Klan
Ocena
serialu
7,2
Dobry
Ocen: 13390
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"Klan": Kaja Paschalska chce grać w "Klanie" do emerytury!

14 lat - dlaczego aż tak długo kazałaś czekać fanom na swój powrót na estradę?

- Potrzebowałam czasu, żeby dojrzeć, poukładać sobie wszystko w głowie, przewartościować swoje życie. Zaczynałam jako bardzo młoda dziewczyna, jeszcze dziecko. Wtedy wszystkie najważniejsze decyzje były podejmowane za mnie. Oczywiście miałam w teorii ostateczne zdanie na każdy temat, ale ze względu na brak doświadczenia nie byłam w stanie wziąć na siebie tej odpowiedzialności. Patrząc z perspektywy, cieszę się, że tak się stało. Potrzebowałam tego czasu dla siebie. Muzyka zawsze była, jest i będzie moją największą pasją. A teraz nadszedł ten moment, kiedy chcę się nią podzielić z ludźmi.

Reklama

Singiel zapowiadający płytę, która ma ukazać się jeszcze w tym roku, nosi tytuł "Karma“. Wierzysz w karmę i w to, że wraca?

- Zdecydowanie tak. Wierzę, że wszystko w życiu samo układa się dokładnie tak, jak powinno. Dąży do równowagi i tego, co jest w danym momencie najlepsze dla nas. Trzeba tylko kierować się intuicją i nie przeszkadzać (śmiech).

Podkreślasz, że zależało ci na tym, żeby lata pracy nad sobą i kształcenia w kierunku muzycznym uczyniły z ciebie wokalistkę a nie śpiewającą aktorkę. Czujesz, że to ci się w pełni udało?

- Najważniejsze dla mnie jest to, jak ja się czuję pod koniec każdego dnia. To się tyczy każdej podejmowanej przeze mnie decyzji w życiu. Wiem już, że jeżeli w coś wierzę i czuję się spełniona, to nikt nie jest w stanie tego zmienić. Być może 20 lat grania w jednym serialu automatycznie umieściło mnie w jakiejś szufladzie, ale nie staram się z tym walczyć. Prawda zawsze broni się sama. A ja jestem wokalistką i zawsze się nią czułam. Nie mam potrzeby udowadniania komukolwiek czegokolwiek. Jestem bardzo szczęśliwa, że moje życie wygląda tak, jak wygląda. Ciężko na to pracowałam i nie będę tego rozmieniać na drobne.

Warto uzmysłowić czytelnikom, że jesteś autorką zarówno tekstu, jak i muzyki do nowego singla. Mało tego: sama sfinansowałaś jego produkcję! Należą ci się gratulacje!

- Dziękuję bardzo. Faktycznie wszystko przechodzi przez moje ręce. Cała ta płyta jest od początku do końca moja. To ja mam ostateczne zdanie w każdej, nawet najmniejszej kwestii. Z jednej strony to dość trudne, bo nie mam w wielu rzeczach doświadczenia, co np. wyszło przy produkcji klipu za którą byłam odpowiedzialna. Połączenie ról producenta, reżysera i wykonawcy było naprawdę karkołomne (śmiech), ale ja lubię nowe wyzwania, wierzę w ten projekt całą sobą i nie boję się ciężkiej pracy.

Jaka będzie twoja płyta jako całość? Ile znajdzie się na niej utworów?

- Jestem teraz na etapie składania materiału w całość. Na dziś to będzie 12 utworów, ale to może się jeszcze zmienić w praniu. Ciężko mi powiedzieć, jaka będzie. Na pewno bardzo zróżnicowana, ale jednocześnie spójna przez moje upodobanie do aranżowania przestrzeni w muzyce harmoniami a nie instrumentami. To taki mój sznyt w tym materiale. Nie powiem, że każdy znajdzie na niej coś dla siebie, bo nie tworzę muzyki na potrzeby czegoś. Po prostu piszę to, co czuję w danym momencie. Więc na pewno pokażę duży wachlarz moich emocji.

Czy możesz już teraz określić, kiedy twoja nowa płyta trafi do sklepów muzycznych?

- Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to będzie wrzesień/październik. Jeżeli nie -na pewno ukaże się kolejny singiel.

W jakim stopniu udział i niewątpliwy sukces w programie "Twoja twarz brzmi znajomo" pomógł ci w podjęciu decyzji o powrocie na estradę?

- To były moje pierwsze kroki na scenie po długoletniej przerwie. Kosztowało mnie to mnóstwo pracy i stresu, ale cieszę się, że podjęłam taką decyzję. To był kolejny etap do odhaczenia. Przełamanie się. To, że wrócę, wiedziałam zawsze. To była tylko kwestia czasu.

Jako Beyonce zrobiłaś furorę nawet poza granicami Polski. To twoja idolka? Jakich wykonawców najczęściej słuchasz?

- Tak. Zdecydowanie tak. Jest genialną wokalistką i performerką. Technicznym geniuszem i moim wzorem. Chciałabym kiedyś osiągnąć ten level w śpiewaniu, który ona ma teraz. To są lata jej ciężkiej pracy i wyrzeczeń. Mam nadzieję, że kiedyś mi się to uda. Jeżeli chodzi o muzykę, której słucham, to odmienna historia. To są bardziej mroczne rzeczy, mniej komercyjne w porównaniu do jej twórczości. Obecnie na mojej playliście, top 3 to Miguel, Banks i Bryson Tiller.

A jak dziś patrzysz na "Małą Chinkę"? Żałujesz? Nie żałujesz?

- Cóż mogę powiedzieć. To nie była dobra decyzja, patrząc na idące za nią konsekwencje. Ale z drugiej strony zmotywowała mnie do jeszcze większej pracy nad sobą. Przez to jestem teraz w tym miejscu, w którym jestem. Faktycznie mogłam wtedy w teorii - zamiast znikać - uderzyć ze swoim materiałem i zamknąć temat dużo szybciej, ale nie byłam na to gotowa. To była dla mnie trudna lekcja, ale odrobiłam ją i teraz to dla mnie tylko jeden z rozdziałów mojej przeszłości, do których nie wracam, chyba, że w kontekście wyciągnięcia wniosków.

Przez ostatnie lata dawkowałaś swoją obecność w mediach. Teraz jesteś na ustach wszystkich. To świadomy wybór i polityka?

- Tak. Najważniejsza jest dla mnie moja muzyka. Chcę dotrzeć do jak największej liczby odbiorców, żeby mieli szansę mnie poznać taką, jaka naprawdę jestem. Media w tej sytuacji są moim najefektywniejszym środkiem przekazu. I bardzo się cieszę, że wzbudzam zainteresowanie i mam taką możliwość.

W czerwcu minęło 20 lat od twojego debiutu w "Klanie". Mogłabyś zestarzeć się razem z Olą Lubicz i grać ją do emerytury?

- Dlaczego nie? (śmiech) Dzięki pracy w tym serialu mogę realizować się w rzeczach, które są dla mnie najważniejsze. Bardzo to doceniam i szanuję. Dziwne są dla mnie pytania w stylu "czy mi się znudziło?' Mogłabym to samo pytanie zadać każdemu, kto ma stałą pracę. Nie rozpatruję tego w takich kategoriach. Posiadam ten luksus, że mam czas, pieniądze, pasję, którą realizuję i pracę, którą lubię. To idealne połączenie. Niczego bym nie zmieniła.

Fani czekają na moment, kiedy Ola stanie na ślubnym kobiercu. Doczekają się?

- (śmiech) Nie mam pojęcia. Nie jest to zależne ode mnie. Ale domyślam się, że kiedyś taki dzień nadejdzie.

Z kim z planu zaprzyjaźniłaś się przez te 20 lat najbardziej? Pewnie z Pauliną Holtz, która gra twoją starszą siostrę?

 - Zaprzyjaźniłam to może za duże słowo, ale uwielbiam ją! Jest genialną kobietą i moim wzorem, jeśli chodzi o jakiś kosmiczny dla mnie poziom życiowego ogarnięcia. Nie wiem, jak ona to robi, ale jej doba ma chyba z 30 godzin (śmiech).

Lubiczówna jest w szczęśliwym związku z Rafałem. Tymczasem media plotkarskie obwieściły, że ty spotykasz się z raperem Tomkiem Lewandowskim VNM. Ile w tym prawdy? 

- Nie będę komentować tych doniesień. Moje życie prywatne to tylko moja sprawa. Na różne plotki tego typu nie mam naprawdę żadnego wpływu.

Mam nadzieję, że intensywna praca nad nową płytą nie pochłania cię bez reszty i znajdziesz czas na wakacje? Jak najlepiej wypoczywasz i dokąd się wybierasz?

- Płyta jest w tym momencie moim priorytetem, ale tak, znajdę czas na krótki reset. Wypoczywam bardzo różnie. Nie mam nic przeciwko leżeniu plackiem na plaży i wakacjom all inclusive, ale z drugiej strony - lubię też poznawać miejsca, do których jeżdżę od ich prawdziwej strony. Lubię obserwować, jak żyją inni ludzie i przez krótką chwilę w tym ich życiu uczestniczyć. Moje najlepsze wakacje jak do tej pory zawsze były na totalnym spontanie.

Fani piszą, że wyglądasz teraz jak milion dolarów. Zdradzisz swoje sposoby na perfekcyjny wygląd?

- Bardzo dziękuję. Może tu chodzi o to, że ja po prostu czuję się świetnie. W środku jestem spełniona i bardzo szczęśliwa. Trzymam moje życie w garści. Czasem bywają lepsze i gorsze momenty - takie jest życie, ale niezależnie od tego ja czuję w sobie absolutną moc sprawczą. A to wspaniałe uczucie!

Agencja W. Impact
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy