The Crown
Ocena
serialu
8,8
Bardzo dobry
Ocen: 263
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"The Crown": Gillian Anderson pracowała ze swoim ukochanym. Jak im się układało?

W nadchodzącym czwartym sezonie serialu "The Crown" zobaczymy kilka nowych postaci. Na ekranie pojawi się m.in. pierwsza brytyjska kobieta premier, Margaret Thatcher, w którą wcieliła się Gillian Anderson. Aktorka wyjawiła, jak przebiegała współpraca z twórcą serii, Peterem Morganem, z którym jest związana prywatnie. "Mieliśmy bardzo wyraźnie postawione granice" - wyznała gwiazda.

Już 15 listopada na Netfliksie pojawi się czwarty sezon serialu "The Crown". Akcja kolejnej odsłony tej popularnej serii rozgrywa się w latach 70. XX wieku - wyjątkowo burzliwym dla monarchii okresie naznaczonym kontrowersyjną polityką Margaret Thatcher. W określaną mianem Żelaznej Damy pierwszą brytyjską kobietę premier wcieliła się Gillian Anderson, gwiazda seriali "Z Archiwum X" i "Sex Education". Udział w produkcji był dla aktorki sporym wyzwaniem, nie tylko ze względów zawodowych. Twórcą i scenarzystą serii jest bowiem Peter Morgan, jej życiowy partner.

Reklama

Anderson przyznała w najnowszym wywiadzie, że ona i jej ukochany dołożyli wszelkich starań, by ewentualne napięcia na planie nie odbiły się negatywnie na ich relacji. "Dla naszego zdrowia psychicznego, a właściwie dla dobra związku, mieliśmy bardzo wyraźnie postawione granice. Powiedziałam Peterowi: 'Ja nie komentuję twojego scenariusza, ty nie komentujesz mojej gry'" - zdradziła aktorka.

I dodała, że z biegiem lat nauczyła się oddzielać życie prywatne od zawodowego, dlatego nie miała problemu z "wychodzeniem z roli". "Jestem całkiem dobra w oddzielaniu pracy od innych sfer życia. Posiadłam tę umiejętność dawno temu, kiedy byłam młodą matką i musiałam dzielić czas na opiekę nad dzieckiem i bardzo intensywną pracę na planie serialu telewizyjnego" - zaznaczyła.

Anderson przyznała też, że nie ma zamiaru oceniać polityki Margaret Thatcher, która do dziś budzi skrajne emocje. Dystansując się od poczynań pani premier, gwiazda "Z Archiwum X" chciała uniknąć sytuacji, w której jej osobiste opinie na temat granej przez siebie bohaterki wpłynęłyby na jej kreację aktorską.

"Przygotowując się do roli musiałam dojść do punktu, gdzie moje zdanie na temat jej działalności nie ma żadnego znaczenia. Chodzi tu tylko o nią jako człowieka, o motywację, którą miała jako polityk i jako matka" - wyjaśniła aktorka. I przyznała, że nie czuje się na siłach, by komentować bieżącą politykę. "Wiem, że mam możliwość zwrócenia uwagi na pewne kwestie, ale z reguły nie udzielam się w mediach społecznościowych. To nie jest mój świat. Jestem aktorką, nie politykiem czy pracownikiem socjalnym" - podsumowała Anderson.

PAP life
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy