"Dwie strony medalu": Przystojniak znany z seriali rzucił aktorstwo i został... księdzem!


Jakub Strzelecki już jako dziecko marzył, by zostać aktorem. Kiedy po maturze zobaczył swoje nazwisko na liście przyjętych do łódzkiej filmówki, był szczęśliwy, bo wierzył, że uda mu się zrobić naprawdę wielką karierę.

Dwa lata przed ukończeniem studiów dostał główną rolę w serialu "Dwie strony medalu" (u boku Marty Żmudy Trzebiatowskiej, Karoliny Nolbrzak, Moniki Jarosińskiej i Tomasza Karolaka), a zanim w 2010 roku odebrał dyplom zaświadczający, że jest zawodowym aktorem i może posługiwać się tytułem magistra, miał już na swoim koncie kreacje m.in. w "Teraz albo nigdy!", "Czasie honoru", "39 i pół", "Prosto w serce", "Samym życiu", "Na dobre i na złe" i "M jak miłość".

Reklama

Krytycy wróżyli mu wielką karierę, a fanki zachwycały się jego powalającą z nóg urodą... On jednak wcale nie chciał być postrzegany jako ciacho i kreowany na gwiazdę! Uznał, że jego powołaniem jest życie... zakonnika.


W 2014 roku Kuba Strzelecki na dobre pożegnał się z aktorstwem i wstąpił do zakonu Ojców Bernardynów - odbył postulat (pierwszy okres życia we wspólnocie zakonnej) w Warcie pod Sieradzem, potem nowicjat w Leżajsku, a we wrześniu 2016 roku złożył pierwsze śluby zakonne. Od kilku lat posługuje się imieniem Tobiasz.

Brat Tobiasz - bo tak oficjalnie powinno się zwracać do Jakuba Strzeleckiego - wyznał kiedyś, że pewnego dnia po prostu poczuł, że musi coś zmienić w swoim życiu, bo praca przed kamerą nie daje mu radości. Zainspirowała go postać i życie świętego Franciszka... Wstąpił do zakonu, choć wcale nie był przekonany, czy nie odejdzie po odbyciu postulatu. Po roku uznał jednak, że wreszcie odnalazł swe powołanie.

Po złożeniu pierwszych ślubów Jakub Strzelecki rozpoczął studia w Wyższym Seminarium Duchownym oo. Bernardynów w Kalwarii Zebrzydowskiej. Przed Wielkanocą 2017 roku po raz pierwszy wcielił się w rolę... Jezusa podczas corocznych misteriów pasyjnych odbywających się w Kalwarii Zebrzydowskiej w Wielkim Tygodniu. To jego jedyna rola od chwili, gdy w 2011 roku zagrał Dariusza Roszkowskiego w dwóch odcinkach "M jak miłość".

Brat Tobiasz nie chce dziś mówić o swym poprzednim życiu - tym, które wiódł, zanim przywdział habit. Aktorstwo zostawił za sobą i, choć wspomina je jako cudowną przygodę, nie zamierza już nigdy do niego wracać.


Agencja W. Impact
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy