W rytmie serca
Ocena
serialu
9,9
Super
Ocen: 16167
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Beata Ścibakówna przeszła gehennę z powodu ślubu z Janem Englertem!

Beata Ścibakówna, którą wiosną tego roku oglądaliśmy jako Elżbietę Horosiewicz w serialu "W rytmie serca", pochwaliła się niedawno w mediach społecznościowych zdjęciem ze swego ślubu z Janem Englertem. - 25 lat temu... Dzisiaj Srebrne Wesele - napisała. Aktorka dobrze pamięta setki anonimowych paszkwili, jakie wtedy dostała... zamiast życzeń pomyślności na nowej drodze życia!

Beata Ścibakówna nie kryje, że kiedy była studentką wydziału aktorskiego warszawskiej PWST, podkochiwała się - podobnie jak większość jej koleżanek z uczelni - w profesorze Janie Englercie. Aktorka nawet jednak w najśmielszych snach nie widziała się wtedy u boku swego idola w charakterze... żony.

- Moja mama kochała się w Janku, kiedy ja byłam jeszcze na etapie wieszania na ścianach swojego pokoju plakatów z zespołami rockowymi - wyznała w jednym z wywiadów.

- Gdy zakochaliśmy się w sobie, poddałam się tej miłości i nie myślałam, co z niej wyniknie - wspomina dziś i dodaje, że gdyby wtedy, gdy ona i Jan Englert postanowili razem iść przez życie, istniał Internet i portale plotkarskie, ludzie z całą pewnością wylaliby im - a zwłaszcza jej - na głowy kubły pomyj...

Reklama

Ślub świeżo upieczonej absolwentki szkoły teatralnej ze starszym od niej o ćwierć wieku mężczyzną, który był jej wykładowcą, stał się w 1995 roku pożywką przede wszystkim dla plotkarzy czytających raczkujące dopiero brukowce i dla... zazdrosnych koleżanek aktorki. Fałszywe przyjaciółki młodziutkiej pani profesorowej szeptały, że Beata chce po prostu dzięki mężowi szybko zrobić karierę.

Tymczasem ona przez ponad rok po ślubie nie dostała żadnej propozycji pracy w filmie i telewizji! Nawet mąż nie obsadzał jej w reżyserowanych przez siebie przedstawieniach. Jeśli dzwonił jej telefon - był to najczęściej telefon od złośliwego anonima, który obrażał ją używając do tego niewybrednych słów. Beata Ścibakówna dostawała nawet listy pełne obelg i gróźb...

- Janek starał się uodpornić mnie na pełne jadu komentarze, pocieszał, gdy czasem wypłakiwałam się w jego ramię. Mówił mi wtedy: "Przeczekajmy, wszystko wróci kiedyś do normy" - opowiadała aktorka, wspominając w wywiadzie gehennę, jaką przeszła tuż po ślubie, i piekło, jakie zgotowali jej nienawistnicy, którzy dziś nazywani są... hejterami.

Beata Ścibakówna i Jan Englert postanowili uczcić 25. rocznicę swego ślubu w sposób, jaki im obojgu od lat sprawia największą frajdę - pracując razem! Właśnie przygotowują się do zaplanowanej na 25 września uroczystej premiery sztuki "Oszukani" w stołecznym Och-Teatrze. Aktorka gra w przedstawieniu jedną z główną ról pod reżyserskim okiem męża.


Agencja W. Impact
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy