Alec Baldwin w szczerym wyznaniu! Ma już dość rozpamiętywania tragedii

Alec Baldwin wciąż nie może pogodzić się z tym, co stało się dwa miesiące temu na planie westernu "Rust". Ostatnio opublikował na Instagramie osobiste wideo, w którym wyraża wdzięczność przyjaciołom, rodzinie i współpracownikom za to, że podtrzymują go na duchu, po śmiertelnej strzelaninie. Wyznał, że każdego dnia myśli o tej tragedii, ale… czas ruszyć dalej.

"Nie ma dnia, żebym o tym nie myślał"

Baldwin wyznał, że święta spędza w domu ze swoją rodziną. Jedynymi istotami, na których mu teraz zależy. Dodał, że chce "po prostu pójść do przodu ze swoim życiem".

Przypomnijmy, że 63-letni aktor, który jest jednocześnie jednym z producentów niskobudżetowego filmu, kręconego w Santa Fe, 21 października podczas próby aktorskiej wypalił z zabytkowego pistoletu, zabijając autorkę zdjęć Halynę Hutchins i raniąc reżysera Joela Souzę. W tej sprawie toczy się kilka dochodzeń.

Śledczy w zeszłym tygodniu zażądali np. nakazu sprawdzenia telefonu komórkowego Baldwina w celu wyszukania "jakichkolwiek dowodów związanych ze śledztwem", jak wyraziła się przedstawicielka biura szeryfa Santa Fe - Alexandria Hancock.

Reklama

W filmiku, który Baldwin opublikował teraz na Instagramie, podkreślił, że czuje się z tymi śledztwami "niezręcznie". Stwierdził: "Nie mogę się doczekać, by pewne sprawy były już za mną", po czym od razu dodał, że "oczywiście" dla tych, którzy uczestniczyli w tej tragedii, nigdy nie pozostanie ona zapomniana. I zadeklarował: "Nie odwróciłem się od niej - nie ma dnia, żebym o tym nie myślał". (PAP Life)

pba/ moc/



PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Alec Baldwin
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy