Mało kto wie, że ma sławną mamę. To jej zawdzięcza wszystko

Nie wszyscy widzę, że Maurycy Popiel nie jest jedynym aktorem w swej rodzinie. Odtwórca roli Olka Chodakowskiego w "M jak miłość" zaczynał przygodę z aktorstwem u boku... mamy. "Była moim pierwszym nauczycielem" - potwierdza, opowiadając o Lidii Bogaczównie, w której ślady poszedł także jego starszy brat, Andrzej.

Lidia Bogaczówna, gwiazda krakowskich scen, znana szerokiej widowni m.in. jako Helusia w kultowych "Spotkaniach z Balladą" oraz Hilde Rathenau z "Zatoki szpiegów", zawsze z wielką dumą mówi o swoich trzech synach: Andrzeju, Ludwiku i Maurycym.

"Są moją największą miłością" - wyznała niedawno w rozmowie z magazynem "Biznes i Styl", dodając, że choć ma na swoim koncie wiele ról i nagród za kreacje aktorskie, za swój największy sukces uważa właśnie ich.

Maurycy Popiel debiutował na scenie u boku mamy

Maurycy Popiel - najmłodszy z synów Lidii Bogaczówny - nie kryje, że to mama zaraziła go miłością do teatru. Był jeszcze dzieckiem, gdy zadebiutował u jej boku. Mama zapraszała syna do udziału w spektaklach. 

Reklama

Maurycy wspomina, że nie był grzecznym dzieckiem i sprawiał mamie masę kłopotów. Lidia Bogaczówna w ogóle tego nie pamięta. Twierdzi, że wszyscy jej synowie byli zdyscyplinowani i "ułożeni", co jest zasługą ich ojca - pochodzącego ze starej ziemiańskiej rodziny potomka magnackich rodów Zamoyskich i Sapiehów.

Faktem jest jednak, że Maurycy miał problemy w szkole...

"Mama prawie się popłakała ze szczęścia, gdy zdałem maturę, bo wiedziała, że nigdy więcej nie będzie musiała iść do szkoły na wywiadówkę" - żartował podczas wizyty w studiu "Pytania na śniadanie".

Mama jest dla niego największym autorytetem

Odtwórca roli Olka w "M jak miłość" nie miał najmniejszej wątpliwości, jakie studia wybrać po maturze. Do egzaminów na wydział aktorski krakowskiej szkoły teatralnej przygotowywał się pod okiem mamy. Lidia Bogaczówna była pierwszą osobą, której powiedział, że zdobył upragniony indeks. Gdy zaczynał studia, jego starszy brat Andrzej właśnie je kończył.

Maurycy Popiel, pytany dziś, czy chciałby znów - jak to miało miejsce, kiedy był dzieciakiem - zagrać z mamą, twierdzi, że nie ma takich marzeń, ale z pewnością byłoby to dla niego ciekawe doświadczenie i... bardzo twardy orzech do zgryzienia.

"Mama wiedziałaby, kiedy kłamię i nie przeżywam na scenie czy planie filmowym tego, co powinienem. Ktoś mógłby tego nie zauważyć, ale ona się nie nabierze. Podczas takiego spotkania dodatkowo zależałoby mi, żeby zrobić coś, czego by się nie spodziewała, by ją zaskoczyć" - stwierdził w rozmowie z prowadzącymi "Pytania na śniadanie".

Aktor nie kryje, że mama jest dla niego największym autorytetem. Zdaje sobie sprawę z tego, jak wiele jej zawdzięcza.

"Była moim pierwszym nauczycielem i zna mnie lepiej niż ktokolwiek na świecie. Nie tylko jako człowieka, ale też jako aktora" - mówi.

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Maurycy Popiel
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy