Maja Bohosiewicz wyznała, dlaczego potrzebowała pomocy psychiatry

Aktorka, influencerka i bizneswoman jest bardzo otwarta w kwestii opowiadania o swoim zdrowiu psychicznym. Teraz Maja Bohosiewicz opisała moment sprzed roku, gdy wpadła w głęboki dołek emocjonalny, który uzmysłowił jej, że nie poradzi sobie bez pomocy psychiatry. Punktem zwrotnym w jej życiu była sytuacja, kiedy od swojej koleżanki dostała w prezencie mieczyki...

Przebodźcowanie, wrodzona nadwrażliwość, nadmierne ambicje, utracone przyjaźnie i bieżące problemy to niektóre z elementów, o których w przeszłości wspominała Maja Bohosiewicz, a które przyczyniły się do tego, że jej zmorą stały się stany lękowe. Jeszcze rok temu jej kondycja była na tyle zła, że przestawała sobie radzić z prozaicznymi życiowymi obowiązkami... Krytyczny moment opisała w najnowszym poście na Instagramie, które okrasiła zdjęciem prowokacyjnie oznaczonym jako wykonane w "psychiatryku".

Reklama

Maja Bohosiewicz w "psychiatryku"?

"A działo się to w roku pańskim 2021, w lipcu właśnie. Za oknem świeciło słońce, ogrodnik kosił trawę, przyjaciółka zadzwoniła zapytać, czy jestem w domu, byłam, więc wpadła na kawę. Ekspres poinformował mnie o braku wody, braku kawy, o konieczności odkamieniania i o pełnym skraplaczu. Zaproponowałam przyjaciółce szklankę kranówy. W prezencie dostałam od niej 10 wielkich mieczyków" - Bohosiewicz zaczyna niewinnie swoją historię

I pojawiły się problemy... "Moje myśli zaczęły świdrować w głowie: 'Jak obetnę takie długie łodygi? Skąd wezmę taki wysoki wazon? Jak naleje wody do tak wielkiego wazonu? Jak przeniosę wazon ze zlewu na stół?' Uklękłam na ziemi i zaczęłam wyć. Wszystkiego było już za dużo" - opowiada o swoim załamaniu psychicznym.

Musiała sięgnąć dna, by się od niego odbić. "Dlaczego te mieczyki mnie zniszczyły i uratowały jednocześnie? Bo, jak już zebrałam się do kupy, zrozumiałam, że naprawdę potrzebuję pomocy specjalisty, skoro dekoncentruję się na czymś tak błahym. Ja, królowa zapier..... Ja, perszing mojej rodziny. Uzależnieniowiec od problemów i ich rozwiązywania. Ja - pani 'nie ma problemów - są wyzwania' - wywaliłam się na podcięciu cholernych łodyg w mieczykach" - relacjonuje.

Maja Bohosiewicz apeluje, by nie bagatelizować zdrowia psychicznego

Jaka jest puenta tej opowieści? "Rok później, mogę tylko z całego serca namówić was na to, abyście nie bagatelizowali swojego zdrowia psychicznego. Swojego, ani swoich bliskich. Pójście do specjalisty, czyli psychiatry - to konieczność" - stwierdza Bohosiewicz.

Z poprzednich jej postów wiemy, że wcześniej próbowała sobie pomóc na wiele sposobów: medytowała, uprawiała jogę i sport. Długo wierzyła, że sama poradzi sobie z okiełznaniem wewnętrznych demonów. Jednak, jej zdaniem, dopiero od psychiatry otrzymała takiej pomocy, jakiej potrzebowała.

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Maja Bohosiewicz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy