnie oglądali dorośli. Nie wiem, czy za sprawą wpadających w ucho piosenek, czy też dość odważnych jak na bajkę scen. Reżyser postanowił bowiem wyeksponować seksapil głównej bohaterki Rózi, czyli mój. Miałam 24 lata i z dnia na dzień stałam się znana. Później posypały się kolejne propozycje dużych ról - Ali w komedii "Kingsajz" Julka Machulskiego, którego pamiętałam jeszcze jako dziecko z czasów Ogniska Teatralnego Teatru Ochoty, a przede wszystkim Mariolki w Pociągu do Hollywood Radosława Piwowarskiego. Ta postać prowincjonalnej Marilyn Monroe była wprost dla mnie stworzona. Film opowiadał przecież o marzeniach, których pełno miałam w głowie. Jak na końcówkę lat 80. mógł uchodzić nawet za wywrotowy, bo przecież coś takiego jak wyjazd do Hollywood nie było wówczas, w czasach PRL­‑u, możliwe. Na wszystko przecież należało mieć zgodę. Na paszport, na pracę. Nie można było żyć tak, jak się chce. Tak, jak się marzyło.

Po "Pociągu do Hollywood" i "Kingsajzie", w których pokazałam się nago, okrzyknięto mnie kinową seksbombą, polską Marilyn Monroe. Pojawiałam się na wszystkich okładkach kolorowych pism. Nie było jeszcze lifestyle’owej prasy, wzorowanej na tej zachodniej, która pojawiła się w Polsce wraz z początkiem dekady. Aktorki robiły okładki głównie z "Ekranem", "Filmem" czy "Kinem". Wtedy nie zdawałam sobie sprawy, że przez długie lata będę musiała walczyć z tym stereotypowym postrzeganiem mnie jako zgrabnej blondynki z dużym biustem i zmysłowym głosem. I że częściej będzie się oceniać mój wygląd niż aktorstwo.

W tym czasie dojrzewałam nie tylko jako artystka, ale także jako kobieta.

Fragmenty pochodzą z książki "Kobiety przełomu" Katarzyny Kościelniak i Katarzyny Jurkowskiej, wydanej nakładem wydawnictwa Znak.

Czytaj dalej -->

W 1987 roku, przystępując do pracy w "Kingsajzie", nie wiedziałam, że noszę w sobie syna. Zdjęcia trwały kilka miesięcy, więc pod koniec operatorzy nieźle się głowili, jak nie pokazywać mojego zaokrąglonego brzucha. Przebierali mnie na planie w obszerny płaszcz albo filmowali tylko do połowy. Zabawne, że na sierpniowej premierze Pociągu do Hollywood, który uczynił mnie seksbombą lat 80., byłam już w bardzo zaawansowanej ciąży i seksbomby nijak nie przypominałam. 14 października 1987 roku na świecie pojawił się najważniejszy mężczyzna w moim życiu - syn Aleksander.

Kiedy go urodziłam, miałam 25 lat i byłam zachłanna na świat, na to, co może mi przynieść zawód. Nie mogłam być tylko szczęśliwą matką, zapominając, że jestem także aktorką. Ale nigdy nie pomyślałam o macierzyństwie jako zagrożeniu dla kariery. To był zresztą dla mnie gorący czas zawodowy. Aleksander miał kilka miesięcy, a ja wciąż musiałam gdzieś wyjeżdżać w związku z premierami filmów z moim udziałem. Do Japonii pojechałam na pokaz filmu "Ga, ga: chwała bohaterom" i to był pierwszy po Popiele i diamencie polski film pokazywany w tym kraju.

Traktowano mnie tam jak gwiazdę. Po mieście wożono limuzyną, którą prowadził Japończyk w białych rękawiczkach. Organizatorzy zaprowadzili mnie kiedyś na stację metra i pokazali wielki billboard z moim wizerunkiem. Tydzień wcześniej w tym samym miejscu wisiał plakat ze zdjęciem Sylvestra Stallone’a. To mogło robić wrażenie. Na tokijskich ulicach stały wówczas komputery, które z linii papilarnych odczytywały przyszłość. Wsadziłam dłoń do takiej maszyny, a komputer przepowiedział, że zrobię światową karierę, jednak - ku mojemu niezadowoleniu - przepowiednia mówiła, że ta największa jest mi pisana dopiero w wieku średnim. Mniej więcej od 40. urodzin aż do dzisiaj zadaję sobie pytanie, czy już jestem w średnim wieku. I odpowiadam sobie niezmiennie, że pewnie będzie to lada moment... Wtedy, w 1988 roku byłam zdecydowanie bardziej niecierpliwa, rok później ze swoim "aktorstwem" wyruszyłam w świat.

Fragmenty pochodzą z książki "Kobiety przełomu" Katarzyny Kościelniak i Katarzyny Jurkowskiej, wydanej nakładem wydawnictwa Znak.

swiatseriali
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama