Nie taki jak Justin

Dlaczego? To pytanie zadają sobie od ostatnich dwóch tygodni wszyscy, którym bliski był Cory Monteith - fani serialu „Glee”, czytelnicy portali plotkarskich, internauci, czyli praktycznie cały świat. Co skłoniło młodą gwiazdę w przededniu wielkiej popularności do popełnienia tak desperackiego kroku? Odpowiedź na to pytanie wbrew pozorom nie jest trudna.

Dzieciństwo na odwyku

Cory Monteith nie przebył drogi typowej dla wielu nastoletnich gwiazd w stylu Justina Timberlake’a czy Ryana Gosslinga. Nigdy nie występował w „Klubie Myszki Miki”, konkursach piosenki czy piękności. Wątpliwe, czy do końca zdawał sobie sprawę z ich istnienia, bo dzieciństwo i okres nastoletni upłyną mu raczej pod znakiem ucieczek z domu i przenosin do kolejnych szkół.

Rodzice Cory’ego, mama – dekoratorka wnętrz, ojciec – wojskowy, rozwiedli się, zanim ich syn skończył siódmy rok życia. Cory, wraz z młodszym bratem, mieszkali później z  matką w Kanadzie, a ojca widywali od święta, gdy wracał do kraju z rozlicznych misji wojskowych.

Reklama

Jak wiele kanadyjskich dzieciaków, Cory mógłby teoretycznie zwalić wszystkie późniejsze niepowodzenia na dorastanie w rozbitej rodzinie (a trzeba przyznać, że trochę tych potknięć było).

W wieku 13 lat rozpoczął eksperymenty z alkoholem i marihuaną, które skończyły się prezentem na 19. urodziny w postaci odwyku. Po drodze zaliczył 16 różnych szkół i niezliczoną ilość posterunków policji, na które odstawiano go po kolejnych kradzieżach czy bójkach.

Horror w życiu, horror na ekranie

Nawet po tym, jak wybrano go do załogi serialu „Glee” na pierwszy rzut oka można było zauważyć,  że odstaje od reszty. W przeciwieństwie do swojej późniejszej dziewczyny i koleżanki z planu, Lei Michelle, która w wieku lat 9 debiutowała na Broadwayu, nie przygotowywał się przez całe swoje małoletnie życie do roli gwiazdy estrady.

Karierę rozpoczął dosyć późno jak na aktora, którego największym sukcesem był występ w serialu dla nastolatków. Po raz pierwszy na srebrnym ekranie pojawił się w 2004 roku w serialu „Stargate Atlantis” gdzie zagrał epizodyczną rolę. Od tego momentu, aż do rozpoczęcia się ery „Glee”, serialowe epizody były dla Cory’ego głównym źródłem utrzymania. Występował min. w „Smallville” czy „Supernatural”.

Jeśli chodzi dłuższe formy, pod względem ilościowym Monteth mógł się poszczycić całkiem pokaźną listą ról w filmach klasy B. Zadebiutował w obrazie pod groźnie brzmiącym tytułem „Killer Bash”. Potem przyszła kolej na „Bloody Mary” i „Zabójcze wody”. Niestety, żaden z wymienionych filmów nie trafił do szerszego obiegu i nawet występ w trzeciej odsłonie jednej z bardziej znanej serii horrorów pt. „Oszukać przeznaczenie”  nie sprawił, że Monteith z dnia na dzień stał się celebry tą.

Śpiewać każdy może

Jak widać na przykładzie Monteith’a to szczera prawda. Az chce się dodać „tańczyć też”, bo to kolejna znacząca umiejętność, którą charakteryzowała się większość obsady „Glee” za jego wyjątkiem. Można się tylko domyślać, czym więc przekonał do siebie producenta „Glee”, Ryana Murph’ego.

Na przesłuchaniach zaśpiewał ckliwą i dość tandetną balladę „I can’t Fight this feeling” mało znanego w Polsce zespołu REO Speedwagon, co w połączeniu z historią o trudnym dzieciństwie otworzyło nikomu nieznanemu młodemu aktorowi drogę do sławy. Nastolatki pokochały Finna Hudsona – niezdarnego, ale szlachetnego środkowego rozgrywającego z McKinley High.

Mimo, że sam Monteith podczas kręcenia pierwszego sezonu miał już 27 lat, był w stanie całkiem wiarygodnie wcielić się w postać radosnego nastolatka, który, przeżywając kolejne miłosne perypetie, od czasu do czasu zostanie sponiewierany przez lokalnego osiłka za trzymanie się z „wieśniakami z chóru”.

Sława to nie zabawa

Długo wyczekiwana sława przyszła późno, ale za to w rozmiarach, których Monteith zapewne nigdy się nie spodziewał. Każdy odcinek przyciągał milionową publiczność, ludzie zabijali się o płyty z muzyką z serialu i o autografy członków obsady. Okładki kolorowych magazynów, wywiady, talk-showy, a wieczorami gale, koncerty, imprezy – machina medialna jest bezlitosna, trzeba dużego samozaparcia, żeby nie dać się jej pożreć. Cory, z racji wcześniejszych doświadczeń takiej wytrzymałości już nie miał. Wróciły problemy z narkotykami, alkoholem. W styczniu tego roku zgłosił się na odwyk. Wydawało się, że również tym razem, przy wsparciu rodziny i przyjaciół uda mu się pokonać nałóg. Niestety, sława, do której całe życie dążył okazała się wywierać zbyt wielką presję. Jedyne wyjście, jakie znał aby sobie z nią poradzić wiązało się z narkotykami. Feralnego piątku, 13 lipca 2013, zażył mieszankę, która w efekcie okazała się śmiertelna.

Pierwsza/ostatnia piosenka

Monteith prawdopodobnie nie zdawał sobie sprawy, że utwór, jaki zaprezentował na przesłuchaniach do „Glee” okaże się swego rodzaju samospełniająca się przepowiednią. Pierwsze słowa utworu brzmią: „I can't fight this feeling any longer and yet I'm still afraid to let it flow” (“Nie mogę dłużej walczyć z tym uczuciem, ale nadal  boję się, pozwolić mu trwać”).


swiatseriali.pl
Dowiedz się więcej na temat: Cory Monteith | seriale | Glee
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy