James Gandolfini walczył z nałogami. Szefowie HBO bali się o życie aktora

Niedawno ukazała się książką, która opisuje kulisy powstania kultowych produkcji HBO. Wśród nich nie mogło zabraknąć oczywiście i "Rodziny Soprano". Autor książki opisał m.in. konflikty, do których dochodziło na planie, ale również obawy szefów stacji. Producenci martwili się zwłaszcza o stan zdrowia gwiazdora serialu, Jamesa Gandolfiniego. Aktor zmagał się bowiem z nałogami oraz własnymi demonami.

"Rodzina Soprano": Kultowy serial

"Rodzina Soprano" to bez wątpienia jedna z najbardziej kultowych produkcji w historii telewizji. Licząca sześć sezonów seria, której fabuła koncentruje się na włosko-amerykańskiej rodzinie mafijnej z New Jersey, zdobyła szereg prestiżowych nagród - w tym Złote Globy, statuetki Emmy oraz nagrody przyznawane przez Amerykańską Gildię Aktorów Filmowych. 23 listopada na rynku wydawniczym ukazała się książka "Tinderbox: HBO’s Ruthless Pursuit of New Frontiers" ukazująca od kulis najsłynniejsze produkcje HBO, wśród których znalazła się m.in. "Rodzina Soprano".

Reklama

Szefowie HBO bali się o życie aktora

Były dyrektor generalny HBO przyznał, że ekipa serialu oraz producenci martwili się o zdrowie i życie gwiazdora "Rodziny Soprano". "Martwiliśmy się o to, czy Gandolfini pozostanie przy życiu. Od czasu do czasu wpadał w ciąg z alkoholem albo koką. Musieliśmy wstrzymać produkcję. To generowało ogromne koszty i utrudniało harmonogramy innych aktorów" - wspominał James Bewkes. 

Były szef HBO, Chris Albrecht, wspominał za to interwencję, do której doszło za sprawą zmartwionej siostry aktora. "Mieliśmy z nim interwencję w moim mieszkaniu w Nowym Jorku. Interwencja nie była moim pomysłem. Myślę, że to był pomysł jego rodziny, ponieważ jego siostra tam była. To była zdecydowanie sytuacja kryzysowa. Nie pamiętam, żebyśmy się martwili, że umrze, ale [jego uzależnienie] stało się prawdziwym problemem podczas kręcenia serialu... Stanowiło również brak szacunku dla innych aktorów, więc pojawiły się pewne problemy, które zaczęły narastać". 

Michael Gandolfini: Syn zmarłego aktora zagrał… młodego ojca!

James Gandolfini: Tragiczna śmierć aktora

Świat filmowy był w szoku, kiedy 19 czerwca 2013 roku media poinformowały o nagłej śmierci Jamesa Gandolfiniego. Aktor zmarł w nocy z 18 na 19 czerwca na zawał serca. Do tragicznego wydarzenia doszło podczas rodzinnych wakacji we Włoszech. Mimo reanimacji, która trwała 40 minut, Gandolfiniego nie udało się uratować. W chwili śmierci artysta miał 51 lat.

Syn Gandolfiniego zagrał w prequelu

Gwiazdor zmarł 19 czerwca 2013 roku na atak serca. Jego syn Michael wcielił się niedawno w młodszą wersję Tony’ego Soprano w prequelu produkcji zatytułowanym "Wszyscy święci New Jersey". "Nie chciałem wywierać na sobie presji. Chciałem być jedynie najlepszym aktorem, jakim mogłem być i dzięki temu sportretować Tony’ego w taki sposób, jak życzyłby sobie tego twórca serialu i filmu David Chase. Scena po scenie. Nie myślałem o swojej żałobie, bo w ten sposób zes***bym się ze strachu w łóżko" - opowiadał o roli Michael Gandolfini w rozmowie z magazynem "Empire". 

Aktor dodał też, że decyzja o przyjęciu roli Tony’ego Soprano była najtrudniejszą decyzją w jego życiu. "Postać zagrana przez mojego ojca miała tę piękną wrażliwość ukrytą pod agresją. W mojej wersji Tony’ego Soprano jest odwrotnie. Jego ciekawość i wrażliwość są na pierwszym miejscu. Nie jest gangsterem grożącym bronią. To dzieciak, który zostaje osłabiony, a potem wciągnięty w rozgrywkę" - opowiada aktor.





swiatseriali
Dowiedz się więcej na temat: James Gandolfini
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy