Zabójcze umysły: okiem sprawcy Criminal Minds: Suspect Behavior
Ocena
serialu
7,4
Dobry
Ocen: 57
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Forest Whitaker zgłębia zabójcze umysły

Wystąpił w niezliczonych produkcjach zaliczanych dziś do klasyki kina, zdobył Oscara, a teraz wciela się w postać agenta FBI Sama Coopera, eksperta w dziedzinie motywów działania przestępców w serialu "Criminal Minds: Suspect Behavior".

Forest, czyli Steve...

Nie, Forest Whitaker nie jest dzieckiem lat sześćdziesiątych, pomijając fakt, że istotnie przyszedł na świat w tamtej dekadzie. Jego imię ("forest" oznacza "las" - przyp. tłum.) nie jest hołdem złożonym przyrodzie przez jego rodziców. To raczej stara rodzinna tradycja. Jego ojciec miał na imię Forest. Jego dziadek miał na imię Forest. Zresztą, spytajcie kogokolwiek, kto mieszkał po sąsiedzku w jego starej dzielnicy, gdzie Foresta niezmiennie nazywają... Steve.

- Jestem Forestem III, chociaż właściwie nie do końca, ponieważ na drugie imię mam Steven - wyjaśnia laureat Oscara. Aktor, którego zastałam w jego domu w Los Angeles, zgodził się porozmawiać ze mną telefonicznie niecałe pięć godzin przed swoim odlotem do Afryki.

Reklama

- Mówią więc na mnie Steve, żeby łatwiej było nas wszystkich odróżnić.

Jeśli chodzi o resztę świata, tym, co wyróżnia 49-letniego Whitakera spośród innych członków jego rodziny, jest jego aktorski talent. Od czasu swojego debiutu filmowego w "Beztroskich latach w Ridgemont High" (1982), gdzie zagrał szkolną gwiazdę futbolu, Forest wystąpił w niezliczonych produkcjach zaliczanych dziś do klasyki kina; pracował z najlepszymi reżyserami, m. in. z Clintem Eastwoodem, Davidem Fincherem, Martinem Scorsese i Oliverem Stone'em; wreszcie zdobył Oscara dla najlepszego aktora, genialnie portretując brutalnego dyktatora Ugandy, Idi Amina, w "Ostatnim królu Szkocji" (2006).

Whitaker niewątpliwie ma posturę predysponującą go do bycia gwiazdorem kina akcji - mierzy 189 cm wzrostu - jednak swoją karierę zbudował na rolach wielkich mężczyzn skrywających niespotykane pokłady wrażliwości.

Przełomem w jego zawodowym życiu był zrealizowany przez Clinta Eastwooda film "Bird" (1988), w którym wcielił się w legendarnego saksofonistę jazzowego, Charliego "Birda" Parkera, zmagającego się z uzależnieniem od narkotyków.

W "Grze pozorów" Neila Jordana (1992) był uprowadzonym przez IRA brytyjskim żołnierzem; w "Ghost Dog: Drodze samuraja" Jima Jarmusha (1999) grał zawodowego mordercę z problemami; w "Azylu" Davida Finchera (2002) - dobrodusznego włamywacza. Z nowszych tytułów w jego dorobku warto wymienić "The Great Debaters" (2007), gdzie zagrał profesora teologii, i wciąż czekający na swoją premierę niezależny obraz "My Own Love Song", w którym Whitaker występuje u boku Renee Zellweger, wcielając się w rolę mężczyzny chorego na schizofrenię.

Whitaker dał się również poznać jako utalentowany reżyser, spod którego ręki wyszły dwa hity box office'u: "Czekając na miłość" (1995) i "Ulotna nadzieja" (1998). Z kolei jako producent zgarnął nagrodę Emmy za dramat "Od drzwi do drzwi" (2002), opartą na faktach historię akwizytora cierpiącego na porażenie mózgowe.

Dziś Forest Whitaker gra główną rolę w serialu telewizyjnym, obfitującej w graficzne sceny przemocy produkcji "Criminal Minds: Suspect Behavior", nawiązującej do niezmiennie popularnej serii "Zabójcze umysły" (oryg. "Criminal Minds" - przyp. tłum.). Whitaker wciela się w postać agenta FBI Sama Coopera, eksperta w dziedzinie motywów działania przestępców.

Prawdopodobnie największą rozpoznawalność przyniosły Whitakerowi role w filmach długometrażowych. Jednak od czasu, gdy został uhonorowany Oscarem, pochodzący z Teksasu aktor coraz bardziej ciąży w kierunku produkcji telewizyjnych - okresowo występował chociażby w serialach "Świat gliniarzy" (2006-2007) i "Ostry dyżur" (w tym samym okresie). Jak mówi, rolę agenta Coopera przyjął, by "móc spędzać czas w domu z rodziną" - czyli z żoną, dziennikarką telewizyjną Keishą Whitaker, i trójką ich dzieci, w wieku od 12 do 20 lat.

Kim jest Sam Cooper?

Sam Cooper stoi na czele zespołu agentów FBI, polujących na najnikczemniejszych złoczyńców Ameryki. W każdym odcinku jego bohater, w celu rozwiązania kryminalnej zagadki, posługuje się specyficzną metodą psychologiczną, opartą na koncepcji wglądu.

- Cooper wie, jak pracuje umysł przestępcy. Wiedzę tę zawdzięcza swojej własnej, mrocznej przeszłości. Uważa, że w każdym człowieku kryje się "światło", i jego zadaniem jest to światło wydobyć.

- Kiedy Sam napotyka problem, którego nie jest w stanie zrozumieć, rzuca się w wir poszukiwań. Udaje się do seminarium, w którym kiedyś mieszkał, i rozmawia z biskupem - na przykład o czarnych dziurach - mówi Whitaker.

Podobnie jak wiele postaci, w które w ostatnich latach wcielał się aktor, tak i agent Cooper nie był pomyślany przez scenarzystów jako Afroamerykanin. Sam Whitaker mówi, że nie jest pewien, czy jego kolor skóry pomagał mu w karierze, czy też raczej utrudniał zawodową drogę.

- To pytanie nie do mnie - odpowiada ostrożnie.

- Nie wiem, czy sukces, który odniosłem, ma cokolwiek wspólnego z kwestią rasową. Wydaje mi się raczej, że reżyserom zależy na mojej osobowości. Kiedy Neil Jordan zaproponował mi rolę w "Grze pozorów", powiedział, że potrzebny mu jest aktor o konkretnej konstrukcji emocjonalnej . Nie powiedział: "Potrzebny mi Afroamerykanin".

Whitaker dodaje, że ta konstrukcja emocjonalna omal nie kosztowała go roli Idi Amina - reżyser "Ostatniego króla Szkocji", Kevin Macdonald, "nie był pewien, czy mogę wcielić się w tą postać. Sądził, że moje usposobienie może okazać się zbyt łagodne".

Niewykluczone, że największą przeszkodą na drodze Whitakera do sukcesu, był - jak twierdzi mój rozmówca - dyskomfort, jaki odczuwał na samą myśl o tym, że może mu się udać. W praktyce dyskomfort ten prowadził go czasami do zachowań, które określa mianem autosabotażu.

- Kiedy świat stanął przede mną otworem - mówi - zacząłem popełniać błędy. Człowiek może dostać szansę i autentycznie ją zmarnować. Dziś pilnuję, by kroczyć tą ścieżką, na której nie kwestionuję samego siebie. Czuwam, by przypadkiem nie zacząć sabotować własnych działań.

Dzięki takiej właśnie postawie aktora, przyznana mu Nagroda Akademii otworzyła przed nim drzwi do wyreżyserowania jego kolejnego filmowego "dziecka" - filmu "Better Angels", w którym zagra również główną rolę internetowego dziennikarza-aktywisty. We wspomnianą podróż do Afryki wyrusza w istocie po to, by przeprowadzić rekonesans plenerów zdjęciowych.

- Tak to chyba jest, że Oscar podnosi twoją wartość w oczach niektórych ludzi -mówi Whitaker.

- Jestem pewien, że bez tej nagrody nie byłoby mi tak łatwo pozyskać środki finansowe na realizację tego filmu. Ludzie podejmują decyzje o wsparciu projektu filmowego na podstawie tego, kim jesteś. (...).

"Wracaj do szkoły. Może byś tak został lekarzem?"

Forest Whitaker urodził się w Longview w Teksasie. Przyszły zdobywca Oscara wychowywał się w trudnych dzielnicach południowo-centralnego Los Angeles i pobliskiego Carson. Jego rodzice z uporem walczyli o polepszenie statusu rodziny: ojciec, agent ubezpieczeniowy, pracował na trzech etatach; matka, z zawodu nauczycielka, ukończyła college, a później uniwersytet, wychowując jednocześnie czworo dzieci.

Whitaker przejął od rodziców ich etos pracy, czego efektem były zarówno świetne stopnie, jak i sukcesy sportowe - w szkole średniej przyszły aktor grał w drużynie futbolowej; może również pochwalić się czarnym pasem w karate. Osiągnięcia te nie wywoływały jednak w jego rodzicach szczególnego entuzjazmu.

- Wszystkie te rzeczy, które dla większości ludzi byłyby powodem do świętowania, jak moje sukcesy w nauce czy gra w futbol, były czymś, czego moi rodzice po prostu ode mnie oczekiwali - podobnie zresztą, jak reszta mojej rodziny, a także ja sam - wyznaje aktor. - To wyuczone zachowanie, którego się nie pozbyłem. Nigdy nie odczuwam satysfakcji z tego, co osiągnąłem. Zawsze myślę o tym, w jaki sposób mogę osiągnąć jeszcze więcej przy następnej okazji. Nie świętuję tego, co już zostało zrealizowane.

Aktor pamięta, że na wczesnym etapie swojej kariery był dla siebie nadzwyczaj surowy za każdym razem, gdy jego udział w castingu nie zaowocował otrzymaniem roli.

- Kiedy wreszcie stwierdziłem, że nadaję się do aktorstwa - mówi - moja kariera była już w zaawansowanym stadium rozwoju!

Na rodzicach aktora wrażenia nie zrobiła nawet rola w "Bird", za którą Forest otrzymał w Cannes Złotą Palmę dla najlepszego aktora.

- Powiedzieli coś w stylu "Wracaj do szkoły. Może byś tak został lekarzem?" - wspomina Whitaker. - Odpowiedziałem: "Wiesz co, mamo, radzę sobie".

Charakterystyczne opadanie lewej powieki aktora jest spowodowane przez schorzenie znane jako ptoza, będące wadą rozwojową o podłożu genetycznym. Nie przeszkodziło mu ono jednak we wzniesieniu się na filmowy szczyt, mimo iż w zawodzie, który wybrał, aparycja ma ogromne znaczenie. Kto wie, może nawet pomogło mu wyróżnić się na tle innych? Być może właśnie dlatego Whitaker nie zdecydował się na chirurgiczną korektę tej przypadłości, mimo iż ptoza uniemożliwia mu prawidłowe widzenie.

- Może kiedyś poddam się takiemu zabiegowi - mówi aktor - ale muszę przyznać, że bardzo nerwowo reaguję na cięcie, krojenie i tego typu rzeczy.

Whitaker woli koncentrować się na aktorstwie, które jest sensem jego życia od dnia, w którym - jako student w klasie śpiewu klasycznego na University of Southern California w Los Angeles, marzący o karierze na operowej scenie - został włączony do obsady amatorskiej adaptacji sztuki Dylana Thomasa "Pod mlecznym lasem". Okazało się, że połknął aktorskiego bakcyla. Od tamtego czasu aktor ani razu nie spojrzał wstecz.

- Zawsze staram się dotrzeć do prawdy o postaci, którą gram - mówi Forest Whitaker. - Odsłaniam warstwę po warstwie, dopóki nie dotrę do źródła, gdzie bije światło. To właśnie ono sprawia, że odczuwam więź ze wszystkimi ludźmi.

Jane Wollman Rusoff

New York Times

Tłum. Katarzyna Kasińska

Będziecie śledzić przygody Sama Coopera? Zarejestrujcie się w serwisie ŚwiatSeriali.pl i dodajcie ten serial do ulubionych, a otrzymasz od nas mailem informacje o każdym newsie na jego temat!

The New York Times
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy